sobota, 7 lipca 2018

Trzech geniuszy

Na tajną naradę zaproszono trzech geniuszy. Geniusz matematyczny w osobie Alberta Einsteina, geniusz strategii w postaci Napoleona Bonapartego i geniusz logiki i znajomości natury ludzkiej w postaci Sherlocka Holmesa. Zaproszenia były dziwne, nie można było dojść do tego skąd przyszły,
ani kto je wysłał. Jednocześnie były na tyle intrygujące, że każdy z nich uznał, że nie można ich zignorować. Gdy dotarli na miejsce ich oczom ukazał się niewielki przytulny domek, z rabatkami na zewnątrz i kwiatkami w oknach. Nad czerwonym klinkierowym dachem radośnie ulatniał się dym z komina.

Weszli wszyscy razem mijając w połowie przeszklone drzwi, osłonięte koronkową
firanką. Gdy tylko drzwi się zamknęły ich oczom miast spodziewanego kominka i przytulnego saloniku ukazało się ogromne pomieszczenie. Hala wypełniona była od podłogi po dach książkami. Były tu grube tomiszcza oprawne w skórę, których obicia skrzyły się od złota i klejnotów. Były pergaminy i papirusy zwoje wprost z Biblioteki Aleksandryjskiej. Dalej wyłaniały się sterty bambusowych książek pochodzące z Dalekiego Wschodu. Jeszcze dalej mieściły się tanie kieszonkowe wydania, byle jak wydrukowane na najnędzniejszym papierze.

- To niemożliwe, by tak niewielki domek mieścił tak potężne wnętrze - oburzył się Albert Eistein

- Dedukuję, że skoro weszliśmy przez tamte drzwi, to jednak jest to możliwe- zripostował Sherlock Holmes

- Ciekawe, gdzie tu jest kuchnia - zmartwił się Napoleon Boanparte

- CISZEJ TAM! -rozległ się potężny głos, który zdawał się rozbrzmiewać prosto w mózgu, z pominięciem uszu. - TO JEST BIBLIOTEKA, A W BIBLIOTECE NALEŻY ZACHOWAĆ CISZĘ! NIE WYJDZIECIE STĄD DOPÓKI NIE PRZECZYTACIE KAŻDEJ ZNAJDUJĄCEJ SIĘ TU POZYCJI! JAK JUŻ TEGO DOKONACIE, MAM DLA WAS ZADANIE, KTÓRE POZWOLI WAM ZMIENIĆ OBLICZE ZNANEGO WAM ŚWIATA! - gdy głos powiedział, co miał do powiedzenia zamilkł, pozostawiając trójkę bohaterów w szoku.

- To nie możliwe! - Wykrzyknął Albert Einstein- Zakładając, że pomieszczenie jest kwadratem o boku n, regały zaś stoją w metrowych odstępach , każdy ma trzy metry wysokości i sześć metrów długości, na każdym regale mieści się x książek. Zakładając, ze znamy wszystkie języki jakie są nam niezbędne by przeczytać te woluminy, na jednąksiążkę poświęcimy około 4 godzin, po pomnożeniu przez x woluminów i y regałów i podzieleniu przez powierzchnie pomieszczenia n^2, wychodzi nam, przeczytanie książek z jednego metra kwadratowego pomieszczenia poświęcimy x*y/n^2 godzin. Zakładając, że będziemy czytać bez przerw skończymy około roku 98456.

- Ale człowiek nie żyje tak długo - zmartwił się Sherlock. - głodny człowiek tym bardziej.

- Słuchajcie chłopaki, znalazłem kuchnię!- dobiegł ich głos Napoleona- a tu mnóstwo jedzenia i wyborne wina, chodźcie tu!

- Domyślam się, że głos dobiega stamtąd- rzekł Holmes wskazując właz w
podłodze, z którego dochodziło światło.

- Hmmm.... Mając stały dostęp do jedzenia, zakładając, że każdy z nas pożyje 80 lat, to w sumie mamy jeszcze 150 lat na czytanie, pozwoli nam to zapoznać się z 1/ 4568 zebranych tu pozycji, może zaczniemy od tych napisanych w znanych nam językach?

- Ja tam zacznę od wina, nie zamierzam czytać, czyichś bazgrołów, wyróbcie jak chcecie- wykrzyknął Bonaparte otwierając obiecująco wyglądająca butelczynę.
- Skup się Napoleon, skądś musiał dobiegać głos, który usłyszeliśmy, a skoro, skądś dobiegał, to ktoś musiał go dobyć, a skoro, myśmy go usłyszeli, to znaczy, że ten ktoś tu był, a skoro teraz go nie ma, to co nam to mówi?

- Że będzie mniej chętnych na wino?

- Że nasz czteroosobowy zbiór pomniejszył się o 1/4?

- Nie! Mówi nam to tyle, że tu jest wyjście i po prostu musimy je odnaleźć!

- A zadanie?- Napoleon po raz pierwszy zainteresował się czymś więcej, niż własnym żołądkiem.

- Jak już wspomniałem, zadanie jest niewykonalne, nawet jakbyśmy żyli i 100 lat to…

- Albert, zlituj się, chyba nie chcesz tu siedzieć do końca życia i czytać! Słuchajcie, ten dziwny głos, mówił, że nie ma stąd wyjścia, więc musimy szukać czegoś, co na wyjście nie wygląda. Napoleon, czy przypadkiem nie znalazłeś tu wychodka?

- A tak, jest tu zaraz za kuchnią.

- Świetnie, sugeruję zatem byśmy spróbowali uciec, przez otwór, którym wydostają się fekalia. Albercie, czy możesz zerknąć?

- Już się robi! Otwór ma 0,6 metra średnicy, czyli zmieści się w nim człowiek, który potrafi zmniejszyć swe wymiary, tak by znalazły się w zbiorze od 0 do 0,6 metra. Po drugiej stronie nie widać nic, co można tłumaczyć, tym, że natężenie światła jest tam niewystarczające dla ludzkiego oka. Zakładam bowiem,że nie mamy tu do czynienia z czarną dziurą. Dochodzę do wniosku, że taka droga ewakuacji jest względnie bezpieczna.

- To na co jeszcze czekamy!- Wykrzyknął Bonaparte- pakując kolejne butelki za pazuchę.

Cała trójka skoczyła w otwór kloaczny, z nadzieją w sercach, i marzeniami o wolności. W przekonaniu, że przechytrzyli tajemniczą postać, która zgotowała im tak ponury kawał. Opadli na coś miękkiego. Gdy tylko wzrok przyzwyczaił się do półmroku zobaczyli przed sobą ogromne sterty gazet i czasopism. Po lewej czasopisma dla nastolatek, dalej ogromna kupa brukowców, gdzieś po środku poradniki dla pań, bardziej w prawo dzienniki i tygodniki. Gdzieś daleko pod ścianą stosunkowo niewielki stos prasy fachowej i naukowej.

- ECH! KOLEJNI NAIWNI, KTÓRZY W LITERACKIM WYCHODKU SZUKAJĄ SZCZĘŚCIA- westchnął głos w ich głowach.- SKORO ZREZYGNOWALIŚCIE Z CZYTANIA
KSIĄŻEK SKAZUJĘ WAS NA CZYTANIE WSZYSTKICH DOSTĘPNYCH NA ŚWIECIE
TYTUŁÓW PRASOWYCH. JAK BĘDZIECIE POSŁUSZNI, POZWOLĘ WAM POCZYTAĆ COŚ CIEKAWEGO, PÓKI CO ZABIERAJCIE SIĘ ZA BRUKOWCE!

Ciemność


Są czasem takie noce
Ciemniejsze od innych
Zupełnie na przekór
Księżycowi w pełni

Gdy czarna chmura
Dusząc otula myśli
przytłacza zmysły
tłumi wolę

Pojawia się zwątpienie
Strach i rozpacz
Choć na pozór
Powodów brak

Rodzi się wtedy potrzeba
Twej mentalnej czułości
Uścisku duszy
Kojącego mrok