piątek, 10 października 2014

O zdrowiu i chorobach szlachty polskiej. Ludzkie defekty, humory i następcy Hipokratesa

Autor: Karolina Stojek-Sawicka
Wydawnictwo: Bellona
Rok wydania: 2014
Stron: 312

   Ta książka zaintrygowała mnie od samego początku, z jednej strony do głosu doszły zainteresowania, z drugiej wykształcenie biotechnologiczne, z trzeciej zaś świadomość, że od Bellony można oczekiwać dobrych książek. Spodziewałam się po tej pozycji przeglądu chorób i schorzeń, które nękały naszych przodków, niestety w trakcie lektury musiałam mocno zrewidować swoje oczekiwania.

   Książka składa się z czterech części, każda z nich poświęcona jest nieco innemu zagadnieniu a wszystko wciąż oscyluje w pobliżu chorób nękających szlachtę polską. Pierwszy rozdział poświęcony jest domniemaniu na temat przyczyn wysokiej zachorowalności w szlachetnej Polsce. Niski poziom higieny, niezdrowy styl życia, częste spożywanie zepsutej żywności, nadużywanie alkoholu i objadanie się oraz znikoma wiedza medyczna bardzo często prowadziły do poważnych schorzeń, nie zawsze śmiertelnych, ale często niezmiernie uciążliwych.

   W drugim rozdziale poznajemy same choroby. Dowiadujemy się, co najczęściej nękało naszych przodków i jak wpływało na ich życie. Był to rozdział, który wydał mi się najciekawszy i nieco ubolewałam nad tak ogólnym potraktowaniu tematu. Kłopoty żołądkowe, przypadłości kobiece, nowotwory, czy szalenie niebezpieczne choroby zakaźne, z syfilisem na czele, to tylko cześć z dolegliwości stale obecnych w czasach szlacheckich. Spodziewałam się większej analizy schorzeń szlachty polskiej, a nie tylko dość ogólnego ich wyliczenia.

   Rozdział trzeci, poświęcony dawnej medycynie był najbardziej interesujący. Dał możliwość poznania, często zaskakujących i niejednokrotnie szkodliwych sposobów kuracji. Stosowanie rtęci, choć często dawało dobre wyniki, ze względu na jej toksyczne właściwości, równie często kończyło się źle dla kurowanego. A to i tak tylko jedno z nielicznych podejrzanych lekarstw stosowanych przez naszych przodków. Ponadto w leczeniu wykonywano szereg zabiegów medycznych na czele z puszczaniem krwi i lewatywą, co również miało nie zawsze pozytywne rezultaty.

   W ostatnim rozdziale poznajemy osoby, których obowiązkiem było czuwanie nad zdrowiem innych. Lekarze, znachorzy, zielarki, astrolodzy czy zwykli szarlatani częstokroć więcej szkodzili, niż pomagali. O ile ci pierwsi nie musieli spodziewać się negatywnych konsekwencji, gdyż jako dyplomowani medycy cieszyli się wręcz immunitetem, o tyle pozostałych często spotykała przykra niespodzianka, gdy pacjent zszedł z ziemskiego padołu. Nie należy również zapominać o uzdrawiającej sile modlitwy, która pomagała, lub nie, zawsze tam, gdy zawodzili ludzie.

   Książka jest napisana bardzo przystępnym językiem, dzięki czemu czyta się ja błyskawicznie. Niepotrzebna jest specjalistyczna wiedza, by przywozić sobie jej treść. Mamy okazję poznać historię medycyny w pigułce, ograniczoną do czasów pierwszej Rzeczpospolitej. Liczne źródła przytoczone na koniec każdego rozdziału pozwalają dociekliwym poszukać więcej informacji.

   Jest to bardzo interesująca pozycja i zdecydowanie polecam ją każdemu, kto lubi zgłębiać historyczne ciekawostki. Nieco zawiodło mnie tak ogólne ujęcie tematu i jakieś dziwne przeczucie, że o ile historia autorce jest bliska, o tyle medycyna już niekoniecznie. Wolę jednak wierzyć, że pomylenie ospy wietrznej, z ospą wynikało raczej z przeoczenia, niż z ignorancji.

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Lubimy czytać.

2 komentarze:

  1. Tematyka, która by mnie zainteresowała:) Mojemu Tacie też mogłaby się spodobać...

    OdpowiedzUsuń
  2. Słyszałem o tej książce, jednak nie wiem co mam o niej myśleć.

    OdpowiedzUsuń

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.