Autor: Adela Munoz Paez
Tytuł oryginału: Historia del venomo
Tłumaczenie: Marta Nosol
Wydawnictwo: Bellona
Rok wydania: 2015
Możliwość pozbycia się wrogów w sposób dyskretny, szybki i nie budzący niczyich podejrzeń od zawsze wydawał się kuszący. Z drugiej strony przyroda obfituje w substancje, których spożycie często staje się ostatnim posiłkiem. Nic więc dziwnego, że narodziła się mroczna i niebezpieczna sztuka, wykorzystująca to co daje natura, by poradzić sobie z „kłopotami”. Truciciele zawsze pojawiali się, często stojąc dyskretnie w cieniu, tam gdzie była władza. I choć wiele się zmieniło, nie jest to tylko pieśń przeszłości, gdyż i najnowsza historia nie jest wolna od przypadków otruć.
Tę interesującą dziedzinę wiedzy postanowiła wykorzystać Adela Munoz Paez, łącząc historię z chemią i medycyną, przybliżając w „Historii trucizny” kulisy najsłynniejszych otruć. Po książkę sięgnęłam bardzo chętnie, wiele sobie po niej obiecując, zwłaszcza biorąc pod uwagę chemiczne wykształcenie autorki. Niestety początkowy entuzjazm słabł z każdą kolejną stroną i lekturę kończyłam może nie tyle z mniejszym zainteresowaniem, za to z o wiele mniejszym zaangażowaniem.
Opisywane przypadki historycznych otruć uporządkowane zostały w sposób chronologiczny. Poznajemy dokładny przebieg zgonów takich osób jak Kleopatra, Borgiowie a w końcu Maria Skłodowska-Curie (która była ofiarą przeprowadzanych przez siebie eksperymentów). Przy każdym przypadku otrucia wspomniana jest też konkretna substancja odpowiedzialna za zgon. Czasem zidentyfikowana dość jednoznacznie, kiedy indziej pozostająca w sferze domysłów. Pisarka przytacza szereg charakterystycznych objawów i konfrontując je ze źródłami historycznymi snuje tezy dotyczące poszczególnych przypadków otruć.
Książkę czyta się dość dobrze. Jest napisana płynnym, lekkostrawnym językiem, który nawet laikom nie powinien sprawić żadnego kłopotu. Zabrakło mi w niej właśnie tej fachowości, a skrótowe, wręcz encyklopedyczne informacje o toksynach, to znacznie mniej niż się po tej pozycji spodziewałam. Ponadto tłumaczenie również pozostawia nieco do życzenia. Dość rażącym wydała mi się niedoróbka, gdzie przy opisywanym zatruciu muchomorem ani razu nie padła jego polska nazwa, choć zarówno opis jak łacińska nazwa jednoznacznie wskazują z czym mamy do czynienia. Drobnych wpadek można było znaleźć w książce nieco więcej.
„Historia trucizny” to interesująca pozycja a jej największą zaletą są opisy otruć znanych z historii. I choć można by jeszcze dorzucić sporo przypadków – na przykład pominięcie w rozdziale o rtęci przypadkowego masowego zatrucia zbożem skażonym metylortęcią w Iraku w latach 1969-1971, wydało mi się dość poważnym brakiem. Takich braków można znaleźć znacznie więcej a wybiórczość w potraktowaniu tematu sprawia, że można odczuć powierzchowność w potraktowaniu tematyki. Publikację spokojnie można by rozszerzyć, co tylko urozmaiciłoby lekturę. Tym bardziej, że nie jest to wcale gruba książka, a pominięcie dość głośnych przypadków budzi niepewność, czy zostały pominięte celowo, czy może z powodu niepełnej wiedzy autorki.
Lektura pozostawia ogromny niedosyt. I choć znajdziemy w książce bogatą bibliografię, to jednak trudno nie odnieść wrażenia, że potencjał drzemiący w tej, jakże interesującej tematyce, nie został dostatecznie wykorzystany. Nie mogę stwierdzić, bym zmarnowała czas na lekturze tej książki, gdyż znalazłam w niej wiele ciekawych przypadków a te opisane zostały w sposób wiarygodny i budzący ogromne zainteresowanie. Jednak selektywne podejście do tematu sprawia, że trudno tę pozycję potraktować, jako poważne, a tym bardziej dogłębne, źródło informacji. Nie jestem w stanie ocenić na ile jest to publikacja rzetelna pod względem historycznym, jednak jeśli chodzi o wiedzę z zakresu chemii czy toksykologii, to rażących błędów tu nie znalazłam, jednak skromność podanych informacji nie jest w stanie zaspokoić wymagającego czytelnika.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.