Autor:
Paweł Daniel Zalewski
Wydawnictwo:
ASTRA
Rok
wydania: 2014
Stron:
312
Lubię
czasem sięgnąć po książkę, która na pozór, absolutnie nie
wpisuje się w moje zainteresowania. Czasem natnę się na jakimś
niezbyt ambitnym dziele, ale równie często trafiam na coś, od
czego trudno się oderwać. W
ten sposób zupełnym przypadkiem trafiłam na tę powieść, która
oczarowała mnie niebanalną historią i powaliła ładunkiem
zawartych w niej emocji.
Historia
zaczyna się niepozornie, od wspomnień z dzieciństwa głównego
bohatera, mieszkanie w kamienicy i babcia opowiadająca rozmaite
historie, a gdzieś na ścianie portret dziadka, który zawieruszył
się po drugiej wojnie światowej. Piotr postanawia rozwikłać
rodzinną tajemnicę
i znaleźć grób swojego dziadka. Nie
spodziewał się jednak, że w związku z tym przeżyje niesamowitą,
nierealną wręcz, przygodę, która zaprowadziła go znacznie dalej
niż do Lwowa, będącego
jej początkiem.
Władysław
Zalewski, poszukiwany dziadek, był przed wojną słynnym lwowskim
cukiernikiem, wyborne słodycze jego produkcji zachwycały cały
Lwów, by powoli podbić Warszawę. Plany te pokrzyżowała wojna, w
wyniku której Władysław został aresztowany, a następnie zesłany
w głąb Związku Radzickiego. Piotr w poszukiwaniu śladów dziadka
trafił i tam. Po
kilkudniowej podróży koleją wylądował w Tumieni, miejscu z
którego wysłane były, odzyskane w niezwykły sposób, listy. Gdy
jest już bliski rozwiązania tajemnicy, los pcha go dalej, aż na
mongolskie stepy. Piotr
próbując rozwikłać rodzinną zagadkę, powoli popada w
szaleństwo, gubiąc gdzieś poczucie rzeczywistości, opętany żądzą
poznania prawdy, traci kontakt z realnym światem. Prześladują go
widma i postacie z listów wpędzając
w bezsenność i skutkując szaloną pogonią za nieuchwytnym.
Książkę
przeplatają przytoczone listy obrazujące czytelnikowi kolejne lata
życia Władysława. Czasy pełne chwały, wątpliwy okres lwowskiego
aresztowania, aż po ciężkie czasy w tumieńskim obozie. Równie
ważne, co listy, są w tej historii wspomnienia, spotykanych przez
Piotra osób, starszych ludzi, którzy jeszcze pamiętali Władysława.
Wstrząsnęła mną opowieść pana Kazimierza, ukazująca kulisy
trudnej podróży na rosyjskie rubieże. W zupełnie innym tonie są
wspomnienia mongolskich staruszków, pełne nawiązań do tradycji i
koczowniczego stylu życia.
Każdy
kolejny epizod podróży Piotra, to również swoisty obraz kraju w
jakim się znalazł. Począwszy od nieco tylko egzotycznego Lwowa, aż
po zupełnie dziką i niezrozumiałą Mongolię, pachnącą herbatą
ze zjełczałym masłem i twardą baraniną. Kulisy życia w gerach,
pośród morza
skąpych traw, stad kóz, koni, wielbłądów i jaków urzekają swą
egzotyką, a zwyczaje mieszkańców,
jak choćby drobiazgowo opisany rytualny ubój koni, budzą ogromne
zainteresowanie, nierzadko pomieszane z obrzydzeniem. Obraz
współczesnego życia w Tumieni również jest intrygujący, z
jednej strony miasto, starające się być nowoczesne, z drugiej
brzemię obozów i grupa potomków polskich zesłańców, namiętnie
krzeszącą w sobie miłość, do ojczyzny dawno
utraconej przez poprzednie pokolenia.
Autor
przepięknie zbudował intrygę, aż trudno uwierzyć, że to tylko
fikcja, wydarzenia wydają się zbyt niesamowite, za bardzo
abstrakcyjne, by powstały w jego głowie. O prawdziwości opisywanej
historii zaświadczyć mogą też liczne, zamieszczone zdjęcia, na
których bez trudu rozpoznamy wspominane w książce postacie.
Powieść jest bardzo dobrze napisana, nie sposób oderwać się od
historii i z każdą stroną coraz mocniej czujemy głód prawdy,
jaki kieruje losami Piotra. Niebanalni
bohaterowie, jakich wnuk Władysława spotyka na swojej drodze tylko
dodają opowieści autentyczności i
kolorytu.
Cieszę
się, że ta książka wpadła w moje ręce, zrobiła na mnie duże
wrażenie. Nie spodziewałam się aż tak przejmującej i świetnie
napisanej historii. Realność przedstawianych zdarzeń sprawia, że
trudno czytać ją obojętnie, coraz to nowe emocje opanowują
czytelnika wraz z rozwojem fabuły. Zdecydowanie polecam tę lekturę
każdemu, ciekawemu świata, czytelnikowi, w którym drzemie głód
poznania czegoś nowego.
Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Lubimy Czytać.
Ale Ty masz przemiał :D
OdpowiedzUsuńNiby brzmi fajnie ale boję się, że jednak nie moje klimaty... choć muszę przyznać, że recenzja zachęca. No i ostatnio polscy pisarze zaszli mi za skórę :P
Ale może poczekam na recenzję czegoś bardziej w moim guście ;)
~Shar
Ciekawe, ale niezbyt wpasowuje się w mój gust. A ja jednak nie lubię takich czytelniczych eksperymentów.
OdpowiedzUsuń