niedziela, 30 czerwca 2019

Lektury czerwca

   Czerwiec upłynął mi pod znakiem recenzentek. Tak jakoś wyszło, że wyjątkowo w tym miesiącu sporo ciekawych rzeczy do recenzji udało się dorwać. Tych kilka dni oczekiwania na przesyłkę wypełniły mi komiksy i książki dla dzieci, więc znów ilościowo przeczytałam całkiem sporo. Dominuje zaś literatura piękna, w różnych odsłonach, od klasyków po poezję. A całość prezentuje się tak.


   Gdzie ten ssak? Dawid Kilon To druga po Gdzie ten ptak? książka na wyszukiwanie tego autora, w której obok solidnej dawki wiedzy o zwierzętach znaleźć można też niezłą zabawę w wyszukiwanie ich na kolorowych planszach oraz grę planszową o obserwacjach ssaków. Bardzo podoba mi się ta seria i taką samą książkę o owadach przywitałabym z radością.
   Asteriks na igrzyskach olimpijskich, Dwanaście prac Asteriksa Rene Goscinny, Albert Uderzo, Syn Asteriksa Albert Uderzo, Tajemnica magicznego wywaru Olivier Gay, Fabrice Tarrin, Asteriks u Piktów Jean Ives Ferri, Didier Conrad Kolejnych pięć tomów przygód małego, dzielnego Gala i jego nieco większego, trochę nadpobudliwego kolegi. Idealne jako przerywnik pomiędzy powieściami.
   Sen na kniaziach Robert Gmiterek  To nietypowa książka będąca zbiorem literackich miniatur, refleksji, zbyt długich na skromną formę aforyzmu, a zbyt krótkich, by nazwać je czymś większym. Coś jak wiersze pisane prozą.
   Pieniądze mojej pani Wilkie Collins Kolejna powieść tego autora na moim koncie, tym razem prawie klasyczny kryminał okraszony wspaniałymi kreacjami bohaterów. Bardzo przyjemna lektura.
   Branki w jasyrze Deotyma Grzeczna, nieco naiwna, ale i interesująca powieść o wielkim tatarskim imperium i roli jaką mogły w nim pędzić porwane polskie szlachcianki.
   Morderstwo ma motyw Francis Duncan Klasyczny brytyjski kryminał przywodzący na myśl powieści Agathy Christie. Nieco zbyt bardzo przywodzący na myśl a przy okazji troszkę przegadany. Rozczarowała mnie ta książka, raczej nie sięgnę po kolejne przygody Mordercai'a Tremaine.
   Alpy na wariata. Pierwsze szczytowanie Dariusz Kujawski Opowieść dokładnie jak w tytule, cztery, mniej lub bardziej wariackie historie o zdobywaniu alpejskich szczytów. Przyjemna lektura.
   Wesołe wiersze i smutne fraszki Stefan Tycjan Tyczyna To już pełnoprawny zbiór poezji, trochę refleksyjny, trochę zabawny, dość dojrzały w zawartych refleksjach. 
   Barbakany w Polsce Bartłomiej Grzegorz Sala Ta malutka książeczka, to jedna z ciekawszych lektur w tym miesiącu. Opowieść o tych kilku, ocalałych do dzisiaj polskich barbakanach, pełna szczegółów, choć nieco uboga w zdjęcia i ryciny.

   No i tyle, trochę tego było, co biorąc pod uwagę brak czasu na cokolwiek ostatnio, stanowi całkiem przyzwoity wynik. Do przeczytania zostały mi jeszcze trzy zgarnięte ostatnio recenzentki, więc najbliższe plany czytelnicze są dość mocno zapełnione. Jeśli chodzi o plany publikacji, jak zwykle opóźnienie z kilku miesięcy, ale coraz bardziej nadrabiam, więc mogę już chyba napisać, że recenzje będą wkrótce.
   

wtorek, 25 czerwca 2019

Obietnice poranka

Autor: Carrie Turansky
Tytuł Oryginału: Shine Like the Dawn
Tłumaczenie: Renata Czernik
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dreams
Rok wydania: 2018

   Sięgając po „Obietnice poranka” Carrie Turansky nie wiedziałam czego się spodziewać. Oczekiwałam lekkiej, pozytywnej i ciepłej opowieści osadzonej w edwardiańskiej Anglii. Nazwisko autorki było mi zupełnie obce, co nie dziwi, gdyż wspomniana książka jest jej pierwszą powieścią i jedyną wydaną w Polsce.  Mimo w sumie niewielkich oczekiwań „Obietnice poranka” mnie rozczarowały na wielu poziomach.

   Opowieść toczy się w niewielkim majątku w okolicach Newcastle, rozpoczyna się od tragicznego wypadku, w którym giną rodzice i jedna z sióstr głównej bohaterki powieści – Margaret Lounsbury. Następnie akcja przenosi się cztery lata wprzód i widzimy jak Maggie i jej młodsza siostra z trudem radzą sobie z biedą pod opieką babci. Dziewczyna pracuje jako modystka, pomagając babci tworzyć kapelusze dla wyrafinowanej klienteli. Gdy do miasteczka wraca jej dawny przyjaciel Nathaniel Harcourt, w życie bohaterki wkrada się emocjonalna burza.

   Po takim wstępie można spodziewać się całkiem interesującego romansu, w którym sentyment do tego co było miesza się z urażoną dumą i rodzącym się uczuciem. Gdy w tle pojawia się sugestia, że wypadek sprzed czterech lat niekoniecznie był nieszczęśliwym wypadkiem, intryga robi się coraz ciekawsza. To niestety tylko w teorii, gdyż wykonanie nie jest najlepsze i powieść znacznie częściej mnie irytowała, niż intrygowała.

   Jedną z wad książki jest sposób prowadzenia narracji. Rozgrywające się wydarzenia są przedstawiane na bieżąca, a następnie wspominane innymi słowami w przemyśleniach bohaterów. O ile sam zabieg nie jest złym pomysłem, o tyle problemem jest, że retrospekcje i opinie postaci niewiele wnoszą. Służą raczej streszczeniu tego co się wydarzyło z niewielkim dodaniem emocji, jakie pojawiły się u postaci w nie zaangażowanych. W żaden sposób nie kreują tego, kim są bohaterowie ani nie dodają nowych szczegółów do przedstawionych zdarzeń. Jest to męczące i niepotrzebne, odebrałam to jako streszczenie jeśli komuś by coś umknęło.

   Kolejną rzeczą, która sprawiła, że lektura już od samego początku była dla mnie niezbyt przyjemna była nadmierna infantylność fabuły. Początkowa scena wypadku wydała mi się tak głupia i nierealna, że trudno było potraktować ją poważnie. Kolejne rozgrywająca się wydarzenia nie poprawiają sytuacji, a to jak odbierają je bohaterowie również jest problematyczne. Emocje postaci są przerysowane i równie nierealne, co sprawia, że bohaterowie są oderwani od rzeczywistości i niewiarygodni.

   Ostatnim z dużych problemów jest wszechobecne imię Boga.  W myślach i słowach postaci co rusz powtarzają się odniesienia do boskiej opatrzności, ufności w jego wyroki oraz nadziei, że pokieruje losem bohaterów ku ich ogólnemu dobru. Strasznie mi się to gryzie z wizerunkiem XIX wiecznej Anglii znanej z klasyki literatury pięknej, z powieści takich autorów jak siostry Bronte czy Wilkie Collins. Krótkie spojrzenie w biografię autorki wyjaśniło sprawę, gdyż jest ona osobą mocno zaangażowaną religijnie i to jak przedstawiła świat znacznie bardziej pasuje do Oregonu, z którego pochodzi, niż to edwardiańskiej Anglii.

   Język powieści też nie zachwyca, choć książkę czyta się sprawnie oraz dość szybko. Brakuje tu jednak jakiejkolwiek lokalizacji języka, powiązania go z przedstawionym światem. I choć w rękach bohaterów pojawiają się przedmioty charakterystyczne dla danych czasów, to przy ich opisie używany jest języka zdecydowanie współczesny. To kolejna, po epatowaniu boskim imieniem niezgodność pomiędzy umiejscowieniem fabuły powieści w czasie i przestrzeni a tym jak została napisana.

   „Obietnice poranka” to lektura męcząca, jest to powieść, która poprzez swą infantylność i nieżyciowość znacznie częściej budziła we mnie frustrację, niż pozwoliła się zrelaksować. Płytcy, schematyczni bohaterowie, z którymi nie sposób w jakimkolwiek sensie się związać, naiwność w kreacji wydarzeń i wreszcie zupełny brak powiązania ze światem w jakim rozgrywa się akcja powieści sprawia, że nie sposób wciągnąć się w lekturę.

Recenzja powstała na zlecenie portalu Sztukater.

czwartek, 20 czerwca 2019

Wilki

Autor: Adam Wajrak
Wydawnictwo: Agora
Rok wydania: 2015

   Wilki to dość mocno wyeksploatowany temat w popularnej od kilku lat literaturze przyrodniczej, a książka Adama Wajraka jest jedną z podstaw, które to wyczerpanie tematu rozpoczęła. Jego „Wilki” idealnie wpisały się w rosnącą popularność książek poświęconych naturze, zwierzętom i roślinom. A ponieważ sam główny bohater tej książki to zwierzę budzące pełen przekrój emocji, nic więc dziwnego, że świetnie napisana pozycja Adama Wajraka zdobyła rzesze entuzjastów.

    Wilk to zwierzę, które prawie nigdy nie było człowiekowi obojętne. Budziło zarówno podziw jak i nieracjonalny lęk. Przez stulecia towarzyszyło ludzkości, znacząc swój ślad w kulturze, sztuce, przesądach i w końcu w nauce. Będący symbolem niezależności i wolności, wilk od wieków jest również czarnym charakterem, którym straszy się dzieci. I gdy z jednej strony znajdziemy legendę o Remusie i Romulusie wykarmionych przez waderę, z drugiej natrafimy na masowe rzezie wilczych watah, posądzanych o wyjątkową krwiożerczość – jak choćby udokumentowe historycznie zbiorowe polowanie na bestię z Gevaudan, będące kanwą filmu „Braterstwo wilków” Christophe’a Gansa. Ten sam wilk, w pieśniach Jacka Kaczmarskiego przerodził się w symbol prześladowanej wolności i niezależności.

   Adam Wajrak zdaje sobie sprawę z historycznego znaczenia wilka w kulturze i obyczajowości człowieka. Gdy jako młody dziennikarz trafia do białowieskiej puszczy pełen niedowierzania odkrywa, że w miejscowych wilk nie budzi praktycznie żadnych emocji. To zainspirowało go do poszukania źródła atawistycznego wręcz lęku człowieka przed wilkiem i w książce poświęcony temu został cały rozdział.

   Znajdziemy też w „Wilkach” rozdział poświęcony Kazanowi – imiennikowi krzyżówki wilka  z psem z powieści „Szara wilczyca” Jamesa Olivera Curwooda. To uratowany przed niechybną śmiercią lub niewolą Kazan przez kilka lat był medialną twarzą białowieskiego wilka, a zdjęcia z jego udziałem pojawiały się w wielu publikacjach. Los Kazana wyraźnie wskazuje, jak ciężką dolą jest dola wilka trzymanego w niewoli i jak trudnym jest udomowienie prawdziwego leśnego zwierzęcia. 

   W opowieści Adama Wajraka nie brakuje też wzmianek o ekologicznym znaczeniu tego dużego drapieżnika. Wspomniane zostaje jego miejsce w lesie i to jak wielką rolę odgrywa w ekosystemie. Nie zabrakło też burzliwej historii jego relacji z człowiekiem na ziemiach polskich. Stosunkowo niedawno wzięty ponownie w ochronę gatunkową wilk, miał w Polsce ciężkie chwile. A ponieważ wilk jako drapieżnik zawsze w części społeczeństwa będzie budzić niechęć, to i dzisiaj nie ma najlżejszego żywota, gdy w lasach działają kłusownicy.

   Kolejnym ważnym i niezwykle interesującym motywem jest opis naukowej działalności Nurii, żony autora, która przyjechała z Hiszpanii by w Puszczy Białowieskiej pisać pracę naukową o tym, co w lesie strefy umiarkowanej dzieje się z padliną. Puszcza jako jedno z niewielu miejsc w Polsce, mogąca się poszczycić obecnością dużych drapieżników siłą rzeczy stała się też idealnym miejscem do zbadania co dzieje się z resztkami z wilczego stołu. Fragmenty poświęcone temu, kto kolejno wita do stołówki, by dokończyć wilczy posiłek są niezwykle ciekawe i niosą ze sobą wiele interesujących informacji..

   Książkę czyta się wyśmienicie i wyraźnie widać, że jej autor pracuje piórem. Z drugiej strony nie ucieka w banalny sentymentalizm i nawet, gdy pisze o śmierci poszczególnych zwierząt, to stara się zachować profesjonalny obiektywizm. Ilość źródeł oraz bliski związek z badaczką przyrody znacząco wpłynęły na merytorykę książki. Autor zwraca też uwagę, na to jak prowadzona jest medialna dyskusja o wilkach i jak wielkie znaczenie ma w niej użycie słów w Taki sposób, by kreowały ściśle określony wizerunek.

   „Wilki” Adama Wajraka to pod wieloma względami ważna książka. Przeciętnemu człowiekowi, który wilka kojarzył z negatywnymi postaciami z bajek oraz z doniesień medialnych o kolejnych zagryzionych owcach pozwala spojrzeć na to niezwykłe zwierzę z zupełnie innej perspektywy. Pomaga zrozumieć istotę wilczej rodziny oraz niezwykłą biologię gatunku. To w końcu świetnie napisana książka o najstarszym europejskim lesie, ostoi zwierzęcia, które w równym stopniu przeraża, co fascynuje.

sobota, 15 czerwca 2019

Mutant

Autor: Bogdan Loebl
Tłumaczenie: Rajmund Dąbrowski, Becky de Oliveira
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Rok wydania: 2018

   „Mutant” Bogdana Loebla, to moje drugie, po „Śpiącej jasnowłosej” spotkanie z twórczością tego polskiego autora. Po całkiem pozytywnych wspomnieniach z jego prozą postanowiłam sięgnąć po poezję. Nie jest to mój pierwszy kontakt ze współczesną poezją, więc w pewnym sensie widziałam, czego się spodziewać. Interesującym dla mnie było to, jak autor, którego prozę zdążyłam już poznać radzi sobie w liryce. Niewielki, dwujęzyczny zbiór, zawierający najnowsze wiersze pisarza, okazał się dobrym wyborem.

   Bogdan Loebl w poezji porusza podobne tematy do tych, o których pisał prozą. Tematy bardzo bliskie i nieobce nikomu z nas. Uczucia, świadomość siebie i świata oraz sposób postrzegania otaczającej nas rzeczywistości. Samotność i bliskość, młodość i przemijanie w poszczególnych utworach pojawiają się one wszystkie. Są to rzeczy zwyczajne, wręcz codzienne ale właśnie z racji na tę zwyczajność i codzienność, są ważne. Bo niejednokrotnie właśnie nazwanie rzeczy codziennej zwraca nam uwagę na jej istnienie, przez pryzmat utworu pozwala się zastanowić nad samym sobą, w jakim miejscu właśnie jesteśmy i kim właściwie jesteśmy.

   Ten niewielki zbiór wierszy to lektura chwilowa, idealna na krótką przerwę, zawierająca raptem kilkanaście krótkich utworów nie przykuje uwagi na zbyt długo. Z drugiej stron, jak z każdą poezją, jest to książka do której można zajrzeć za każdym razem, gdy najdzie nas taka potrzeba. W każdej chwili można sięgnąć po dowolny z wierszy, który swoją tematyką może skłonić do przemyśleń.

   Utwory są bardzo przystępne, napisane prostym, współczesnym językiem, który nie stanowi problemu i jest bardzo łatwy w odbiorze. Nie znajdziemy tu zbytnio wyrafinowanych metafor, czy alegorii, które każą nam się zastanowić, co też podmiot liryczny ma na myśli. W warstwie językowej zabrakło mi nieco plastyczności oraz malowania słowami obrazów, które można sobie wizualizować. Traci na tym nieco odbiór wierszy, gdyż nie są one sugestywne, przez co bardzo łatwo pozostać na nie obojętnym.

   Wiersze Bogdana Loebla zostały przetłumaczone na angielski przez dwoje tłumaczy. Widać tu wyraźnie wszystkie problemy, które pojawiają się przy tłumaczeniu poezji. Często w  tłumaczeniach cierpi rytmika utworów, które tracą nieco na swojej płynności oraz na grze słowem, jaka pojawia się w polskich wersjach utworów. Przetłumaczone zostały jednak dobrze i tam gdzie to możliwe zastosowane przez Bogdana Loebla środki stylistyczne zostały przełożone na inny język z jak najmniejszymi stratami w ujęciu poszczególnych utworów.

   Trudno mi polecić najnowszy zbiór wierszy Bogdana Loebla. Z jednej strony jest to typowy tomik współczesnej poezji, nie wyróżniający się absolutnie niczym, z drugiej zaś aż za dobrze wiem, jak ważny jest odbiorca przy lekturze poezji. Bo to jak ją odbieramy, zależy głównie od naszej wrażliwości i to, co zachwyci niektórych, może być zupełnie obojętnym dla innych. W momencie, gdy utwory, jak te zawarte w „Mutancie” nie mają w sobie nic, co sprawiłoby, że są wyjątkowe, ta wrażliwość czytelnika jest jeszcze ważniejsza. Są to wiersze, które albo trafią, albo nie trafią do czytelnika i myślę, że warto przekonać się o tym samodzielnie, czy poezja tego autora jest czymś dla nas.

Recenzja powstała na zlecenie portalu Sztukater.

środa, 12 czerwca 2019

Na wiosłach przez Atlantyk

Autor: Romuald Koperski
Cykl: Ocean niespokojny. Tom II
Wydawnictwo: Bernardinum
Rok wydania: 2019

   Gdy niecałe dwa lata temu świat obiegła wiadomość o niezwykłym wyczynie Polaka, który pokonał Ocean Atlantycki na łodzi wiosłowej, wzbudziła ona niemałe poruszenie. I choć sam czyn nie był mi obcy, nie miałam świadomości, że Romuald Koperski, nie tylko dokonał czegoś niezwykłego, ale też pisał o swoich wyprawach, z których ta choć nie była pierwszą, była póki co, jedyną morską wyprawą zakończoną powodzeniem.

   Lubię sięgać po książki, opisujące wyczyny ludzi, mierzących się z tym, co już na pierwszy rzut oka wydaje się niesamowite. Czy są to opowieści o podboju ośmiotysięczników, czy wspomnienia z  objazdu obu Ameryk w wielokilometrowej podróży, czy też jak w przypadku „Na wiosłach przez Atlantyk” historia umieszczona pośród morskich bezkresów.

   Książka Romualda Koperskiego jest bogato ilustrowana zdjęciami z wyprawy, począwszy od fotografii niewielkiego miasteczka na Wyspach Kanaryjskich, z których Polak wyruszył na podbój oceanu aż po zdjęcia wybrzeża Tobago, na którym przygoda na pełnym Atlantyku się zakończyła. Obie fotografie dzieli ponad siedemdziesiąt dni, nic więc dziwnego, że spodziewałam się, iż książka będzie opisywać o zmaganiach człowieka z morzem.

   Moje oczekiwania zostały zaspokojone niestety tylko częściowo. Bo choć relacji z poszczególnych cisz i sztormów nie zabrakło, to jednak trudno powiedzieć, by były dominującym elementem publikacji. Palmę pierwszeństwa skradły im wywody z pogranicza filozofii istoty ludzkiej i jej rozwoju. W książce aż mnoży się od kolejnych rozważań, które można streścić znanym powiedzeniem, że „wiara czyni cuda”. Tę tezę autor przytacza wielokrotnie, począwszy od wspominek z poprzednich syberyjskich wypraw, poprzez znajdywanie przyczyn w nieudanej podróży przez Pacyfik, aż pod wniosek, że opisywana tu wyprawa nie powiodłaby się, gdyby nie usilna i niezachwiana wiara autora w jej powodzenie. I choć z jednej strony jestem w stanie zrozumieć, że samotna wyprawa oceaniczna musi wpłynąć na samorozwój i zwiększenie świadomości własnego ja, o tyle ilość oraz jakość refleksji będących odzwierciedleniem przytoczonego powyżej powiedzenia była nie tylko męcząca, ale i irytująca.

   Sięgając po książkę Romualna Koperkiego miałam nadzieję na malownicze i sugestywne opisy zmagania się człowieka z potężnym żywiołem, z majestatem natury, która choć w coraz mniejszym stopniu nieznana, wciąż pozostaje wszechpotężna. Wypatrywałam chciwie wszystkich fragmentów, w których podkreślona została potęga oceanu, czy objawiająca się ciszą połączoną  z wysysającym życie żarem lejącym się z nieba, czy też ukazująca swą niszczycielską siłę w szaleństwie sztormowych fal. Nie mogę stwierdzić, by takich fragmentów nie było, choć w moim odczuciu było ich bardzo mało. Prawie w ogóle swego miejsca za to nie znalazły w tej opowieści zwierzęta zamieszkujące ocean, bo choć autor wspomina dość enigmatycznie o towarzyszących mu ptakach, czy łowionych rybach, to o nich też nie dowiemy się zbyt wiele.

   „Na wiosłach przez Atlantyk” jest książką napisaną poprawnie. Z jednej strony nie znajdziemy tu błędów językowym a język jest wystarczająco bogaty i sugestywny, by nie móc mu nic zarzucić. Z drugiej zaś denerwująca jest wielka dysproporcja w tematyce, wraz z często nieco chaotycznie wprowadzonymi wariacjami na temat skuteczności automotywacji opartej na wierze i wmawianiu sobie, że wszystko musi się udać.

   Po lekturze odniosłam wrażenie, że w całej tej książce cała uwaga autora skupiona była na nim samym. Trudno też nie odczuć, że pokonanie oceanu łodzią wiosłową, było bardziej walką z samym sobą, niż z żywiołem. Tego drugiego zdecydowanie mi zabrakło i choć Atlantyk jest bohaterem tytułowym książki Romualda Koperskiego, to jednak można odnieść wrażenie, że został zepchnięty na drugi plan ustępując miejsca autorowi.

Recenzja powstała na potrzeby portalu Sztukater.

niedziela, 9 czerwca 2019

Stosik (miał być malutki) na początek czerwca

   Jakoś tak wyszło, że spośród majowych premier, które mnie interesują tylko jedna zaplanowana była na koniec miesiąca. W związku z tym postanowiłam, że w czerwcu książek kupować nie będę. W tym celu skutecznie omijałam stronę mojej ulubionej księgarni i nawet, nawet twardo utrzymywałam się w postanowieniu. A potem, przy okazji nieksiążkowych zupełnie zakupów na Allegro, stwierdziłam - a sprawdzę, czy nie mają którejś z poszukiwanych przeze mnie książek. Nie mieli, ale mieli w sumie jedną, która już od jakiegoś czasu za mną chodziła. A ponieważ pakiet Smart, a książka kosztowała raptem 8,49, no to trzeba było troszkę dobrać. Więc dobrałam... A skutkiem jest ten niemały stosik, powiększony jeszcze o spory pakiet recenzentek. Kolejno to wygląda tak.


   Gdzie ten ssak? Dawid Kilon Poprzednią książkę z tej serii kupiłam jakiś czas temu i bardzo mi się spodobała. Gdy w ulubionym markecie Polaków zauważyłam tę, nie wahałam się zbyt długo.
   Dzieła dramatyczne William Shakespeare Sześciotomowy zbiór większość dramatów Shakespeare'a. I w sumie ja niby większość już miałam w innych wydaniach - w tym ciekawą kolekcję wydań ze spektaklami realizowanymi przez BBC, niemniej jednak, cena była kusząca, a szaleństwo antykwariatowe w pełni.


   Reliktowa puszcza karpacka Stanisław Kucharczyk, Robert Michalski Dwujęzyczny album prezentujący obszar Puszczy karpackiej. Zakup przy okazji obchodów rocznicy 4 czerwca. 
  Sen na kniaziach Robert Gmiterek Jedna z niewielkich recenzenckich pozycji, przeczytana, dość oryginalna, nie straciłam przy niej zbyt wiele czasu.
   Gosta Berling Selma Lagerlof Kolejna recenzentka z wydawnictwa MG - tych się troszkę zebrało w tym stosiku. Klasyka literatury, noblistka, nie trzeba mnie było specjalnie zachęcać.
   Pieniądze młodej pani Wilkie Collins Jeden z tych autorów, których książki biorę w ciemno, czy to do recenzji (jak tę), czy na zakupach.
   Branki w jasyrze Deotyma I znów powieść pisana dawno temu, jestem w trakcie lektury i dostałam to, czego oczekiwałam.
   Morderstwo ma motyw Francis Duncan Ponoć klasyka brytyjskiego kryminału - te słowa wystarczyły by mnie skusić. 
   Alpy na wariata. Pierwsze szczytowanie  Dariusz Kujawski Lubię czasem wysokogórską tematykę, to i się skusiłam.
   Cynobrowe pola Aleksandra Redlak Do wydawnictwa SQN Imaginatio mam ogromne zaufanie, stąd i ta pozycja w moich recenzentkach
   Barbakany w Polsce Bartłomiej Grzegorz Sala Co jak co, ale obok takich perełek nie potrafię przejść obojętnie. Ciekawa jestem na ile spełni moje oczekiwania, ale zapowiada się nieźle.
    Wesołe wiersze i smutne fraszki Stefan Tycjan Tyczyna Kolejna maleńka recenzentka i znów sięgnięcie po poezję. Zobaczymy.
    Wszystkie białe damy Piotr Borowiec Antologia opowiadań grozy, czemu nie? Ostatnia z recenzentek na stosie. Obawiam się jedynie, że mogę się nie wyrobić z lekturą.
   Zamiana Rebecca Fleet A to wygrana w konkursie, ogólnie śmieszna rzecz nieco, bo byłam pewna, że gram o Szwindel Jakuba Ćwieka, potem się okazało, że nagrodą była osłonka na kamerkę w laptopie, a następnie napisali do mnie z Marginesów, że osłonki im wyszły i wyślą książkę - tu znów przyszedł do głowy Ćwiek, no ale narzekać nie będę. Najwyżej wyląduje w grudniu na WOŚPowej aukcji.


   Król naftowy, Królowa pustyni, Kozak, Czarny Gerard, Benito Juarez, Rapier i tomahawk, W Hararze, Szatan i Judasz (trzy tomy) Karol May To już antykwariatowe zakupy i uzupełnianie kolekcji klasyków dla młodzieży.
   Spotkanie po latach, Czary Marigold Lucy Maud Montgomery I znów młodzieżowe klasyki, tyle że bardziej dziewczęce.
   Ssaki drapieżne Europy Piotr Sumiński, Jerzy Romanowski A to sprawca całego zamieszania. Przejrzałam ją i zachwyciła mnie połączeniem leksykonu o ssakach z ogromną częścią dotyczącą ich biologii i ekologii.
   Rodzina Palliserów Anthony Trollope Kiedyś wpadła mi w oko na Lubimyczytać, więc dorzuciłam do reszty.
   Tylko dla dziewcząt, Krystyna i chłopy Magdalena Samozwaniec Bardzo lubię jej prozę, a tych dwóch jeszcze nie miałam.
   Rebeka Daphne du Maurier Kolejna rzecz, która kiedyś tam wpadła mi w oku i którą w końcu kupiłam.
   Rosmus Rycerz białej róży Astrid Lindgren I malutki dziecięcy klasyk, uwielbiam książki tej autorki.
   Zbrodnie miłości Markiz de Sade Jakże odmienne klimaty, a jednak wciąż pozostaję wśród klasyków literatury.
   Człowiek o którego upomniało się morze Czesław Centkiewicz, Alina Centkiewicz Opowieść o Amundsenie autorstwa podróżników polarników - czego chcieć więcej.
   Upiór rodu Canterville'ów, Zbrodnia lorda Artura Savile Oscar Wilde Kolejny pisarz, którego nazwisko działa na mnie jak magnes.
   Wybór nowel i opowiadań Henryk Sienkiewicz Choć zdecydowanie wolę jego powieści to jestem przekonana, że prędzej czy później, przyda mi się ta książka.
   Pocieszne wykwintnisie Molier To jedna z tych rzeczy, którym trudno się oprzeć.
   Pamiętniki Adama i Ewy Mark Twain To kolejna drobniutka książeczka, za którą już od jakiegoś czasu się rozglądałam.
   W pewnym miasteczku Thomas Hardy I kolejny drobny utwór, obok którego ciężko było przejść obojętnie.


   Polki przeklęte Jarosław Molenda, Zagadki kryminalne PRL Kazimierz Kunicki, Tomasz Ławecki , Wierny mąż niewiernych żon Iwona Kienzler Kolejne trzy tytuły z kolekcji, pierwszego z autorów kojarzę, ostatnią z autorek również. Liczę na dobry kawałek historii.
   Polki. Podróż do wnętrza Polski Gerard Guegan Kolejna książka przywieziona z gdańskich obchodów 4 czerwca, zapowiada się ciekawie.
   Nieoczywista układanka polska Maja Kramer, Karolina Laube-Kramer To dość intrygująca pozycja w formie encyklopedii o Polsce. Szereg alfabetycznie uporządkowanych haseł, skłania do szukania szerszych informacji na poruszane tematy. Też przywieziona ze świętowania.

   No i wszystko, jak widać "niekupowanie książek" nie wyszło zupełnie a i w recenzentki obrodziło - cóż z reguły biorę prawie wszystko od MG. Nie mam pojęcia kiedy to wszystko przeczytam, a na regałach coraz ciaśniej. W porównaniu z poprzednimi stosami, ten aż roi się od literatury pięknej, widać równowaga musi być zachowana.

czwartek, 6 czerwca 2019

Basil

Autor: Wilkie Collins
Tytuł oryginału: Basil
Tłumaczenie: Joanna Wadas
Wydawnictwo: MG
Rok wydania: 2019

   Gdy kilka lat temu zupełnie przypadkiem trafiłam na powieść „Księżycowy kamień” Wilkie Collinsa, wiedziałam, że będzie to jeden z tych autorów, na których najnowsze wydania będę  oczekiwać z wielką niecierpliwością. Szczęśliwym trafem jego powieści trafiły do planów wydawniczych oficyny MG, co po raz kolejny pozwoliło mi cieszyć się niezwykle wciągającą lekturą obnażającą dusze mieszkańców Londynu końca dziewiętnastego wieku.

   „Basil” to pisana z pierwszoosobowej narracji opowieść o bogatym drugim synu starego brytyjskiego rodu. Bohater wskutek własnych działań znajdujący się w kryzysowej sytuacji snuje swoją historię przybliżając czytelnikowi szczegóły swojego upadku. Przez opowieść przewijają się postaci jego brata, siostry i ojca oraz wspomnienie dawno zmarłej matki. Kolejnymi osobami, które wywarły na tytułowego bohatera ogromny wpływ są Margaret, jej ojciec pan Sherwin oraz jego sekretarz Mannion. Basil szaleńczo zakochany w dziewczynie, wierny zasadom honorowego postępowania, naraża rodową dumę na mezalians wiążąc się potajemnie z Margaret. Jak się z czasem okazuje kupieckie pochodzenie panny Sherwin jest tylko jednym z problemów, z jakim zmierzyć musi się młody szlachcic.

   „Basil” to przede wszystkim opowieść o destrukcyjnej potędze emocji. Jest wśród nich ta namiętna miłość, która miast tworzyć i uskrzydlać, sprowadza tylko nieszczęście.  Ogromną rolę odgrywa też duma, niepozwalająca na przekroczenie pewnych granic i splamienie rodzinnego honoru. Znajdziemy tu też miejsce na zemstę, która gdy już się dokonała nie koi poczucia krzywdy, a jedynie wzbudza pragnienia dalszego karania tych, których można obwinić o własne nieszczęście. Chciwość i pragnienie dołączenia do elity, które każe kupczyć nawet własną córką również znajdują w tej powieści swoje miejsce. Ale książka Wilkiego Collinsa nie ogranicza się tylko do tych złych stanów emocjonalnych, gdyż w kontraście do tych najczarniejszych cech ludzkiej natury pokazano oddanie i poświęcenie dla ukochanego brata oraz siłę prawdziwego wybaczenia, które niesie ulgę i pozwala spokojnie spojrzeć na własne położenie.

   Kolejnym bardzo wyrazistym motywem jest podkreślenie podziałów klasowych w dziewiętnastowiecznym londyńskim społeczeństwie. Wilkie Collins kładzie bardzo mocny nacisk na to, czym jest bycie dżentelmenem, jakie są powinności i możliwości związane ze szlacheckim pochodzeniem. Największą, niewybaczalną wręcz zbrodnią staje się mezalians, czytając nie mamy najmniejszych wątpliwości, że gdyby tytułowy Basil ograniczył się do uwiedzenia panny Sherwin a nawet gdyby został ojcem jej dziecka, byłoby to znacznie mniejszym przewinieniem niż podarowanie jej własnego nazwiska wraz z zaślubinami. Podobnie później, wydawać by się mogło najsensowniejsza opcja rozwiązania problemu i uwolnienia się z trudnej sytuacji zostaje natychmiast odrzucona, gdyż wiązałaby się ze skandalem.

   Lektura płynie bardzo przyjemnie. Powieść czyta się dobrze, a bogaty i bardzo plastyczny język tworzy niezwykle sugestywne obrazy i idealnie oddaje uczucia bohaterów. Zarówno te, o których świadomie pisze narrator, jak również te jakie dostrzec można na drugim planie jego relacji z wydarzeń z przeszłości. Po sposobie prowadzenia narracji widać wyraźnie czasy, w których książka powstała, jednak warstwa językowa nie jest ciężkostrawna i nie wymaga nadmiernej uwagi, można stwierdzić, że choć wyraźnie się zestarzała, to jednak zrobiła to z właściwym sobie wdziękiem.

   Fanom Wilkiego Collinsa nie muszę polecać „Basila”. To jego kolejna, równie pasjonująca, co poprzednie, powieść, która ukazała się w ostatnim czasie nakładem wydawnictwa MG. Znajdziemy tu wszystko, za co można cenić twórczość tego pisarza. Silne i wyraziste osobowości, równie silne uczucia, wspaniały portret angielskiego społeczeństwa z końca dziewiętnastego wieku oraz pewną dozę tajemniczości i niewiadomej, która czyni lekturę intrygującą.

Recenzja powstała na zlecenie portalu Sztukater.

niedziela, 2 czerwca 2019

Podsumowanie maja

   I nie wiadomo kiedy minął maj. Książkowo upłynął mi pod znakiem niekoniecznie porywających recenzentek. Cóż, decyzja by brać recenzentki, gdy w puli wyboru nie było ani jednego tytuły, na który naprawdę czekałam nie była dobrą decyzją. Bo chociaż nie są to książki złe, to jednak nie urzekły mnie na tyle, bym była w pełni zadowolona z lektury. Zysk taki, że wszystkie trafiły do kartonika, w którym zbieram już kolejną porcję książek, jakie trafią na WOŚPowe aukcje. Poza recenzentkami sporo było Asteriksa, gdyż dorwałam się do kolejnych tomów jego przygód. Poza tym, jak to u mnie, różnorodnie.


   Rafa koralowa Krzysztof Teisseyre Z serii Tajemnice zwierząt została mi tylko jedna do zdobycia i przeczytania. Ta była przed ostatnia i trzyma poziom całego cyklu. Jest to więc całkiem przyzwoita książka edukacyjna, która nieco się zdezaktualizowała, zwłaszcza w kwestii zagrożeń dotyczących raf.
   Niezgoda, Asteriks legionista Rene Goscinny, Albert Uderzo, Asteriks w Italii Jean-Yves Ferri, Didier Conrad Trzy kolejne tomy przygód małego Gala i jego "tylko nie gruby!" kolegi. Zabawne, oparte na stereotypach, ale przyjemne dla oka lektury.
   Artemizja Nathalie Ferlut, Tamia Baudoun Ten komiks skusił mnie do zamówienia recenzentek na maj. Jest dość brutalny, jednoznaczny, ale też interesujący. Graficznie niezupełnie moja bajka, raczej dość ponury w tonacji, co nieźle koresponduje z całym klimatem opowieści.
   Dumanowski Wit Szostak Urzeczona kilka lat temu jego Oberkami do końca świata, skusiłam się na inną recenzentkę od tego autora. Nie oczarowała mnie aż tak bardzo, ale przedstawiona tu alternatywna historia Polski ma swój urok.
   Rejs do Indonezji Kazimierz Ciemny Między innymi dla takich książek wciąż współpracuję ze Sztukaterem. Jest to pozycja, po którą z pewnością nie sięgnęłabym, gdybym nie była ograniczona w wyborze lektur. A tak miałam okazję poznać relację człowieka, który w latach sześćdziesiątych był członkiem załogi statku opuszczającego gdański port, gdzie został zbudowany, do portu przeznaczenia - Dżakarty. Interesująca pozycja.
   Rozbitek z "Arki" Gdynia Stanisław Rymaszewski Kolejna tego typu pozycja, również wydana przez Marpress - wydawnictwo typowo "morskie". Tym razem opowieść o polskim rybołówstwie w czasach powojennych. Pozycja zdecydowania dla wielbicieli tematu.
   Serce ciemności Joseph Conrad, Jacek Dukaj To książka znacznie bardziej Dukaja niż Conrada. Uwspółcześniona i napisana typowym dla Jacka Dukaja językiem, tylko fabułą przypomina swój literacki pierwowzór. Ciekawy eksperyment.
   Tajemnica świętych relikwii Ellis Peters Pierwszy tom opowieści o bracie Cadfaelu - mnichu detektywie, który w mej pamięci wciąż ma rysy Dereka Jacobi. Kryminalna zagadka osadzona w średniowieczu jest przyjemna i intrygująca.

  Ot i cały stos majowych lektur za mną. Recenzje większości z nich prędzej, czy później pojawią się na blogu, chyba, że któraś z pozycji budzi większe zainteresowanie, to w sumie mogę zmienić planowaną kolejność wpisów.