Cykl: Barnim. Saga
Wydawnictwo: Tegono
Rok wydania: 2016
Do projektów selfpublishingowych zawsze podchodzę z wielkim dystansem i sporą dawką niechęci. Mocno przyczyniła się ku temu powieść „Arte” Haliny Grudzieckiej, w której można znaleźć wszystkie wady tego typu publikacji. Takie samo sceptyczne podejście mam do książek wydawanych na zasadzie crowdfundingu, który to proces znacznie łatwiej mi zrozumieć w przypadku wydawania gier planszowych niż literatury. Niemniej jednak skusiłam się na lekturę darmowego opowiadania „Barnim. Kamienie” Bernarda Berga będącego swoistym demem powieści „Barnim. Ogień” i jedno muszę stwierdzić z całą pewnością – spełniło swoją rolę.
Krótkie opowiadanie sprowadza się do zarysowania głównej postaci. Ciąg wydarzeń ukazuje czytelnikowi jak Barnim radzi sobie w trudnych sytuacjach i jakie są główne cechy jego charakteru. Jednak nawet te informacje są dość skąpe i opowiadanie skupione jest na akcji. Bohaterowie z drugiego i pozostałych planów są ukazani symbolicznie. Pojawiają się, robią, co mają do zrobienia i przemijają. Niewiele dowiemy się również o świecie przedstawionym, którego charakterystyka sprowadza się do szczegółowych opisów kilku miejsc i budynków. Trudno jednak wyobrazić sobie jego całość i na dobrą sprawę problemem jest nawet umiejscowienie wydarzeń w czasie i rzeczywistości. Nie sposób jednoznacznie stwierdzić, czy są to czasy współczesne i świat dobrze nam znany, czy może jest on całkowicie wykreowany przez autora i zupełnie nierealny.
Niedobór informacji o świecie i zamieszkujących go postaciach skutecznie wynagradza dobre tempo akcji oraz ciekawie nakreślona intryga. Wydarzenia, w jakie wplątał się Barnim są prawdopodobne a zwroty akcji stanowią konsekwencję tego, co zostało przedstawione wcześniej. W ten sposób może stają się nieco przewidywalne, jednak z drugiej strony są dobrze umiejscowione i nieoderwane od przedstawionej rzeczywistości. Akcja wciąga czytelnika i sprawia, że z przyjemnością czyta się opowiadanie oraz pojawia się chęć na poznanie dalszych losów bohatera. Zabrakło natomiast rozwiązania intrygi, gdyż zakończenie opowiadania udziela jedynie paru odpowiedzi, pozostawiając bardzo wiele niewiadomych.
Opowiadanie nie zaskakuje niczym szczególnym pod względem językowym. Dość prosta składnia i niewyszukane słownictwo sprawiają, że czyta się je bardzo płynnie. Scena erotyczna, otwierająca utwór opisana została niezbyt subtelnie ale i bez naruszania granic dobrego smaku, dzięki czemu nie zniechęca do lektury i nie szufladkuje jej już na samym początku.
Większość wad, o których wspomniałam powyżej jest naturalną konsekwencją niewielkich rozmiarów utworu i można mieć nadzieję, że w powieści, będącej kontynuacją opowiadania, zostały one zniwelowane. Brak całkowitego rozwiązania poruszonego w nim kryminalnego wątku, również budzi niedosyt i oczekiwania odnośnie powieści. Dzięki temu spełnia ono swoją podstawową rolę, zachęca do poznania dalszych losów Barnima.
Lektura opowiadania „Barnim. Kamienie” pozostawia po sobie dobre wrażenie. Konsekwencja w kreowaniu następujących po sobie wydarzeń, dobre tempo akcji oraz intrygująca główna postać, to najmocniejsze punkty tego utworu. I choć książka pozostawia po sobie spory niedosyt, to jednak stanowi dobry wstęp do zapoznania się z całą, zaplanowaną na kilka tomów sagą.
Recenzja powstała na potrzeby portalu Sztukater.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.