sobota, 31 października 2015

Podsumowanie października

   Kolejny miesiąc z głowy, tym razem zdominowany przez fantastykę i książki dla dzieci, nawiązane współprace zobowiązują. Z przeczytanych tytułów tylko dwa pochodzą z mojej kolekcji, reszta to recenzentki. W sumie przeczytałam 14 książek, co razem dało 3060 stron, więc jak łatwo policzyć niewiele poniżej 100 dziennie. Wynik pewnie byłby jeszcze lepszy, gdyby nie jakaś ogromna niechęć do czytania, która opanowała mnie w ostatnich dwóch tygodniach.
   W tym miesiącu przygarnęłam aż 25 książek, a Poczekalnia skurczyła się raptem o jedną pozycję... Bilans zatem wybitnie ujemny... Ale z drugiej strony, od przybytku głowa nie boli a posiadając nowe ładne regały, mam nawet miejsce na ten "przybytek". Może nawet jak mnie najdzie, to skuszę się na prezentację mojej obecnej biblioteczki...

   Wracając do tematu, kolejno czytałam.

   Terry Pratchett. Życie i praca z magią w tle Craig Cabell

   Teoretycznie miała być to biografia pisarza, okazała się raczej podsumowaniem jego twórczości. Tak czy inaczej, dzieło dość interesujące, o czym szerzej pisałam w recenzji.

   Pieśń kwarkostwora Jasper Fforde

   Drugi tom opowieści o Jennifer Strange, równie uroczy, co poprzedni. Jak widzę, nie opublikowałam jeszcze recenzji na blogu, na dniach nadrobię to niedopatrzenie.

   3 przygody Sherlocka Bombla Tadeusz Baranowski

   Zdecydowanie najkrótsza książeczka, a właściwie komiks w tym zestawieniu, jednak jak zawsze w przypadku tego autora nie liczy się objętość! Przygody domorosłego detektywa są uroczo zaskakujące, a typowe dla Baranowskiego zabawy słowem nadają im tym większego uroku. Szkoda, że kariera Bombla skończyła się tak niefortunnie i nie mamy okazji, by poznać jakieś jeszcze jego przygody.

   Moje ciało należy do mnie Gudrun Ditrich, Ursula Hagedorn, Martina Neukirch-Seibert

   To książka dla dzieci uświadamiająca im, że są pewne granice, w jakich mogą innym pozwolić na dotyk. Literacko nie zachwyca, ale to naprawdę ważna pozycja, pomagająca rodzicom i wychowawcom przeprowadzić trudną rozmowę na temat dziecięcej cielesności. Recenzja wkrótce.

   Nie taki smok straszny Agnieszka Urbańska

   Krótka historyjka o małym smoku znalezionym na balkonie. Bardzo sympatyczna lektura idealna dla kilkulatków. Recenzja również niedługo pojawi się na blogu.

   Lekarstwo na krowę i inne opowiadania Agnieszka Gadzińska

   Bardzo sympatyczna opowieść o dwóch siostrach, wzbogacona dwiema dodatkowymi historyjkami. Spodobała mi się, niesie ze sobą przesłanie, przemycone w niebezpośredni sposób. Fabuła jest zaskakująca i atrakcyjna dla młodego czytelnika. Recenzja powstaje w bólach.

   Maks uczy się na błędach Katarzyna Zychla

   Przygody Maksa i Zuzi, to seria książeczek dla najmłodszych, z każdej dzieci wyniosą jakąś naukę, choć jak dla mnie jest ona przekazana w zbyt bezpośredni sposób. Recenzja się pisze, ale idzie mi opornie.

   Żabki i żabki, czyli słowne pułapki Maurycy Polaski

   To książeczka wzbogacona o audionooka. Idealna wyprawa w świat homonimów, świetnie przygotowana, powinna zachęcić każde dziecko do poznawania bogactwa ojczystego języka. Recenzja już opublikowana.

   Jak pies z owieczką Hanna Łącka

   Bardzo przyjemna opowieść o małej owieczce i jej mentorze owczarku. Miło spędziłam czas na lekturze tej pozycji a i dziecku się spodobała. Recenzja już na blogu.

   Łuska w cieniu Rachel Hartman

   Druga część opowieści o Serafinie, nawet lepsze od poprzedniej. I choć ta książka nieco przepełniła czarę jeśli chodzi o czytaną w tym miesiącu fantastykę, to jednak bardzo miło będę ją wspominać. Po więcej wrażeń zapraszam do recenzji.

   Bal na ugorze Roland Topor

   Po tę książkę sięgnęłam, by odpocząć od fantastyki i był to bardzo dobry wybór. Książka wgniotła mnie w fotel, Zrobiła na mnie na tyle duże wrażenie, że musiałam ją sobie dawkować małymi porcjami, bo w większych odczułabym przesyt. Bardzo mocna rzecz i zdecydowanie warta uwagi.

   Rycerz Sowy Mercedes Lackey, Larry Dickson

   Po sporym znudzeniu tomem drugim "Trylogii Sowiego Maga" miałam ogromne opory, by sięgnąć po zwieńczenie cyklu. Na szczęście poziom był porównywalny do pierwszej części, czyli nieco nudno, ale nie najgorzej. Więcej w recenzji.

   Strach to za mało, czyli grubsza afera Mariusz Niemycki

   Nie mogę powiedzieć, bym liczyła na wrażenia choćby zbliżone do tych, jakich dostarczyć może Adam Bahdaj, albo Zbigniew Nienacki, jednak nawet bez porównań ta pozycja wypadała dość słabo. Więcej o niej oczywiście w recenzji.

   Obietnica krwi Brian McClellan

  To już ostatnia a październikowych lektur i miłe zakończenie miesiąca. Powieść mnie oczarowała, to naprawdę dobry kawałek fantastyki i gorąco ją wszystkim polecam. Przede mną tom drugi, a Wam pozostaje poczekać aż napiszę o niej więcej.

   Jak widać, fantastyka, fantastyka i jeszcze raz fantastyka, bo choć książek dla dzieci było sporo, to pod względem ilości stron spora bieda. Postaram się jak najszybciej wrzucić brakujące recenzję, więc pod tym względem wiecie czego możecie spodziewać się ode mnie w listopadzie. Ponadto cały czas chodzi za mną idea wskrzeszenia muzycznych trójek, ale zobaczę, jak mi wena pozwoli.

czwartek, 29 października 2015

Strach to za mało, czyli grubsza afera

Autor: Mariusz Niemycki
Ilustracje: Agnieszka Semaniszyn-Konat
Cykl: Piątka z Bukowej Góry- Tom V
Wydawnictwo: Skrzat
Rok wydania: 2015
Stron: 190

   „Strach to za mało, czyli grubsza afera” to już piąta opowieść o przygodach Piątki z Bukowej Góry autorstwa Mariusza Nienackiego. Pisarz opisuje przygody paczki wchodzących w wiek nastoletni przyjaciół. Ich na co dzień spokojna egzystencja w niewielkiej Bukowej Górze, co rusz zostaje zaburzona przez niesamowite wydarzenia i interesujące przygody.

   Tym razem grupa przyjaciół zamiast spędzić leniwie końcówkę wakacji postanawia sprawdzić, co straszy w pustym domu. W międzyczasie okazuje się, że w tajemniczych okolicznościach zaginęli Wasielakowie, nielubiani przez członków Piątki sąsiedzi. Młodzi bohaterowie dość szybko postanawiają sprawdzić co się kryje za tymi wydarzeniami i nawet nie spodziewają się, w jak poważną aferę się wplątali. 

   Zdecydowanie większą część opowieści poznajemy z perspektywy Basi, jedynej dziewczyny w Piątce. Dwunastolatka nie wyróżnia się niczym specjalnym, jest ciekawa świata i żądna przygód, czasem przemawiają przez nią uprzedzenia zwłaszcza w stosunku do Oliwii, kuzynki jednego z chłopców należących do paczki. Drugą ważną postacią w tej powieści jest Armand Wasielak, najstarszy z czwórki rodzeństwa, piętnastolatek, który dopiero co rozpoczął naukę w szkole wojskowej. Autor skupił się na ukazaniu relacji między młodymi bohaterami, ich wzajemnej lojalności, przyjaźni oraz pierwszym, szczenięcym miłościom.

   Fabuła powieści sprawia wrażenie bardzo nieprawdopodobnej, wręcz oderwanej od rzeczywistości. Gdy prawie wszyscy Wasielakowie zostają porwani Piątka z Bukowej Góry rusza im na ratunek. Z jednej strony dzieci natrafiają na sytuację, z jaką nie mają prawa sobie poradzić, z drugiej zaś radzą sobie w niej doskonale. Taki dysonans powoduje, że trudno wczuć się w role nastoletnich bohaterów. Akcja mknie dość szybko, choć nie zaskakuje specjalnie.

   Język książki nie zachwyca, jest poprawny i łatwy w odbiorze. Emocje bohaterów nie zostały jednak zbyt dobrze oddane i nawet, gdy postacie muszą mierzyć się ze strachem, czytelnik, nie odczuwa grozy ich położenia, mimo że jest jej świadomy. Słownictwo użyte w powieści nie jest ani bardzo bogate, ani specjalnie uproszczone, a co trudniejsze słowa zostały wyjaśnione, dzięki czemu młody czytelnik ma okazję wzbogacić swój język.

   Jest to powieść, którą przyjęłam całkowicie obojętnie. Z jednej strony losy młodych bohaterów budzą zainteresowanie, z drugiej jednak ciężko było odczuć jakikolwiek niepokój na myśl o tym, co będzie dalej. Nie mogę stwierdzić, by była to zła książka i jestem pewna, że przygody Piątki z Bukowej Góry mają swoich wiernych fanów, mnie jednak zupełnie nie porwała i nie zachęciła do poznania wcześniejszych przygód Basi i jej przyjaciół. 

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Sztukater.

poniedziałek, 26 października 2015

Stos na długie jesienne wieczory

   Ostatni miesiąc był dość bogaty jeśli chodzi o moje książkowe zdobycze. Jeden stosik całkowicie pochodzi od Sztukatera, choć miałam nieco przystopować z książkami od nich, bo zaczyna brakować mi czasu, by przeczytać wszystko. Jednak zauważyłam jedną pozycję, którą chciałam mieć, a potem jakoś samo tak wyszło. W stosie drugim liczne zakupy i kilka książek od Insimilionu. Gatunkowo, tym razem przewaga literatury dziecięcej i popularno-naukowej. Ale co tam będę pisać, zdjęcia to jednak zdjęcia.

   Stosik pierwszy (sztukaterowy):

   
   W tle stoją:
   Maks uczy się na błędach Katarzyna Zychla niewielka książeczka o przygodach rodzeństwa dwóch małych hipciów, czyli Maksa i Zuzi. Przeczytana już, tylko coś mi się ciężko zabrać za recenzję.
   Żabki i żabki, czyli słowne pułapki Maurycy Polaski To bardzo przyjemna książeczka o homonimach, już nawet udało mi się ją zrecenzować.
   Jak pies z owieczką Hanna Łącka Kolejna już zrecenzowana książeczka. Bardzo fajna pozycja dla najmłodszych.
   Lekarstwo na krowę i inne opowiadania Agnieszka Gadziśńka Następna bardzo przyjemna książka dla dzieci. Już przeczytana, czeka aż zbiorę wenę do recenzji.
   Moje ciało należy do mnie Gudrun Ditrich, Ursula HagedornMartina Neukirch-Seibert Bardzo ważna publikacja, mocno zaangażowana. Recenzja pojawi się wkrótce.
   W drodze Richard Hammond Wspomnienie jednego z byłych dziennikarzy Top Gear, czytałam niegdyś inną jego książkę i mam nadzieję, że przy tej będę się bawić równie dobrze.
   Kasia i tajemnica Srebrnego Globu Andrzej Ziemowit Zimowski Jedna z trzech książek dla młodzieży w tym stosiku, jeszcze do niej nie zajrzałam.
   Nie taki smok straszny Agnieszka Urbańska To sympatyczna opowieść o smoku znalezionym na balkonie. Przeczytana i zrecenzowana, tekst wkrótce pojawi się na blogu.
   Strach to za mało, czyli grubsza afera Mariusz Niemycki Ta lektura również już za mną, jednak wrażenia z niej mam dość przeciętne.
   Dwie siostry i wiedźma Agnieszka Budzicz-Marchlewska To już ostatnia książka w tym stosiku, podoba mi się jej okładka, ale z lekturą na razie muszę się wstrzymać.

Stosik numer dwa (w znacznej mierze zakupowy):


W tle czają się:
   3 przygody Sherlocka Bombla Tadeusz Baranowski Kolejny komiks tego autora i tylko pozostaje żałować, że tak strasznie kruciutki!
   Atlas żyjącego świata David Attenborough Dorwany za jedyne 10 zł na Allegro. Takim okazjom się nie odmawia!
   Zadziwiający świat stawonogów Andrzej Kędziorski, Mirosław Nakonieczny Również zdobycz z Allegro, kolejny tom z "zielonej serii" jestem coraz bliższa skompletowania całości.
   333 motocykle Mariola Jezierska, Krzysztof Jezierski333 lokomotywy Tosten Brendt, Klaus Eckert, 333 samochody sportowe praca zbiorowa, 333 automobile Magdalena Latecka, 333 samoloty Agnieszka Krupa Kolekcja upolowana w ramach biedronkowej promocji trzy w cenie dwóch, nie moje klimaty, ale syn jest nimi zachwycony.
   Folklor Świata Dysku Terry Pratchett, Jacqeuline Simpson Książka otrzymana od Insimilionu, cóż Świat Dysku zawsze chętnie przygarniam
   Przesilenie Orson Scott Card, Aaron Jonhston Kolejna książka otrzymana od Insi, po lekturze dwóch pierwszych tomów jestem szalenie ciekawa jak się zakończy misja Mazera Rackhama.
   Księżna Cassamasima Henry James Nie muszę chyba tłumaczyć, że uwielbiam tego autora. To zdobycz z Allegro.
   Początki Polski Andrzej Zieliński To również nabytek biedronkowy, z autorem miałam już do czynienia, więc nie wahałam się zbyt długo.
   Najsłynniejsze bękarty w dziejach Polski Romuald Romański Wprawdzie czekają na mnie dwie powieści tego autora, jednak nie przeszkodziło mi to w nabyciu kolejnej.
   Córka Stalina Swietłana Allilujewa To, podobnie jak dwie powyższe, również skutek łowów w ulubionym dyskoncie Polaków, tę akurat złowił mój mąż.
   Cztery róże dla Lucienne Roland Topor Znam ten zbiór opowiadań i uwielbiam. W końcu upolowałam swój egzemplarz.

   Jak widać stosiki dość pokaźne, a i tak nie załapały się na nie dwie książki od Insimilionu, które właśnie czytam. Nie mam pojęcia kiedy sięgnę po nierecenzenckie tytuły, ale wiem, że kiedyś na pewno. Póki co będę pieścić nimi oczy.



piątek, 23 października 2015

Łuska w cieniu

Autor: Rachel Hartman
Tytuł oryginału: Shadow Scale
Tłumaczenie: Anna Studniarek
Wydawnictwo: MAG
Rok wydania: 2015
Stron: 612

   „Łuska w cieniu” Rachel Hartman to druga część opowieści o Serafinie - półsmoczej dziewczynie o wyjątkowym muzycznym talencie. W pierwszej książce, zatytułowanej „Serafina”, nad stworzonym uniwersum zaczyna krążyć widmo wojny między smokami a ludźmi, zaś bohaterka postanawia odnaleźć pozostałych potomków obu gatunków.

   O ile akcja pierwszego tomu umiejscowiona jest w zasadzie wyłącznie w zamieszkanym przez ludzi i smoki Lavondaville, o tyle w „Łusce w cieniu” mamy okazję poznać też inne miejsca. Wraz z Serafiną wyruszamy w podróż, odwiedzając Ninysę, Samsan oraz handlowe państwo-miasto Porfirię. Autorka dobrze oddaje różnice kulturowe występujące między odwiedzanymi krainami oraz odmienne podejście do smoków i ityasaari – półsmoczych potomków. Większość akcji skupiona jest w miastach, jednak ponieważ wędrówka jest ważnym elementem fabuły, odwiedzimy również plenery,  w tym smocze ziemie na północy.

   Opowieść poznajemy z perspektywy Serafiny, która postanawia odnaleźć pozostałe półsmoki. Dziewczyna nieco się zmieniła w porównaniu z pierwszą częścią; już nie jest tą samą zagubioną, samotną panną, a świadomość, że na świecie jest więcej takich jak ona, sprawia, że udało jej się oswoić część lęków z jakimi się zmagała. Gdy staje przed  perspektywą wypełnienia misji polegającej na zebraniu wszystkich ityasaari, nadzieja na stworzenie idealnej półsmoczej wspólnoty, miesza się w niej z lękiem przed tym, że zadanie może okazać się zbyt trudne. Ze względu na przyjaźń jaka łączy ją z księżniczką Griseldą stara się stłumić w sobie uczucie do jej narzeczonego - Luciana Kiggsa, ale nie przychodzi jej to z łatwością. Książę Kiggs wciąż pozostaje tym samym lojalnym człowiekiem, jakiego zdążyliśmy poznać w pierwszej części przygód Serafiny Dombergh. On również stara się panować nad uczuciami, tym bardziej, że poczucie obowiązku i honoru nie pozwala mu im ulec.

   Najciekawszą postacią jest jednak Jannoula, która podobnie jak Serafina jest jedną z ityasaari. Wzmianka o niej pojawia się od początku, gdy tylko zagłębiamy się w Ogród Grotesek, miejsce w umyśle głównej bohaterki, w którym dziewczyna widzi pozostałe półsmoki. Jak wszyscy międzygatunkowi mieszańcy, Jannoula jest obdarzona mocami umysłu, jednak jej dar jest wyjątkowo silny. Potrafi dzięki niemu wpływać na zachowania innych ityasaari, przejmując nad nimi władzę. Jej wyrachowanie i inteligencja sprawiają, że zaczyna również oddziaływać na ludzi i na smoki, realizując własne cele.

   Fabuła powieści, w całości przedstawiona z perspektywy Serafiny, nie pozwala na nudę, gdyż spokojna z początku wyprawa, zmienia się w swoisty pojedynek woli między Serafiną a Jannoulą. Wraz z rozwojem akcji pojawia się coraz więcej wątków politycznych oraz nawiązań do historii i mitologii stworzonego świata, które mają ogromne znaczenie w rozgrywających się wydarzeniach.  Motyw romansu między Serafiną a Kiggsem z czasem staje się coraz ciekawszy i nieco mniej banalny, niż w pierwszej części, jednak nadal pozostaje najsłabszym wątkiem w powieści. Nie mogło zabraknąć tu również motywu wojny, o której wspomina się od początku powieści, jednak ten wątek ma marginalne znaczenie i nie mamy co liczyć na militarystyczne opisy. 

   Książka jest napisana poprawnym, dość prostym językiem, a pojawiające się nieliczne neologizmy są  dobrze wyjaśnione i nie sprawiają kłopotów. Autorka próbuje oddać też różnice w mowie, jaką posługują się bohaterowie, wprowadzając celowe błędy stylistyczne w wypowiedziach postaci, gdy posługują się one obcym sobie językiem. Dialogi czyta się bardzo dobrze, są dynamiczne i doskonale oddają emocje rządzące bohaterami. Zdecydowanie najsłabiej wypadają rozmowy o miłości między Kiggsem a Serafiną, są strasznie banalne i przesłodzone, okraszone zbędną afektacją. Można to wprawdzie wytłumaczyć siłą uczucia jakie ich przytłacza, jednak zdecydowanie jest to najsłabszy punkt książki. Na szczęście nie znajdziemy tu zbyt wielu momentów, w których ci dwoje mają możliwość porozmawiania o skomplikowanej sytuacji w jakiej się znaleźli.

   Jest to bardzo dobra kontynuacja przygód o Serafinie, jej talent muzyczny, tak wyraźnie wyeksponowany w pierwszej części, tu ma znaczenie marginalne. Nagłe zwroty akcji i odkrywana powoli tajemnica sprawia, że trudno się oderwać od lektury. Motywy, jakimi kieruje się Jannoula mogą wydawać się nieco niejasne, jednak jej postępowanie jest w pełni logiczne i chociaż zakończenie jest przewidywalne, to sposób w jaki doszło do ostatecznej konfrontacji zaskakuje. Jedyne, co nieco może przeszkadzać to całkowite rozróżnienie między pozytywnymi i negatywnymi postaciami, trudno znaleźć takich bohaterów, w których kryją się choćby odcienie szarości - wszyscy są albo czarni albo biali.

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Insimilion.

poniedziałek, 19 października 2015

Rycerz Sowy

Autor: Mercedes Lackey, Larry Dixon
Tytuł oryginału: Owlknight
Tłumaczenie: Katarzyna Krawczyk
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2015
Stron: 420

   „Rycerz Sowy” stanowi trzeci tom „Trylogii Sowiego Maga” i jest zwieńczeniem przygód Dariana Firkina oraz jego więź-ptaka puchacza Kuoriego. Miałam spore opory, by sięgnąć po tę książkę, ponieważ o ile „Lot Sowy” mnie zainteresował, o tyle „Oczy Sowy” zdecydowanie mnie nie porwały. Jednak ciekawość, jak zakończy się historia zmusiła mnie do przeczytania zamknięcia serii. 

   Od wydarzeń, jakie zostały opisane w drugim tomie minęły dwa lata. Darian skupił się na stworzeniu Doliny k'Valdemar. Keisha zdała egzamin na uzdrowiciela, a Shandi w dalszym ciągu brała udział w szkoleniu na Herolda. Okres ten dla wszystkich był bohaterów dość pracowity, jednak też w miarę spokojny. Każda z postaci skupiła się na poszerzaniu swoich umiejętności oraz wykorzystaniu ich dla dobra społeczności. Darian cały swój czas poświęcił na  wypełnianie obowiązków.. Wraz z rosnącą odpowiedzialnością uświadomił sobie, że od kilku lat nie zrobił nic dla  siebie, a ten wniosek popchnął go do wyruszenia w podróż, która pozwoliłaby mu poznać los, jaki spotkał jego rodziców.

   Opowieść o Sowim Magu w dalszym ciągu skupiona jest wokół Dariana i Keishy. Młodzi bohaterowie dojrzewają, a w ich relacje wkradają się wątpliwości. Pozbywszy się pierwszego zauroczenia, Keisha i Darian zaczynają coraz więcej zastanawiać się nad tym, w jakim kierunku zmierza ich związek. Poszukiwania rodziców Sokolego Brata dają im idealny pretekst do zweryfikowania własnych uczuć i stają się punktem zwrotnym w stosunkach między nimi. Pozostałe postacie, które zdążyliśmy poznać w poprzednich dwóch tomach trylogii odchodzą w cień. Są prawie nieobecni i nie poświęcono im zbyt wiele uwagi, mają jednak znaczący wpływ na postępowanie dwójki głównych bohaterów.

   Autorzy wiele uwagi poświęcili detalom. Poznajemy dokładne opisy licznych strojów bohaterów oraz szczegóły architektoniczne Doliny k'Valdemar, osady plemienia Kota-Ducha, czy też siedziby Lorda Breona. Wraz z wyprawą Dariana, opuszczamy pogranicze, zwiedzamy  północne krainy i poznajemy mieszkające tam liczne plemiona, zarówno te nastawione pokojowo, jak i wojownicze. Po bogactwie oryginalnych stworzeń, jakie zostało zaprezentowane w drugim tomie, tu nie natrafiamy na żadne nowe inteligentne rasy. Miłym wyjątkiem jest lodowy smok, jaki stanął na drodze drużynie Sowiego Maga. 

   Fabuła książki zaczyna się dość leniwie i w zasadzie przez pierwszą połowę powieści nie natrafimy na zbyt wiele akcji. Dopiero gdy Darian wyrusza na wyprawę, historia zaczyna nabierać tempa, a fabuła zaczyna się rozwijać. Skupienie opisów, jakie ma miejsce w początkowej części może wydawać się nieco nużące i zmiana scenerii jest odświeżająca. Bardzo ważne w tej historii są uczucia z jakimi zmagają się bohaterowie. Oprócz uczuć dwójki głównych postaci miotających się przed podjęciem decyzji dotyczącej ich przyszłości, równie znaczące są emocje, z jakimi zmaga się Shandi. Dziewczyna psychicznie nie jest gotowa do roli Herolda, zmaga się ze strachem oraz z legendą jaka otacza członków tej profesji.

   Język powieści nie zachwyca, niektóre zdania wydają się skonstruowane nieco niechlujnie, dość często trafiają się powtórzenia, których spokojnie można było uniknąć, a część z nich ma niezbyt poprawną składnię. Na szczęście nie są to rażące i przeszkadzające błędy, szybko można się przyzwyczaić do takiego sposobu pisania. Znacznie poważniejszym brakiem jest  absolutna nieumiejętność wywoływania w czytelniku jakichkolwiek emocji podczas lektury, co sprawia, że czyta się ją płynnie, choć dość obojętnie.

   Mimo początkowych obiekcji i przeciętnego języka, dość dobrze bawiłam się przy lekturze tej powieści. Autorzy dobrze oddali psychikę postaci i problemy z jakimi zmierzają się młodzi ludzie wchodzący w dorosłość, przyjmując nowe obowiązki i tworząc poważne relacje. Znajdziemy tu też pewną instrukcję, zestaw porad, które mogą pomóc osobom zmagającym się z podobnymi kłopotami co bohaterowie powieści. To wszystko sprawia, że „Rycerz Sowy” znacznie lepiej sprawdza się jako opowieść dla młodzieży niż książka dla tych, którzy mają już więcej lat na karku.

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Insimilion.

piątek, 16 października 2015

Jak pies z owieczką

Autor: Hanna Łącka
Ilustracje: Alicja Karczmarska-Strzebońska
Wydawnictwo: Skrzat
Rok wydania: 2015
Stron: 76

   W literaturze dziecięcej bardzo często wykorzystywane są zwierzęce postacie, które dzięki cechom tradycyjnie im przypisywanym stanowią idealne zastępstwo dla ludzkich bohaterów. W podobny sposób autorka powieści młodzieżowych, Hanna Łącka wykorzystała postacie owieczki i pieska w swojej najnowszej książce przeznaczonej dla dzieci „Jak pies z owieczką”.

   Tytułowa para bohaterów to mała, ciekawska owieczka Hala i jej starszy przyjaciel – mądry owczarek Farmek. Jagniątko przeżywa kolejne przygody, często wpadając w kłopoty, z których nieodmiennie wyciąga ją pies. Farmek tłumaczy niesfornej Hali to, czego są świadkami oraz w spokojny sposób wyjaśnia jej dlaczego muszą postępować tak, a nie inaczej. Owieczka uczy się i dorasta, kolejno oswajając swoje lęki i nabierając życiowej mądrości. W obu postaciach wyraźnie widać małe dziecko zaintrygowane wszystkim wokół oraz nauczyciela wprowadzające je w dorosłość.

   Z każdej opowieści wyłania się albo morał, albo lekcja dotycząca otaczającego nas świata. Świetnym uzupełnieniem zebranych historii jest zamieszczony na ich końcu zbiór kilku pytań, luźno z nimi związanych oraz jedno zadanie plastyczne przeznaczone do wspólnej pracy z dzieckiem. Kolejnym dobrym dodatkiem są cztery ostatnie kartki, na których narysowane są kukiełki do wycięcia, pozwalające na odtwarzanie scen z opowiadań oraz odgrywanie wymyślonych epizodów z życia Hali i Farmka.

   Wizualnie książeczka sprawia bardzo dobre wrażenie. Ilustracje są czytelne i utrzymane w ciepłej, pastelowej kolorystyce. Postacie wydają się sympatyczne i nie przesłodzone a ich emocje zostały oddane w czytelny i wyrazisty sposób. Zastosowana czcionka sporych rozmiarów sprawia, że po książkę z powodzeniem mogą sięgnąć dzieci poznające sztukę czytania.

   Zdecydowanie jest to książeczka warta uwagi, idealnie sprawdzi się zarówno do wspólnego, jak i samodzielnego czytania, a dodatkowe zadania sprawią, że będzie nie tylko lekturą. Dzięki takiej książce dziecko poprzez wspólną zabawę z rodzicami w sposób bardzo subtelny może nauczyć się wielu rzeczy. W natłoku rozmaitych publikacji przeznaczonych dla młodych czytelników łatwo przegapić te naprawdę godne polecenia, dlatego gorąco zachęcam wszystkich do sięgnięcia po „Jak pies z owieczką”, gdyż ta mądra książka może zapewnić dziecku nie tylko dobrą zabawę ale i umiejętnie przekazaną wiedzę o życiu.

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Sztukater.

wtorek, 13 października 2015

Żabki i żabki, czyli słowne pułapki

Żabki i żabki, czyli słowne pułapki
Autor: Maurycy Polaski
Ilustracje: Aga Semaniszyn-Konat
Wydawnictwo: Skrzat
Rok wydania: 2015
Stron: 36

   Maurycy Polaski, autor książki dla dzieci „Wierszyki na giętkie języki” oraz artysta Kabaretu pod Wydrwigroszem tym razem postanowił przybliżyć dzieciom homonimy. Do publikacji dołączony jest audiobook czytany przez autora, co stanowi idealne uzupełnienie zbioru wierszyków.

   W książeczce znajdziemy trzynaście utworów, w każdym zaprezentowano co najmniej jedną parę znaczeń dla przykładowych homonimów. Natrafimy tu na pióra, ekspresy, piłki, gąsienice, tytułowe żabki czy też zamki, choć w przypadku tych ostatnich aż samo narzuca się trzecie znaczenie słowa, które niestety autor pominął. Niektóre utwory są bardzo krótkie, zawierające raptem dwie strofy, jak na przykład „Droga droga”, inne są znacznie dłuższe. Wszystkie opisują drobne epizody, których bohaterami są ludzie i zwierzęta.

   Wierszyki są napisane dość prostym językiem a podwójne znaczenie homonimów stwarza zabawne sytuacje. Dobór słów nie powinien sprawić problemu młodemu czytelnikowi, gdyż pojawiają się tu wyrazy używane w codziennych rozmowach. Większość rymów jest dokładna i parzysta, dzięki czemu wiersze czyta się bardzo płynnie.

   Oprawa graficzna jest mocną stroną publikacji, rysunki są dość proste, ale bardzo czytelne a wykorzystanie kontrastowych kolorów przyciąga oko. Co ważne, ilustracje nie dominują nad treścią, nie przysłaniają tekstu i nie rozpraszają uwagi. Wiesze zapisane są nierówną czcionką, niektóre fragmenty zostały pogrubione, czy też napisane wielkimi literami. Wyróżniono zwłaszcza homonimy, jednak nie tylko. Układ tekstu jest przejrzysty i książka nie powinna sprawić trudności dzieciom, które zaczynają samodzielnie czytać.

   Na uwagę zasługuje również dołączony audiobook. Wiersze czytane są wyraźnie z dobrą intonacją i zmianą głosu w dialogach. Poszczególne wierszyki oddzielają przerwy wystarczająco długie, by można było je skomentować, a na tyle krótkie, że nie zdążymy odczuć oczekiwania na kolejny utwór.

   Jest to publikacja godna polecenia dla przedszkolaków oraz nieco starszych dzieci. Pięknie ukazuje bogactwo znaczeniowe naszego języka wprowadzając młodych czytelników w świat homonimów. Zachęca również do poszukiwania kolejnych par znaczeń, co może stanowić świetną rozrywkę zarówno dla małych, jak i większych odbiorców.

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Sztukater.

poniedziałek, 12 października 2015

Libster Blog Award po raz kolejny

   I znów otrzymałam nominację do Libster Blog Award, za którą serdecznie dziękuję Serenity z bloga IMHO- bardzo subiektywnie. Takie nominacje to okazje by się nieco lepiej dać poznać i choć z założenia łańcuszków nie lubię (bo nie!), to z chęcią odpowiem na zadane pytania. Jedynie pominę etap nominowania innych.
   No to lecimy:

1. Jeżeli miałbyś/miałabyś nadać tytuł swojej biografii (książkowej/filmowej), jaki tytuł by nosiła?

   Ło matko!, lub Łojzicku!, jakby powiedzieli NacMacFigle :) Wątpię, by moja biografia mogła kogokolwiek zainteresować, więc z pewnością tytuł: "Banalne odcienie szarości" byłby na miejscu, choć źle się może kojarzyć z Greyem :P

2. Możesz spędzić dzień z ulubionym bohaterem. Jak wyglądałby ten dzień i z kim go spędzisz?

   Trudne pytanie, bo mam dwóch takich panów, z którymi chciałabym spędzić dzień. Wybiorę jednak Lorda Vetinariego (wybacz Herculesie Poirot!), a co byśmy robili? Przyglądałabym się, jak pracuje, gdyż sposób w jaki rządzi Ankh Morpork jest godny podziwu i jeśli kiedykolwiek miałabym zostać dyktatorką, to tylko w taki sposób, jak robi to Hevelock :D

3. Na wakacje dostajesz bilet do wybranego przez ciebie miejsca z książek/filmów/gier. Dokąd byś pojechał/a?

   Kolejne niełatwe pytanie. Jest tyle pięknych, fantastycznych światów, które chciałabym zwiedzić, wybór jest szalenie trudny. Zawsze kusił mnie Świat Dysku, może podróż śladami Dwukwiata? choć bez Rincewinda w roli przewodnika nie byłoby to, to samo...

4. W dzieciństwie chciałem/chciałam być…?

   No w końcu coś prostego! Od zawsze marzyłam by karmić zwierzęta w ZOO :D Uwielbiałam odwiedzać ogrody zoologiczne, paradoksalnie znacznie częściej bywałam w tym wrocławskim, niż najbliższym mi gdańskim. Zawsze ciągnęło mnie do zwierząt i przyrody, a ogrody zoologiczne dodawały do tego niezbędną dawkę egzotyki. 

5. Jakie magiczne stworzenie chciałbyś/chciałabyś posiadać?

   Hmmm... Jest ich tyle... nie wiem :) ciężko mi się zdecydować. Smoki są banalne, jednorożce i pegazy infantylne... Z pewnością byłoby to stworzenie, z którym dałoby się porozumieć, może troll? Taki uroczy jak Ciapek z opowieści o Kedrigernie Johna Morresy'ego.

6. Możesz wybrać jedną supermoc. Co by to było?

   Znów do głowy przychodzi mnóstwo banalnych odpowiedzi :) ale chyba zdecydowałabym się na umiejętność władzy na czasem. By już nigdy nie brakowało mi dnia, na to co mam ochotę zrobić oraz bym mogła przewinąć nudne i niefajne chwile. Te piękne zaś rozciągać w nieskończoność i smakować po wielokroć.

7. Nieśmiertelność czy bycie nadludzko bogatym?

   Nieśmiertelność w dłuższej perspektywie byłaby smutna, więc materializm wygrywa. Mając studnię bez dna pełną pieniędzy mogłabym zdziałać wiele, nie tylko dla siebie, no i w końcu kupiłabym wszystkie wymarzone książki ;)

8. Wymarzony prezent to…?

   Książka, przecież to oczywiste!

9. Jak chciałbyś/chciałabyś umrzeć?

   Nagle i dopiero wtedy, gdy będę na to gotowa

10. Porywają cię kosmici. Przekonaj ich, by pozwolili powrócić ci na Ziemię.

   Słuchajcie panowie, na Ziemii mamy pączki. Nie jedliście? Musicie spróbować!

11. Do jakiego domu w Hogwarcie byś należał/a?

   Heh... nie czytałam Harry'ego Pottera, nie oglądałam również żadnego filmu :D więc nie potrafię odpowiedzieć.

   Dzięki wielkie za tak ciekawe pytanie, niektóre sprawiły mi nieco kłopotu, ale lubię takie kłopoty :D

piątek, 9 października 2015

Terry Pratchett. Życie i praca z magią w tle

Autor: Craig Cabell
Tytuł oryginału: Terry Pratchett. The Spirit of Fantasy
Tłumaczenie: Elżbieta Gepfert
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2015
Stron: 280

   Craig Cabell napisał książkę poświęconą sir Terry'emu Pratchettowi w 2012 roku, jednak w Polsce publikacja ukazała się po śmierci twórcy „Świata Dysku”. Nie jest to biografia pisarza, jak sugerować może okładka i tytuł, a raczej wnikliwa analiza jego twórczości i próba zbliżenia się do sposobu patrzenia na świat tego wielkiego humanisty.

   Autor skupił się na powieściach, jakie kolejno wydawał sir Terry Pratchett. Począwszy od zupełnie nowatorskiego „Dywanu”, poprzez „Warstwy wszechświata” (znane również jako „Dysk”) i „Ciemną stronę słońca” aż do pierwszej książki osadzonej w „Świecie Dysku” - „Koloru magii”. Craig Cabell dokładnie analizuje początkowe powieści Pratchetta, odnajdując w nich drogę, która poprowadziła pisarza wprost do stworzenia tak wyjątkowego uniwersum jak dysk niesiony na grzbietach czterech słoni, stojących na żółwiu sunącym poprzez wszechświat. Udowadnia jak ważne w świetle późniejszych opowieści były właśnie te pierwsze, kształtujące styl pisarza i swobodę podejścia do najtrudniejszych nawet tematów.

   W książce znajdziemy też jednoznacznie zdefiniowane przez autora gatunki fantasy i science fiction oraz wyraźne zaszufladkowanie powieści sir Terry'ego do konkretnego typu literatury. Pratchett oba podgatunki fantastyki łączył w jedno, w swej twórczości często zacierając granice między jednym a drugim. Craig Cabell wspomina jakie znaczenie miało dla pisarza science fiction. Napisanie dwóch powieści, które z pewnością można zaliczyć do tego nurtu, jego zdaniem, było konieczne, by Pratchett porzucił ten gatunek, skupiając się stricte na fantasy, by w takim klimacie osadzić „Świat Dysku”. Nie do końca zgadzam się z tą teorią i myślę, że sir Terry również by się nie zgodził, gdyż granice między gatunkami zacierał bardzo chętnie i zawsze wspominał, że w zasadzie każda literatura jest fantastyką..
  
   Nagła śmierć sir Terry'ego Pratchetta zakończyła pewien etap w świecie literatury fantastycznej. Nikt tak jak on z pełną swobodą nie łamał utartych schematów, ani nie przemycał ważnych treści w bardzo przystępnie napisanych powieściach. Jego twórczość otworzyła drzwi dla licznych naśladowców, którzy niekoniecznie kopiując jego styl, często posługują się podobnymi zabiegami w swoich książkach. Craig Cabell podkreśla jak wielki wpływ na współcześnie tworzoną literaturę fantastyczną ma ścieżka przetarta przez Pratchetta.

   W tej książce znajdziemy również prawdziwe kompendium fanatycznego pratchettowego bibliofila i miłośnika. W aneksach natrafimy na pełną listę brytyjskich wydań powieści, wypis opowiadań publikowanych na łamach gazety „Bucks Free Press” jeszcze zanim światło dzienne ujrzał „Dywan”, spis filmów, jakie nakręcono na podstawie powieści Pratchetta oraz wspomnienie o licznych adaptacjach teatralnych jego książek. Lista ta została uzupełniona o dzieła wydane już po ujawnieniu się pierwszej wersji tej publikacji, jak choćby o czwartą części „Nauki Świata Dysku. Dnia gniewu”.

   Książka została napisana dość przystępnie, a drobiazgowe analizy wybranych powieści Pratchetta czyta się z ogromną ciekawością. Z pewnością po tej lekturze łatwiej będzie dostrzec głębię poszczególnych powieści „Świata Dysku” oraz zrozumieć ich wielowarstwowy przekaz. Autor skupił się na tym, jak  uniwersum dojrzewało, stając się coraz pełniejszym i z czasem znacznie mroczniejszym. Craig Cabell zwraca też uwagę, by nie bagatelizować książek nienależących do płaskiego świata, gdyż każda z nich w równej mierze świadczy o geniuszu pisarza. 

   Nie znajdziemy w tej publikacji żadnych smaczków czy tajemnic z życia sir Terry'ego Pratchetta. Nie jest to biografia, raczej pełen uznania hołd dla twórczości pisarza i chociaż z tezami jakie zawarł tu Craig Cabell nie zawsze można się zgodzić, to jednak nie sposób odmówić mu wnikliwego spojrzenia na jednego z najważniejszych brytyjskich twórców literatury fantastycznej.

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Insimilion.

środa, 7 października 2015

Serafina

Autor: Rachel Hartman
Tytuł Oryginału: Seraphina
Tłumaczenie: Anna Studniarek
Wydawnictwo: MAG
Rok wydania: 2014
Stron: 472

   „Serafina” to debiutancka powieść młodej kanadyjskiej pisarki Rachel Hartman. Grająca na wiolonczeli autorka, pod wpływem renesansowej pieśń „Mille Regretz” postanowiła napisać powieść fantasy, w której muzyka będzie mieć kluczowe znaczenie. Jaki był efekt tych zamierzeń?

   Między smokami, a mieszkańcami Gorredu i innych południowych królestw od czterdziestu lat panuje rozejm. Goreddzka królowa Lavonda oraz smoczy przywódca Comonot pilnie strzegą, by zawarty z wielkim wysiłkiem pokój nie legł w gruzach. W stolicy Goreddu, Lavondaville zaplanowane zostały jubileuszowe uroczystości, które Ardmagar – najważniejszy ze smoków,  ma zaszczycić swoją obecnością. Nastroje w mieście nie są jednak zbyt przyjazne dla wielkich jaszczurów, a sytuacji nie poprawia fakt, że na kilka dni przed przybyciem najważniejszych gości, w tragiczny i zagadkowy sposób ginie następca tronu. Mimo pokoju, dla ludzi smoki wciąż pozostają groźnymi potworami, chociaż traktat wyraźnie reguluje, iż mogą przebywać w południowych królestwach jedynie przybierając ludzką postać. Mieszkańcom Gorredu ciężko  zaakceptować obcych, tym trudniej, że drakomachia, sztuka walki ze smokami, ma silne podłoże w ich religii.

   W okolicznościach przedświątecznego zamętu poznajemy Serafinę, wybitną artystkę i asystentkę pierwszego muzyka – Viridiusa. Ten z powodu choroby obciąża dziewczynę nadzorem nad programem artystycznym; to do niej należy angażowanie i przesłuchiwanie artystów, ułożenie planu koncertów i wystąpień oraz czuwanie nad budową megaharmonii,, która ma zadziwić i zachwycić zebranych gości. Serafina w natłoku zajęć nie znajduje zbyt wiele czasu dla siebie, a potrzebuje go sporo, by utrzymać w ryzach swój umysł, w którym zmaga się ze wspomnieniami matki. Dziewczyna bowiem nie jest w pełni człowiekiem, urodziła ją smoczyca w ludzkiej postaci, przed śmiercią w połogu umieszczając w głowie córki swoje wspomnienia. Ponieważ zarówno w oczach smoków, jak i ludzi międzygatunkowe krzyżówki są czymś wstrętnym, Serafina zmuszona jest ukrywać swoje pochodzenie, o którym świadczą łuski porastające je lewe ramię i talię. Przez lata artystka przywykła do kłamstw i unikania zainteresowania innych, zdając sobie sprawę z tego, że prawda o jej rodzicach nigdy nie powinna ujrzeć światła dziennego. Na skutek własnej ciekawości wplątuje się z śledztwo w sprawie śmierci księcia Rufusa, odkrywając intrygę, której konsekwencje mogą być tragiczne.

   Oprócz tytułowej bohaterki na pierwszym planie powieści znajdziemy również jej nauczyciela – smoka Ormę oraz księcia Luciana Kiggsa, bękarta królewskiej krwi. Pierwszy z nich nie jest typowym przedstawicielem swojego gatunku; jak na smoka, stanowczo zbyt wiele czuje i daleko mu do zimnego temperamentu gadzich krewnych. Jest wujem Serafiny, spędził z nią lata, stając się jej nauczycielem i mentorem. To dzięki niemu, wskutek przypadku, w dziewczynie odżyły matczyne wspomnienia. Orma nauczył ją rozumieć smoczy język i co znacznie ważniejsze przybliżył jej ich sposób myślenia.  Drugi z pierwszoplanowych bohaterów Lucian Kiggs jest mężczyzną wręcz idealnym. Wierny swoim zasadom i lojalny wobec królowej, zawsze stara się postępować właściwie. Po śmierci księcia Rufusa przejmuje dowodzenie nad strażą i to on organizuje śledztwo wyjaśniające okoliczności zgonu swojego wuja.

   Fabuła powieści w znacznej mierze oparta jest o muzykę. Wystąpienia Serafiny i innych artystów często mają kluczowe znaczenie w rozgrywających się wydarzeniach. Z czasem intryga kryminalna staje się coraz ważniejsza, jednak daleko jej do zdominowania powieści. Pojawia się również wątek miłosny, gdy w głównej bohaterce rodzi się uczucie do Luciana Kiggsa. Sytuacji dziewczyny nie ułatwia fakt, że jest mieszańcem, ani tym bardziej kwestia zaplanowanego małżeństwa księcia z księżniczką Griseldą, uczennicą Serafiny.

   Opowieść poznajemy z perspektywy głównej bohaterki, która jest również narratorką. Dzięki temu mamy też wgląd w to, co dzieje się w jej głowie. Z historii wyłania się ogromna samotność i silna potrzeba znalezienia bratniej duszy, kogoś przed kim w końcu nie musiałaby udawać, ani ukrywać swoich nieludzkich korzeni. To właśnie uczucia, z jakimi zmaga się Serafina są dominantą w tej opowieści.

   Książka jest dość przewidywalna, powoli poznawane kolejne fakty w śledztwie specjalnie nie zaskakują, a odkrywane tajemnice nie budzą dreszczyku emocji, a jedynie lekkie zaciekawienie. Jej krańcowe rozwiązanie szokuje, jednak pozostawia też niedosyt oraz wrażenie nieścisłości spowodowane brakiem wyjaśnienia niektórych szczegółów. Z pewnością intryguje natomiast kwestia trójkąta miłosnego między Serafiną, Kiggsem, a Griseldą. Równie interesujące są okoliczności, w jakich główna bohaterka poznaje inne półsmoki, z których każdy nosi specyficzne dla siebie piętno.

   Język jakim posługuje się autorka powieści jest poprawny, jednak ani nie zachwyca, ani nie porywa. Jest stosunkowo prosty i niezbyt wyszukany, pozbawiony wulgaryzmów, a proporcje między opisami i dialogami są dobrze wyważone. Lektura wciąga, dzięki dobrej kreacji postaci i ciekawemu przedstawieniu wewnętrznych rozterek Serafiny. Miejscami natrafić można na stylistyczne wpadki, za które w równej mierze co autorka, odpowiadać może tłumaczka. 

   Przyjemnie spędziłam czas przy te=j książce, chociaż ostatnia scena wydała mi się zbyt mdła i stanowczo przesłodzona. Wątek kryminalny pozostawił pytania, gdyż nie wszystko zostało wyjaśnione. Ponadto rozwiązanie sprawia wrażenie, jakby w ostatniej chwili autorka uświadomiła sobie, że przecież najbardziej podejrzewana osoba nie może być winna. Zdecydowanie najciekawiej zaprezentowane zostały postacie mieszańców, a zapowiedź poznania następnych budzi apetyt na kolejny tom opowieści o wybitnie utalentowanej muzycznie półsmoczej dziewczynie.

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Insimilion.

poniedziałek, 5 października 2015

Kiksy klawiatury. Eseje i nie tylko

Autor: Terry Pratchett
Tytuł oryginału: A slip on the keyboard
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2015
Stron: 328

   Śmierć sir Terry'ego Pratchetta wstrząsnęła chyba każdym miłośnikiem fantastyki. Wkrótce po tym smutnym wydarzeniu na księgarnianych półkach w Polsce ukazała się bardzo nietypowa książka tego autora. „Kiksy klawiatury” to zbiór esejów, felietonów, wykładów i wypowiedzi twórcy „Świata Dysku”, który pozwalają poznać i zrozumieć go znacznie lepiej.

   Książkę otwiera przedmowa Neila Gaimana, wielkiego przyjaciela sir Terry'ego, uświadamiając czytelnikowi, że za większością książek Pratchetta czaił się gniew. Złość, którą pisarz był w stanie zaprząc do twórczego działania. Widać to w wielu częściach „Świata Dysku”, gdyż w prawie każdej  pod zabawną otoczką, skryty jest jakiś poważny problem. Autor, nie mogąc z nim nic zrobić w rzeczywistości, poruszał go na papierze.

   Zebrane utwory podzielone są na trzy grupy. W dwóch początkowych znajdziemy odniesienia do pisarskiej kariery sir Terry'ego. Wspomnienia z pierwszych tras promocyjnych, wystąpienia z okazji odbioru niektórych z licznych nagród oraz anegdoty z przeszłości - z pracy dziennikarza czy rzecznika prasowego. Z tych tekstów wyłania nam się wielki bibliofil i ogromny miłośnik fantastyki, a przede wszystkim bardzo skromny człowiek. Pratchett nigdy nie zaliczał siebie do wielkich pisarzy fantastyki; komercyjny sukces, jaki odniósł zdawał się go nieco oszałamiać i zaskakiwać. Nigdy nie bał się wychodzić do swoich fanów, w nieodłącznym czarnym kapeluszu pojawiał się na licznych konwentach i wydarzeniach literackich. Był człowiekiem bardzo pracowitym, założył sobie określony tryb pracy i się go trzymał, jednak daleko mu było do pracoholika.

   Zupełnie w innej tonacji utrzymane są teksty z trzeciej części, zatytułowanej „Dni gniewu”. Tu zebrano teksty i wystąpienia, z których wyraźnie widać zaangażowanie pisarza w ważnych dla niego kwestiach. Począwszy od ochrony orangutanów, po dwa niezmiernie istotne dla niego problemy: postępującą chorobę Alzheimera oraz prawo do eutanazji. Tu znów motorem napędowym jego działań jest gniew. Złość skierowana przeciwko bezdusznym i głupim, jego zdaniem, przepisom oraz bunt wobec pobłażliwego traktowania choroby, która odbiera ludziom godność. Znajdziemy tu też echo strachu przed tym, że on też może znaleźć w uwłaczającej sytuacji powolnego konania.

   Książkę czyta się błyskawicznie, napisana została tak charakterystycznym dla autora, niezmiernie przystępnym, językiem. Dwie pierwsze części przyjmuje się lekko i z uśmiechem, natomiast  ostatnia, mimo że niepozbawiona elementów humorystycznych, budzi zupełnie inne emocje. W trakcie lektury poważniejszych tekstów, trudno jest nie zgodzić się z pisarzem, wielkim humanistą, którego najbardziej przerażała myśl, że nie będzie panował sam nad sobą. Nieco dziwne może się wydać takie zestawienie tekstów, ale ukazuje wszystkie twarze autora, zarówno zabawnego gawędziarza, jak i bojownika o sprawy dla niego ważne.

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Insimilion.

piątek, 2 października 2015

Kłamca. Papież sztuk

Autor: Jakub Ćwiek
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Rok wydania: 2015
Stron: 302

   Dokładnie dziesięć lat temu nakładem wydawnictwa Fabryka Słów pojawił się pierwszy zbiór opowiadań poświęconych Kłamcy. Do tej pory Loki wykreowany przez Jakuba Ćwieka wystąpił w pięciu książkach, komiksie oraz grze karcianej. Powieść „Kłamca. Papież sztuk” stanowi osobną historię, umiejscowioną pomiędzy tomem drugim, a właściwie opowieścią „Machinomachia”, a trzecią częścią historii o agencie do zadań specjalnych na usługach anielskich zastępów.

   Bóg odszedł, nadzór na Ziemią i ludźmi pozostawiając w rękach aniołów, którzy mają strzec swych podopiecznych przed wpływami fałszywych bóstw. Kiedy sytuacja wymaga nieszablonowego działania do akcji wkracza Loki, jeden z nielicznych, „wymarłych bogów”, jacy jeszcze chodzą po świecie. Głównym zadaniem Kłamcy jest eliminacja konkurencji, likwidowanie mitycznych istot i pomniejszych bóstw. Nie robi tego jednak za darmo, pobierając od skrzydlatych zapłatę w anielskich piórach. Ludzkość, o którą toczy się gra między aniołami a dawnymi bogami, nie ma pojęcia, jak boskie siły ścierają się ze sobą.

   Tak wygląda rzeczywistość wykreowana przez Jakuba Ćwieka i taka jest też osnowa scenariusza serialu, napisanego przez Lokiego, „Bóg pośród nas”. Rolę anielskiego agenta – Dezyderiusza Crane'a, syna Lokiego i Thora, gra w nim Marcus Lester. Gdy Kłamca zauważa, że serial zyskuje ogromną popularność, a postać Crane'a staje się ikoną popkultury, postanawia go zlikwidować. Nie zajął się tym osobiście, wysyłając Bachusa, ten jednak zawiódł i ranny Marcus po wypadnięciu z okna zniknął. Kult jakim otoczyli go fani i fanatycy serialu nadał mu boskie atrybuty. W ten sposób Loki stworzył sobie potężnego przeciwnika, tym niebezpieczniejszego, że stosując kalki kultowych scen popkultury, potrafi wpływać na otaczającą go rzeczywistość.

   Antagonista jest dość stereotypową postacią, rozwinięciem mitu od zera do bohatera. Od momentu, w którym odnajduje w sobie boskie cechy, widzimy go w montażu kultowych scen znanych z filmów, a każdy odegrany przez niego epizod tylko wzmacnia jego moc. Zupełnie jakby trenował, by być w pełni sił przed starciem z zabójcą. Znacznie ciekawsza wydaje budząca się w nim narracja, z którą Dezyderiusz Crane prowadzi nieustający monolog. To ona jest siłą kreującą wydarzenia i wpływającą na to co dzieje się wokół Marcusa Lestera, przejmując nad nim kontrolę. Resztki człowieczeństwa jakie w nim zostały czasem protestują, niekiedy nie zgadzają się z boską narracją, jednak serialowy bohater musi się jej poddać, gdyż to ona właśnie jest ucieleśnieniem jego mocy.

   Loki jest dokładnie tym samym bohaterem, którego mieliśmy okazję poznać w dwóch tomach opowiadań - mistrz kłamstwa i iluzji, potrafi dawać innym dokładnie to, czego od niego oczekują, przy okazji realizując własne cele. Jego twarz jest maską, potrafi nadać jej dowolny, niezbędny w danym momencie wyraz idealnie wpasowując się w okoliczności. Cyniczny i bezczelny, z nieodłącznym kpiącym uśmiechem i wykałaczką w kąciku ust, w rozmowach z aniołami często pozwala sobie na zbyt wiele, przez co nie zyskuje ich sympatii. Jest im jednak niezbędny, gdy trzeba rozwiązać problemy.

   Nie sposób nie wspomnieć o nieco niezwykłej konstrukcji tej książki, która tylko pozornie jest jednolitą opowieścią. Wraz ze wzrostem zdolności Crane'a opowieść zmienia się kolejno w grę paragrafową, komiks, czy baśń. Istotne są też ilustracje, gdyż one również mają znaczący wpływ na rozgrywające się wydarzenia. Część komiksowa autorstwa Iwa Strzeleckiego i Marty Szczepaniak przypadła mi do gustu znacznie bardziej niż te wyrysowane przez Dawida Pochopienia w „Kłamcy. Viva l'arte”. Niesamowite są również bajkowe rysunki Magdy Babińskiej, gdy Dezyderiusz i Loki spotykają się w baśni snutej w umyśle dziecka. W książce znajdziemy również dodatek. Opowieść o Kłamcy została wzbogacona o kilkanaście tekstów autora, w których Jakub Ćwiek przybliża dziesięć lat pracy nad stworzoną przez siebie postacią.

   Powieść garściami czerpie schematy z popkultury. Nawiązania do filmów i literatury znaleźć możemy w wielu miejscach. Czasem jest to zupełna kalka, idealne odwzorowanie konkretnej sceny, niekiedy zaś tylko dyskretne nawiązanie. Jakub Ćwiek cały cykl o Lokim mniej lub bardziej oparł o popkulturowe klisze, jednak tylko w „Papieżu sztuk” ma to swoje fabularne uzasadnienie.

   Język książki jest przyjemny i bardzo przystępny. Gdy zmienia się narrator, zmienia się również styl prowadzenia opowieści. W powieści natrafimy na przełamanie typowych schematów, gdy narracja staje się częścią bohatera, co ściśle wiąże się ze zdolnościami nowego boga popkultury. Ubrana w tak zaskakującą formę fabuła intryguje, a niespodziewane, czasem nieco groteskowe, zwroty akcji bawią oraz skupiają uwagę czytelnika.

   Powieść wciąga i nie pozwala się oderwać, a jej nietypowa konstrukcja nadała opowieściom o Kłamcy wiele świeżości. Loki w dalszym ciągu czaruje czytelników, gdyż, mimo jego wyraźnie socjopatycznych cech, nie sposób z nim nie sympatyzować. W pełnym odbiorze lektury zdecydowanie przydaje się znajomość chociażby dwóch pierwszych zbiorów opowiadań o Kłamcy, dlatego nie polecam rozpoczynania znajomości z Lokim, wykreowanym przez Jakuba Ćwieka od tej książki.

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Insimilion.