wtorek, 4 lutego 2014

Podsumowanie i lektury stycznia

   Styczeń skończył się już kilka dni temu, ale tak totalnie brak mi motywacji do pisania, że notka podsumowująca nieco się przesunęła. W pierwszym miesiącu 2014 roku wyniki mam zbliżone do średniej, więc źle nie jest, ale szału też nie ma. A w liczbach wygląda to tak:

    Przeczytałam 7 książek, w tym dwa e-booki (nieco podróżowałam, więc sięgnęłam po mobilniejszą wersję literatury). Ponieważ sporo pozycji było dość obszernych, to i stron było w normie: 2250, czyli ok 73 dziennie.

   Jeśli chodzi o nowe zdobycze, to było bardzo biednie i uwzględnię je niedługo, podsumowując zdobycze lutego, których już nieco wpadło. Pocieszający jest fakt, że nieco udało się odchudzić Poczekalnię.

   Udało mi się w styczniu napisać raptem 6 postów, w tym tylko 3 recenzje, więc nie jest dobrze. Odkryłam, że po zmianie wyglądu bloga, jakoś nie chce mi się tu zaglądać, muszę nad tym popracować i wrócić do mnie ascetycznych kolorów, możecie więc spodziewać się ponownych zmian.

  A przechodząc do lektur styczniowych to kolejno wpadły:

   Przekleństwo tronu Piastów Andrzej Zieliński

   Gdyby nie współpraca ze Sztukaterem, pewnie bym nie sięgnęła po taką książkę, tłumacząc sobie, że przecież mam co czytać. A tak, musiałam ją skończyć, z czego się bardzo cieszę, gdyż zainteresowała mnie niezmiernie i zaciekawiła ogromnie. Zresztą wspominałam o tym w recenzji.

   Złodziejka książek Markus Zusak

   To pod wieloma względami magiczna pozycja, a sięgnęłam po nią skuszona wieloma pozytywnymi opiniami, mimo że nie lubię takiej tematyki. Cieszę się, że ją przeczytałam, choć nie wiem jeszcze, czy chcę ją zatrzymać. Stare wydanie moim zdaniem jest znacznie ładniejsze od tego w filmowej okładce, ale to już kwestia gustu. O moich wrażeniach szerzej w recenzji.

   Chimeryczny lokator Roland Topor

   Polubiłam tego autora bardzo dawno temu i jeżeli ktoś ma chęć na mocno abstrakcyjną powieść, która daje do myślenia, to szczerze polecam. Miejscami wieje grozą, gdzie indziej surrealizmem, tak czy inaczej, jest to pozycja warta uwagi. Zmusza do zastanowienia się, czym jest normalność i jak ważne jest poczucie samoświadomości. Czy warto równać do otoczenia, czy lepiej pozostać sobą? Czy uległość w drobnych kwestiach nie zmienia nas w mentalnych niewolników, nie przewartościowuje spojrzenia na świat? Gorąco polecam tym, którzy lubią czasem pomyśleć nad lekturą.

    Ruth Elizabeth Gaskell

   Drugi po Chimerycznym lokatorze e-book w styczniu, który tylko sprawił, że tym bardziej pragnę dorwać wydanie książkowe, by w spokojnej lekturze skupić się na walorach językowych, miast podążać za fabułą. Powieść mnie zachwyciła, o czym pisałam już w recenzji. Wspomnę jeszcze o tej jakże pięknej okładce, idealnie symbolizującej zrzucenie krępujących więzów narzucanych przez społeczne normy.

   Bajeczki z obrazkami Władimir Sutiejew

   Pamiętam tę książeczkę z dzieciństwa. Po długotrwałych poszukiwaniach udało mi się ją nabyć we w miarę rozsądnej cenie. Co ważne, wciąż zachwyca i bawi. Mądre historyjki o zwierzątkach pomogą dziecku zrozumieć zawiłości otaczającego je świata. Pokażą, jak ważna jest przyjaźń i nauczą, że nie zawsze mój punkt widzenia, jest tym najlepszym.  Mądre w treści i zachwycające szatą graficzną, są idealną lekturą dla kilkulatków. Najlepszy dowód, by nie oceniać książki po okładce, która piękna nie jest i nie zdradza nawet ,jak cudne ilustracje znajdziemy w środku.

   Płonący las James Oliver Curwood

  Mam słabość do powieści tego autora, które choć często w tym samym stylu i powielające typowy dla niego schemat mają swój urok, któremu nie potrafię się oprzeć. Jest tu mężczyzna, który zaczyna dostrzegać, że świat nigdy nie jest czarno-biały, wielka miłość, ta jedyna na całe życie i oczywiście bogactwo północnoamerykańskiej przyrody, tym razem tylko w letniej odsłonie. Bezkresna lasy, rzeki i jeziora budzą tęsknotę i kuszą, by choć raz wybrać się w bezkresne odstępy kanadyjskiej tajgi.

   Sprzysiężenie czerwonego wilka Robert V.S. Redick

   Sięgnęłam po tę powieść z myślą, że przemęczę te pięćset stron i przynajmniej będę miała kolejną pozycję na półce wymianowej. Po trudnawym początku wciągnęła mnie niezmiernie i już wiem, że jej nie oddam. Urzekła mnie, zachwyciła, o czym mogliście poczytać w poprzedniej notce. Mam ogromną nadzieję, że MAG zdecyduje się wydać tom trzeci, gdyż druga część, którą właśnie czytam nie ustępuję w niczym tej książce. Nieczęsto spotyka się tak dobry debiut, warto więc zwrócić na niego uwagę.

5 komentarzy:

  1. Aż mi wstyd, że tak mało ostatnio czytam... Ale Tobie jak najbardziej gratuluję owocnego stycznia. :) Na pewno przeczytam "Ruth" i "Złodziejkę książek", tylko jeszcze nie mam pojęcia, kiedy to nastąpi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję :) I tak mam wrażenie, że szalenie mało czytam... jakoś nie ma kiedy... gorzej, że nie idzie to w parze z niekupowaniem książek :D

      Usuń
  2. O fajnie posumowanie! gratuluję wyników i zaglądnę sobie do Złodziejki książek;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świeetne wyniki :D
    Bardzo chcę przeczytać 'Złodziejkę ...' ;)

    OdpowiedzUsuń

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.