Autor:
Andrzej Sapkowski
Rok wydania:
1995
Wydawnictwo:
SuperNOVA
Stron: 216
Autora tej książki chyba nikomu nie trzeba przedstawiać, myślę że nie
będzie nadużyciem nazwanie go najważniejszym autorem polskiej fantastyki od
czasów Stanisława Lema. Sławę przyniósł mu cykl poświęcony Wiedźminowi
Geraltowi z Rivii, jednak inne jego dzieła, takie właśnie jak „Świat Króla
Artura. Maladie” są również warte uwagi.
Ten tomik jest dość specyficzny, większą jego część zajmuje rozprawka
na temat mitu Króla Artura i Rycerzy Okrągłego Stołu. Fascynacja autora
legendami, kształtującymi Wielką Brytanię aż kipi z każdej strony tego
paranaukowego eseju. Sapkowski przybliża czytelnikowi oblicza zmieniającej się
legendy oraz okoliczności w jakich te zmiany następowały. Dla kogoś, kto o
najsławniejszym Królu Brytów wszech czasów słyszał jedynie pobieżnie, jest to
świetna okazja by poznać różne oblicza legendy. Ci, którzy o Królu Arturze
wiedzą więcej mogą zgłębić temat i skonfrontować swoje wyobrażenie tej historii,
z tym, jakie prezentuje nam autor.
Dzięki pierwszemu tekstowi można uchwycić głębszy sens świata stworzonego
na potrzeby Wiedźmina. Można odnaleźć źródłosłów większości nazw własnych oraz
imion zawartych w Sadze, a także zdecydowanie lepiej zrozumieć zachodzące w
niej wydarzenia oraz świat wierzeń. Bo kimże innym będzie Melitele jeżeli nie
Wielką Białą Potrójną? Tekst okraszony był specyficznym dla Sapkowskiego
humorem, napisany jest językiem bardzo przystępnym,
dzięki czemu przez kolejne strony mknie się błyskawicznie.
Drugim tekstem zawartym w książce jest opowiadanie/mikropowieść
zatytułowana „Maladie”, poświęcona, najsłynniejszej chyba, parze historycznych
kochanków: Tristanowi i Izoldzie o Złotych Włosach. Jednak ta dwójka jest tylko
ważnym tłem, determinującym losy głównych bohaterów opowieści: Morholta,
Branwen oraz Izoldy o Białych Dłoniach, których legenda opisana przez Josepha
Bediera zepchnęła na drugi plan. Przewodnim tematem tej historii jest
oczywiście miłość, potężna i destrukcyjna, nie licząca się z nikim i każdą
postronną osobę spychająca w niebyt. Uczucie, które nie uszczęśliwiło nikogo,
nawet tych najbardziej zainteresowanych, a przyniosło nieszczęście i rozpacz
wszystkim. Jednak historia nie jest aż tak przygnębiająca, pojawia się
światełko w tunelu, które rozświetla ten ponury i mroczny obraz i pozwala
wierzyć, że bohaterów spotka choć odrobina szczęścia.
Sapkowski po raz kolejny udowodnił, że mistrzowsko operuje piórem, że
potrafi nie tylko wnikliwie analizować rozmaite źródła, ale też stworzyć coś,
co wciągnie do głębi i pozostawi czytelnika w dość specyficznym, nieco
mrocznym, nastroju. Polecam tę książkę każdemu, zarówno miłośnikom autora, jak
i fanom fantastyki, osoby zainteresowane historią również znajdą tu sporo dla
siebie.
Mam nadzieję, że dobrze poleciłam:) Ja jestem w tej książce zakochana, bo uwielbiam ten specyficzny styl Sapkowskiego:)
OdpowiedzUsuńMusiała chwilę poczekać, ale mnie też szalenie się podobała :) Choć liczyłam na więcej niedomówień ;) Ale ten wręcz gotycki klimat!
UsuńBardzo lubię legendę o Arturze, więc na pewno sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuńSapkowskiego nie czytałam nic, ale chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJa też nic Sapkowskiego jeszcze nie czytałem ;-)
OdpowiedzUsuńMam na półce jego "Narrenturm", więc wreszcie poznam coś Sapkowskiego:)
OdpowiedzUsuńTo może być naprawdę świetna książka...zarówno zrozumienie świata Wiedźmina jak i legendy o Arturze, które wprost ubóstwiam;) Jednocześnie nie wiem czy zapraszałam Cię już do Wyzwania u mnie na blogu? Czytamy Polecane Książki...jest to wyzwanie z podlinkowaniem i pozostawianiem u mnie linków recenzji biorących udział w wyzwaniu - później powstanie lista i podsumowania;))
OdpowiedzUsuń