Autor: J. M.
McDermott
Tytuł
oryginału: Never Knew Another
Cykl:
Trylogia Psia Ziemia- Tom I
Tłumaczenie:
Kamil Lesiew
Rok wydania:
2012
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Stron: 272
O tym, jak kuszące może być sięgniecie po zupełnie przypadkową
książkę z powodu jej intrygującej, nieco
pretensjonalnej okładki, przekonałam się przy „Dzieciach demonów”. Autor nie
zdobył jeszcze wystarczającej renomy, by jego nazwisko było rozpoznawalne
przeciętnemu czytelnikowi, zaś notka od
wydawnictwa mówi niewiele więcej ponadto, że jest to tom pierwszy trylogii Psia
Ziemia. Czy po nie sięgnę, jak już się pojawią? O tym dowiecie się z tej
recenzji.
Fabuła nie zaskakuje czytelnika niczym nowym. Ot, po świecie biega
demoni pomiot i ścigają go odpowiednio przygotowane osoby. Schemat dość powszechny,
choć przełamany był ciekawym ukazaniem łowów zarówno z perspektywy łowców, jak
i z punktu widzenia ofiar. Obowiązkowo w tle czai się romans, usłany
przeciwnościami losu i nietypowymi okolicznościami. Jeżeli ktoś czytał
wcześniej książkę Walerii Komarowej pod tytułem: „Jesienne ognie”, to może się
spodziewać prawie identycznej historii umieszczonej w nieco zmienionych
realiach, a wykonanej o wiele gorzej. Bo o ile powieść rosyjskiej pisarki miała
w sobie coś czarującego i wzbudzała silne emocje, o tyle ta wydała się miałka i
płytka.
Jednak wtórna fabuła nie jest jedyną wadą powieści. Wykreowany świat
zdaje się być dość interesujący, jednak poznajemy tak ubogi jego wycinek, że
nawet nie bardzo można się w nim zorientować. Również wierzenia, które w
stworzonym uniwersum zdają się mieć kluczowe znaczenie, jednak je też poznajemy
tylko po łepkach, pomimo tego, że dwójka bezimiennych łowców jest silnie
powiązana z kultem jednej z Bogiń. Ponadto wkradł się błąd rzeczowy, który w
zasadzie zaprzeczył idei całej książki. Na początku dowiadujemy się, że krew,
pot, łzy oraz wszelkie wydzieliny ciała demonów są silnie toksyczne, niszczą
każde życie i wypalają je do korzeni. Wystarczy niewielka demonia skaza, by każdy
kontakt z osobą, która jest nią obdarzona, zakończył się ciężką chorobą a nawet
śmiercią. Wszystko to ma sens, dopóki nie pojawi się informacja, że osoby
obdarzone złą krwią, to w czystej linii potomkowie samych demonów i ludzkich
kobiet. Nie doczekałam się wyjaśnienia, jak kobieta była w stanie przeżyć
poczęcie, ciążę i poród małego demoniego dziecięcia. Czyżby tatuś z piekła
rodem był w stanie panować nad tym, jak bardzo toksyczny jest dla ludzi? Ten
aspekt, może drobny i nieważny, skutecznie zepsuł mi przyjemność z lektury.
Kolejną irytującą rzeczą w tej powieści był jej język. Początek jest
koszmarnie toporny, napisany dość słabo z licznymi powtórzeniami, a nawet z
dublowaniem informacji zawartych w kolejnych akapitach. Miałam chęć rzucić tę
książkę w kąt i nie męczyć się z nią dłużej. Jednak po pewnym czasie zrobiło
się nieco lepiej. Jak już wspomniałam konflikt poznajemy z dwóch perspektyw i o
ile rozdziały będące wspomnieniami demona-ofiary czyta się dobrze, o tyle te, w
których narratorem jest łowczyni rażą manieryzmem, który miał chyba oddać
specyficzny sposób myślenia wilkołaków, a tylko psuł przyjemność z lektury.
Denerwujący był również chaos, jaki opanował retrospekcje i fakt, że tak na
dobrą sprawę nie odkrywają nic, nie rozwiązują żadnej z tajemnic. Bo niby
dlaczego Calipari nagle stracił zaufanie do Jony i go zamordował? Zakończenie
książki też nie jest jej mocnym punktem, zostało wrzucone jakby na siłę,
niewiele wyjaśnia i jeszcze mniej tłumaczy.
Na zakończenie dodam jedynie, że nie polecam tej książki. W trakcie
lektury głównym uczuciem, które mi towarzyszyło była irytacja czymś nijakim i
kiepsko napisanym. Może wszystkie niewiadome zostaną wyjaśnione w kolejnych
tomach, jednak ten w żadne sposób nie zachęca, by po nie sięgnąć. Albo ja po prostu
nie poczułam zupełnie klimatu powieści, choć podejrzewam, że mogło go w niej
nie być.
Cieszę się, że jednak nie wymieniłam się za nią. ;) Miałam czytać, a tak będę raczej omijać. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
U mnie od roku leży na półce, ale po tym, co tu przeczytałam, że jeszcze poleży
OdpowiedzUsuńmogę tylko podziękować za ostrzeżenie bo uwielbiam fantastykę i okładka rzeczywiście jest świetna, więc może by mnie zastanowiła...tylko co z tego jak treść jest do kosza? pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSpasuję;)
OdpowiedzUsuńTy nie polecasz, okładka mnie troszkę odpycha - daruję sobie:)
OdpowiedzUsuńDzięki za ostrzeżenie, będę omijac :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka nie jest trochę bardziej porywająca... W domu czeka na mnie nowiutki jej egzemplarz (wygrana w konkursie), więc pewnie kiedyś i tak przeczytam.
OdpowiedzUsuńMoże akurat Tobie się spodoba? Pamiętaj, że moja recenzja jest bardzo subiektywna i od książek sporo wymagam :D
Usuń