poniedziałek, 16 września 2013

Autografy Jeffreya Asperna i inne opowiadania

Autor: Henry James
Tytuły oryginalnych opowiadań: The Aspern papers, Pandora, The middle years
Tłumaczenie: Maria Skroczyńska
Rok wydania: 1979
Wydawnictwo: Czytelnik
Stron: 288

   Henry’ego Jamesa nie trzeba chyba przedstawiać żadnemu miłośnikowi dziewiętnastowiecznych klasyków, zwłaszcza, że sporo jego książek zostało ostatnio wznowionych. Czytałam wcześniej kilka jego powieści i postanowiłam sprawdzić, jak autor radzi sobie w krótszych formach, tak trafiłam na niewielki zbiór wydany przez Czytelnika w serii Nike. Znajdują się tu tylko trzy historie: tytułowe „Autografy Jeffreya Asperna”, „Pandora” oraz „Wiek średni”. Każde z nich stanowi prawdziwie smaczny kąsek dla miłośników subtelnych historii, w których akcja nie jest najważniejsza.

   Pierwsze opowiadanie jest najdłuższym tekstem w tym tomiku. Autor zabiera nas do Wenecji u schyłku dziewiętnastego wieku. Po mieście oprowadza nas narrator, którego przemożnym pragnieniem jest zdobycie tytułowych autografów. Bohater wie gdzie ich szukać, jednak względy przyzwoitości nie pozwalają mu na wykorzystanie nielegalnych metod, więc próbuje uzyskać je w zgodzie z własnym sumieniem. Czy mu się to uda i czy cel, który chce osiągnąć zrównoważy koszty, jakie poniósł?

   Drugi, nieco krótszy tekst jest opowieścią młodego niemieckiego dyplomaty, który wyrusza do Waszyngtonu, by objąć tam ważne stanowisko. Już w drodze przez ocean poznaje intrygującą, młodą kobietę, Amerykankę o niebanalnym imieniu Pandora. Od początku przeczuwa w niej coś nieuchwytnego, co sprawia, że wyróżnia się spośród tłumu sobie podobnych i choć gubi ją z oczu na dłuższy czas, jednak wywarła na nim silne wrażenie i nie potrafi o niej, tak po prostu, zapomnieć. Gdy spotyka ją ponownie, dziewczyna jest już kimś znacznie więcej niż tylko prowincjuszką wracającą z dwuletniej wycieczki po Europie.

   Mnie jednak najbardziej urzekł tekst ostatni, który przenosi czytelnika na brytyjskie wybrzeże do Bournemouth. Autor miał dokładnie pięćdziesiąt lat, gdy stworzył tę przejmującą opowieść o przemijaniu i śmierci. O tym, co pozostanie z wielkiego pisarza, dla którego najsmutniejsza w rozstaniu się ze światem była świadomość, że nie napisze już więcej żadnej książki, że nie będzie miał szansy, by poprawić wszystkie błędy, które popełnił w poprzednich dziełach.

   Henry James jak zwykle z maestrią opisuje nam miejsca i postacie. Aż czuć gorąco weneckiego lata, zgiełk przyjęć w Waszyngtonie, czy senną, prowincjonalną atmosferę Bournemouth. Jednocześnie opisy te nie są nachalne, nie wytrącają czytelnika z fabuły, są jakby przemycone, dzięki czemu stanowią integralną część każdej opowieści. Z równym kunsztem autor opisał spotykane postacie. Każda  z nich jest pełna i wielopoziomowa. Co zaś najważniejsze pisarz wykazuje idealne zrozumienie ludzkiej natury, dzięki czemu każdy spotkany bohater jest prawdziwy i równie dobrze moglibyśmy go spotkać wychodząc z domu.

   Komu mogę polecić tę książkę? Każdemu, kto lubi rozkoszować się przepięknie skonstruowanymi zdaniami, kogo zachwycą subtelne opisy nieśpiesznie przemijających wydarzeń. Jeśli przekładasz wartką akcję, czy intrygującą fabułę nad zachwycający językiem tekst zmuszający do myślenia odpuść sobie ten zbiór, gdyż opowiadania mogą wydać się nudne, skoro prawie nic się w nich nie dzieje.

5 komentarzy:

  1. Jeżeli się nie mylę, to moja mama ma ją w domu:)))))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi bardzo ciekawie, lubię tego typu książki, choć niestety o tym autorze nie słyszałam. Ale zawsze mogę to nadrobić. :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Opowiadania wydają się wciągać w lekturę

    OdpowiedzUsuń
  4. Chętnie przeczytam. To, że w opowiadaniach prawie nic się nie dzieje, mnie nie odstrasza, lubię powolną akcję, opisy uczuć itp. Autora tego znam z "Domu na Placu Waszyngtona" - książki, która mi się ogromnie podobała. Niedawno natomiast czytałam "O czym wiedziała Maisie" i ta książka mnie rozczarowała. Nijaka, pełna dłużyzn :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O autorze słyszałam, ale nie czytałam nic jego. Chętnie bym to zmieniła, bo cenię sobie taki wartościowy język :)

    OdpowiedzUsuń

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.