Dziś wyjątkowo, nierecenzencki post, a przymierzałam się do niego już od dłuższego czasu, od kiedy to udało mi się (w końcu!) zrobić porządek w książkach, które posiadam. Na zdjęciach poniżej znaleźć można tak z 95% wszystkich tomów, jakie mam w domu. Nie załapały się niefotogeniczne książki akademickie i kucharskie.
Ostatni tego typu post pochodzi z lipca 2013 roku, więc mój stan posiadania mocno ewoluował. Cześć książek znalazło nowy dom a znacznie więcej ich do mnie przybyło. Jeśli zaś chodzi o stan przeczytanych i nieprzeczytanych... tu no cóż, podejrzewam, że procentowo ilości pozostają takie same, choć muszę przyznać, że książki kupuję nieco rzadziej. Tak czy inaczej poczekalnia się nie kurczy, choć i rozrasta się ostatnio we w miarę wolnym tempie. Bieżący stan mojej biblioteczki oraz listę książek, które z chęcią wymienię, jak zawsze można znaleźć na moim profilu na Lubimyczytać. Pilnuję, by chociaż tam był porządek, bo mocno pomaga to w zakupach, zwłaszcza antykwariatowych. Tamtejszy licznik wskazuje, że posiadam w domu 1899 książek, a następne już są w drodze. Muszę zacząć szykować się do świętowania z okazji 2000.
A poniżej zdjęcia z krótkim opisem.
Pratchetta ciąg dalszy, z luką na "Długi kosmos" oraz "Jesiennymi ogniami w ramach uzupełnienia.
Fantastyki ciąg dalszy, w tym kolekcja Eddingsa
I miejsce na sci-fi, "Diuna", twórczość Georga Wellsa, dalej Orson Scott Card.
I jeszcze więcej Carda, dalej już fantastyka.
Zagranicznej fantastyki ciąg dalszy (w kącie chowa się "Mechaniczny" Iana Tregillisa, dalej już polska fantastyka.
I jeszcze więcej polskiej fantastyki, głównie Dukaj i Komuda, na dolnej półce w kącie chowa się "Idź i czekaj mrozów" Marty Krajewskiej.
I jeszcze trochę polskich fantastów z przewagą Ziemiańskiego i Sapkowskiego. Z brzegu przycięły
się pierwsze dwa tomy "Achai" i "Trylogia Husycka".
Końcówka fantastyki na dole, i początek klasyki zagranicznej. Górna półka zdominowana przez Henry'ego Jamesa.
Końcówka Jamesa i początek brytyjskich klasyków: Jane Austen, Wilkie Collins, Charles Dickens...
Ciąg dalszy. Z góry nieco rozmyte siostry Bronte a na dole Shakespeare
A tu Elizabeth Gaskell, Walter Scott i WIlliam Makepeace Tackeray, dalej przejście do klasyków francuskich. Począwszy od Colette, dalej Victor Hugo.
I jeszcze kilku francuzów, między innymi Honore de Balzac i Maurice Druon.
I spory zbiór Aleksandra Dumas oraz nieco Włochów.
Rosjanie i przejście do literatury współczesnej.
Tu już kryminalnie, Robert van Gulik i Elizabeth Peters, dalej Arthur Conan Doyle i Agatha Christie. W kącie u góry chowają się "Kalevala" oraz "Księga tysiąca i jednej nocy"
Agathy Christie ciąg dalszy, niżej Maurice Leblanc oraz nieco polskich kryminałów.
I jeszcze więcej literatury współczesnej. Dominuje Wilbur Smith ustawiony cyklami, niestety formaty są rozmaite. Dalej między innymi Jose Freches i dalekowschodnie klimaty. W kącie dolnej półki, klasyczne już "Kwiaty śliwy w złotym wazonie".
Jeszce trochę francuzów, w tym ulubiony Roland Topor, dalej Arturo Perez Reverte i literatura iberoamerykańska - Gabriel Garcia Marquez, Mario Vargas Llosa i Isabel Allende. Następnie skandynawia - Mika Waltari, Sigrid Undset.
I Polacy, od wspóczesnych, po klasyków.
I jeszcze trochę polskich klasyków, zdominowanych tu przez Józefa Kraszewskiego.
Tu już literatura przygodowa i dziecięca, polska i zagraniczna.
Klasyka przygodowej: Karol May, Julius Verne i Jack London.
Jeszcze trochę dziecięcej w tym Lucy Maud Montgomery, czy z Polaków Kornel Makuszyński.
Reszta dziecięcej i popularnonaukowa - Formaty niestety wymuszają takie pomieszanie. Na górnej półce prawie cała kolekcja "Tajemnic zwierząt".
Popularnonaukowej ciąg dalszy, dominują przyrodnicze.
Oraz pięknie wydane albumy.
Tu "Encyklopedia Dzikich zwierzą" i mój ulubiony David Attenborough obok rozmaitości.
Niewielka, wąska półka, gdzie zgrupowałam albumy różne, przewodniki i kilka książek, które ciężko zakwalifikować.
Tu już pozycje około- geograficzne i podróżnicze.
Motoryzacyjne i historyczne
Historycznych ciąg dalszy oraz biografie, na dole głównie te pisane przez George'a Bidwella.
I to już (dopiero) wszystko. Ostrość zdjęć jest różna, ale nie miałam cierpliwości by tego pilnować. Jak widać jest tego bardzo dużo, optymistycznie szacuję, że przeczytałam jakieś 40%, co wcale nie przeszkadza w poszukiwaniach coraz to nowych książek. O tyle dobrze, że niektóre rzeczy, które chciałam mieć już mam w komplecie, choć co rusz pojawiają się jakieś nowe tytuły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.