wtorek, 10 września 2013

Dzieci demonów

Autor: J. M. McDermott
Tytuł oryginału: Never Knew Another
Cykl: Trylogia Psia Ziemia- Tom I
Tłumaczenie: Kamil Lesiew
Rok wydania: 2012
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Stron: 272

   O tym, jak kuszące może być sięgniecie po zupełnie przypadkową książkę  z powodu jej intrygującej, nieco pretensjonalnej okładki, przekonałam się przy „Dzieciach demonów”. Autor nie zdobył jeszcze wystarczającej renomy, by jego nazwisko było rozpoznawalne przeciętnemu czytelnikowi,  zaś notka od wydawnictwa mówi niewiele więcej ponadto, że jest to tom pierwszy trylogii Psia Ziemia. Czy po nie sięgnę, jak już się pojawią? O tym dowiecie się z tej recenzji.

   Fabuła nie zaskakuje czytelnika niczym nowym. Ot, po świecie biega demoni pomiot i ścigają go odpowiednio przygotowane osoby. Schemat dość powszechny, choć przełamany był ciekawym ukazaniem łowów zarówno z perspektywy łowców, jak i z punktu widzenia ofiar. Obowiązkowo w tle czai się romans, usłany przeciwnościami losu i nietypowymi okolicznościami. Jeżeli ktoś czytał wcześniej książkę Walerii Komarowej pod tytułem: „Jesienne ognie”, to może się spodziewać prawie identycznej historii umieszczonej w nieco zmienionych realiach, a wykonanej o wiele gorzej. Bo o ile powieść rosyjskiej pisarki miała w sobie coś czarującego i wzbudzała silne emocje, o tyle ta wydała się miałka i płytka.

   Jednak wtórna fabuła nie jest jedyną wadą powieści. Wykreowany świat zdaje się być dość interesujący, jednak poznajemy tak ubogi jego wycinek, że nawet nie bardzo można się w nim zorientować. Również wierzenia, które w stworzonym uniwersum zdają się mieć kluczowe znaczenie, jednak je też poznajemy tylko po łepkach, pomimo tego, że dwójka bezimiennych łowców jest silnie powiązana z kultem jednej z Bogiń. Ponadto wkradł się błąd rzeczowy, który w zasadzie zaprzeczył idei całej książki. Na początku dowiadujemy się, że krew, pot, łzy oraz wszelkie wydzieliny ciała demonów są silnie toksyczne, niszczą każde życie i wypalają je do korzeni. Wystarczy niewielka demonia skaza, by każdy kontakt z osobą, która jest nią obdarzona, zakończył się ciężką chorobą a nawet śmiercią. Wszystko to ma sens, dopóki nie pojawi się informacja, że osoby obdarzone złą krwią, to w czystej linii potomkowie samych demonów i ludzkich kobiet. Nie doczekałam się wyjaśnienia, jak kobieta była w stanie przeżyć poczęcie, ciążę i poród małego demoniego dziecięcia. Czyżby tatuś z piekła rodem był w stanie panować nad tym, jak bardzo toksyczny jest dla ludzi? Ten aspekt, może drobny i nieważny, skutecznie zepsuł mi przyjemność z lektury.

   Kolejną irytującą rzeczą w tej powieści był jej język. Początek jest koszmarnie toporny, napisany dość słabo z licznymi powtórzeniami, a nawet z dublowaniem informacji zawartych w kolejnych akapitach. Miałam chęć rzucić tę książkę w kąt i nie męczyć się z nią dłużej. Jednak po pewnym czasie zrobiło się nieco lepiej. Jak już wspomniałam konflikt poznajemy z dwóch perspektyw i o ile rozdziały będące wspomnieniami demona-ofiary czyta się dobrze, o tyle te, w których narratorem jest łowczyni rażą manieryzmem, który miał chyba oddać specyficzny sposób myślenia wilkołaków, a tylko psuł przyjemność z lektury. Denerwujący był również chaos, jaki opanował retrospekcje i fakt, że tak na dobrą sprawę nie odkrywają nic, nie rozwiązują żadnej z tajemnic. Bo niby dlaczego Calipari nagle stracił zaufanie do Jony i go zamordował? Zakończenie książki też nie jest jej mocnym punktem, zostało wrzucone jakby na siłę, niewiele wyjaśnia i jeszcze mniej tłumaczy.

   Na zakończenie dodam jedynie, że nie polecam tej książki. W trakcie lektury głównym uczuciem, które mi towarzyszyło była irytacja czymś nijakim i kiepsko napisanym. Może wszystkie niewiadome zostaną wyjaśnione w kolejnych tomach, jednak ten w żadne sposób nie zachęca, by po nie sięgnąć. Albo ja po prostu nie poczułam zupełnie klimatu powieści, choć podejrzewam, że mogło go w niej nie być.

8 komentarzy:

  1. Cieszę się, że jednak nie wymieniłam się za nią. ;) Miałam czytać, a tak będę raczej omijać. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie od roku leży na półce, ale po tym, co tu przeczytałam, że jeszcze poleży

    OdpowiedzUsuń
  3. mogę tylko podziękować za ostrzeżenie bo uwielbiam fantastykę i okładka rzeczywiście jest świetna, więc może by mnie zastanowiła...tylko co z tego jak treść jest do kosza? pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Ty nie polecasz, okładka mnie troszkę odpycha - daruję sobie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki za ostrzeżenie, będę omijac :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że książka nie jest trochę bardziej porywająca... W domu czeka na mnie nowiutki jej egzemplarz (wygrana w konkursie), więc pewnie kiedyś i tak przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może akurat Tobie się spodoba? Pamiętaj, że moja recenzja jest bardzo subiektywna i od książek sporo wymagam :D

      Usuń

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.