Autor: Jakub Ćwiek
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Rok wydania: 2015
Stron: 302
Dokładnie dziesięć lat temu nakładem wydawnictwa Fabryka Słów pojawił się pierwszy zbiór opowiadań poświęconych Kłamcy. Do tej pory Loki wykreowany przez Jakuba Ćwieka wystąpił w pięciu książkach, komiksie oraz grze karcianej. Powieść „Kłamca. Papież sztuk” stanowi osobną historię, umiejscowioną pomiędzy tomem drugim, a właściwie opowieścią „Machinomachia”, a trzecią częścią historii o agencie do zadań specjalnych na usługach anielskich zastępów.
Bóg odszedł, nadzór na Ziemią i ludźmi pozostawiając w rękach aniołów, którzy mają strzec swych podopiecznych przed wpływami fałszywych bóstw. Kiedy sytuacja wymaga nieszablonowego działania do akcji wkracza Loki, jeden z nielicznych, „wymarłych bogów”, jacy jeszcze chodzą po świecie. Głównym zadaniem Kłamcy jest eliminacja konkurencji, likwidowanie mitycznych istot i pomniejszych bóstw. Nie robi tego jednak za darmo, pobierając od skrzydlatych zapłatę w anielskich piórach. Ludzkość, o którą toczy się gra między aniołami a dawnymi bogami, nie ma pojęcia, jak boskie siły ścierają się ze sobą.
Tak wygląda rzeczywistość wykreowana przez Jakuba Ćwieka i taka jest też osnowa scenariusza serialu, napisanego przez Lokiego, „Bóg pośród nas”. Rolę anielskiego agenta – Dezyderiusza Crane'a, syna Lokiego i Thora, gra w nim Marcus Lester. Gdy Kłamca zauważa, że serial zyskuje ogromną popularność, a postać Crane'a staje się ikoną popkultury, postanawia go zlikwidować. Nie zajął się tym osobiście, wysyłając Bachusa, ten jednak zawiódł i ranny Marcus po wypadnięciu z okna zniknął. Kult jakim otoczyli go fani i fanatycy serialu nadał mu boskie atrybuty. W ten sposób Loki stworzył sobie potężnego przeciwnika, tym niebezpieczniejszego, że stosując kalki kultowych scen popkultury, potrafi wpływać na otaczającą go rzeczywistość.
Antagonista jest dość stereotypową postacią, rozwinięciem mitu od zera do bohatera. Od momentu, w którym odnajduje w sobie boskie cechy, widzimy go w montażu kultowych scen znanych z filmów, a każdy odegrany przez niego epizod tylko wzmacnia jego moc. Zupełnie jakby trenował, by być w pełni sił przed starciem z zabójcą. Znacznie ciekawsza wydaje budząca się w nim narracja, z którą Dezyderiusz Crane prowadzi nieustający monolog. To ona jest siłą kreującą wydarzenia i wpływającą na to co dzieje się wokół Marcusa Lestera, przejmując nad nim kontrolę. Resztki człowieczeństwa jakie w nim zostały czasem protestują, niekiedy nie zgadzają się z boską narracją, jednak serialowy bohater musi się jej poddać, gdyż to ona właśnie jest ucieleśnieniem jego mocy.
Loki jest dokładnie tym samym bohaterem, którego mieliśmy okazję poznać w dwóch tomach opowiadań - mistrz kłamstwa i iluzji, potrafi dawać innym dokładnie to, czego od niego oczekują, przy okazji realizując własne cele. Jego twarz jest maską, potrafi nadać jej dowolny, niezbędny w danym momencie wyraz idealnie wpasowując się w okoliczności. Cyniczny i bezczelny, z nieodłącznym kpiącym uśmiechem i wykałaczką w kąciku ust, w rozmowach z aniołami często pozwala sobie na zbyt wiele, przez co nie zyskuje ich sympatii. Jest im jednak niezbędny, gdy trzeba rozwiązać problemy.
Nie sposób nie wspomnieć o nieco niezwykłej konstrukcji tej książki, która tylko pozornie jest jednolitą opowieścią. Wraz ze wzrostem zdolności Crane'a opowieść zmienia się kolejno w grę paragrafową, komiks, czy baśń. Istotne są też ilustracje, gdyż one również mają znaczący wpływ na rozgrywające się wydarzenia. Część komiksowa autorstwa Iwa Strzeleckiego i Marty Szczepaniak przypadła mi do gustu znacznie bardziej niż te wyrysowane przez Dawida Pochopienia w „Kłamcy. Viva l'arte”. Niesamowite są również bajkowe rysunki Magdy Babińskiej, gdy Dezyderiusz i Loki spotykają się w baśni snutej w umyśle dziecka. W książce znajdziemy również dodatek. Opowieść o Kłamcy została wzbogacona o kilkanaście tekstów autora, w których Jakub Ćwiek przybliża dziesięć lat pracy nad stworzoną przez siebie postacią.
Powieść garściami czerpie schematy z popkultury. Nawiązania do filmów i literatury znaleźć możemy w wielu miejscach. Czasem jest to zupełna kalka, idealne odwzorowanie konkretnej sceny, niekiedy zaś tylko dyskretne nawiązanie. Jakub Ćwiek cały cykl o Lokim mniej lub bardziej oparł o popkulturowe klisze, jednak tylko w „Papieżu sztuk” ma to swoje fabularne uzasadnienie.
Język książki jest przyjemny i bardzo przystępny. Gdy zmienia się narrator, zmienia się również styl prowadzenia opowieści. W powieści natrafimy na przełamanie typowych schematów, gdy narracja staje się częścią bohatera, co ściśle wiąże się ze zdolnościami nowego boga popkultury. Ubrana w tak zaskakującą formę fabuła intryguje, a niespodziewane, czasem nieco groteskowe, zwroty akcji bawią oraz skupiają uwagę czytelnika.
Powieść wciąga i nie pozwala się oderwać, a jej nietypowa konstrukcja nadała opowieściom o Kłamcy wiele świeżości. Loki w dalszym ciągu czaruje czytelników, gdyż, mimo jego wyraźnie socjopatycznych cech, nie sposób z nim nie sympatyzować. W pełnym odbiorze lektury zdecydowanie przydaje się znajomość chociażby dwóch pierwszych zbiorów opowiadań o Kłamcy, dlatego nie polecam rozpoczynania znajomości z Lokim, wykreowanym przez Jakuba Ćwieka od tej książki.
Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Insimilion.
Uwielbiam cykl "Kłamcy". A w "Papieżu sztuk" szczególnie go gustu przypadły mi końcowe rozdziały, te, które rozgrywały się w umyśle chłopca. I te ilustracje! Cudo :)
OdpowiedzUsuń