Autor: Henry James
Tytuły oryginalnych opowiadań: The
Aspern papers, Pandora, The middle years
Tłumaczenie:
Maria Skroczyńska
Rok wydania:
1979
Wydawnictwo:
Czytelnik
Stron: 288
Henry’ego Jamesa nie trzeba chyba przedstawiać żadnemu miłośnikowi dziewiętnastowiecznych
klasyków, zwłaszcza, że sporo jego książek zostało ostatnio wznowionych.
Czytałam wcześniej kilka jego powieści i postanowiłam sprawdzić, jak autor
radzi sobie w krótszych formach, tak trafiłam na niewielki zbiór wydany przez
Czytelnika w serii Nike. Znajdują się tu tylko trzy historie: tytułowe „Autografy
Jeffreya Asperna”, „Pandora” oraz „Wiek średni”. Każde z nich stanowi prawdziwie smaczny kąsek dla miłośników subtelnych historii, w których akcja nie jest najważniejsza.
Pierwsze opowiadanie jest najdłuższym tekstem w tym tomiku. Autor zabiera nas do Wenecji u schyłku dziewiętnastego wieku. Po mieście oprowadza
nas narrator, którego przemożnym pragnieniem jest zdobycie tytułowych
autografów. Bohater wie gdzie ich szukać, jednak względy przyzwoitości nie
pozwalają mu na wykorzystanie nielegalnych metod, więc próbuje uzyskać je w
zgodzie z własnym sumieniem. Czy mu się to uda i czy cel, który chce osiągnąć
zrównoważy koszty, jakie poniósł?
Drugi, nieco krótszy tekst jest opowieścią młodego niemieckiego
dyplomaty, który wyrusza do Waszyngtonu, by objąć tam ważne stanowisko. Już w
drodze przez ocean poznaje intrygującą, młodą kobietę, Amerykankę o niebanalnym
imieniu Pandora. Od początku przeczuwa w niej coś nieuchwytnego, co sprawia, że
wyróżnia się spośród tłumu sobie podobnych i choć gubi ją z oczu na dłuższy
czas, jednak wywarła na nim silne wrażenie i nie potrafi o niej, tak po prostu,
zapomnieć. Gdy spotyka ją ponownie, dziewczyna jest już kimś znacznie więcej
niż tylko prowincjuszką wracającą z dwuletniej wycieczki po Europie.
Mnie jednak najbardziej urzekł tekst ostatni, który przenosi czytelnika
na brytyjskie wybrzeże do Bournemouth. Autor miał dokładnie pięćdziesiąt lat,
gdy stworzył tę przejmującą opowieść o przemijaniu i śmierci. O tym, co pozostanie
z wielkiego pisarza, dla którego najsmutniejsza w rozstaniu się ze światem była
świadomość, że nie napisze już więcej żadnej książki, że nie będzie miał
szansy, by poprawić wszystkie błędy, które popełnił w poprzednich dziełach.
Henry James jak zwykle z maestrią opisuje nam miejsca i postacie. Aż czuć gorąco
weneckiego lata, zgiełk przyjęć w Waszyngtonie, czy senną, prowincjonalną
atmosferę Bournemouth. Jednocześnie opisy te nie są nachalne, nie wytrącają
czytelnika z fabuły, są jakby przemycone, dzięki czemu stanowią integralną
część każdej opowieści. Z równym kunsztem autor opisał spotykane postacie.
Każda z nich jest pełna i
wielopoziomowa. Co zaś najważniejsze pisarz wykazuje idealne zrozumienie
ludzkiej natury, dzięki czemu każdy spotkany bohater jest prawdziwy i równie
dobrze moglibyśmy go spotkać wychodząc z domu.
Komu mogę polecić tę książkę? Każdemu, kto lubi rozkoszować się przepięknie
skonstruowanymi zdaniami, kogo zachwycą subtelne opisy nieśpiesznie
przemijających wydarzeń. Jeśli przekładasz wartką akcję, czy intrygującą fabułę
nad zachwycający językiem tekst zmuszający do myślenia odpuść sobie ten zbiór,
gdyż opowiadania mogą wydać się nudne, skoro prawie nic się w nich nie dzieje.
Jeżeli się nie mylę, to moja mama ma ją w domu:)))))))
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo ciekawie, lubię tego typu książki, choć niestety o tym autorze nie słyszałam. Ale zawsze mogę to nadrobić. :-)
OdpowiedzUsuńOpowiadania wydają się wciągać w lekturę
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam. To, że w opowiadaniach prawie nic się nie dzieje, mnie nie odstrasza, lubię powolną akcję, opisy uczuć itp. Autora tego znam z "Domu na Placu Waszyngtona" - książki, która mi się ogromnie podobała. Niedawno natomiast czytałam "O czym wiedziała Maisie" i ta książka mnie rozczarowała. Nijaka, pełna dłużyzn :)
OdpowiedzUsuńO autorze słyszałam, ale nie czytałam nic jego. Chętnie bym to zmieniła, bo cenię sobie taki wartościowy język :)
OdpowiedzUsuń