niedziela, 19 lipca 2020

Wyżej



Autor: Grzegorz Podsiadło
Wydawnictwo: Warszawska Firm Wydawnicza
Rok wydania: 2018

   Urwiste szczyty, przepastne doliny o stromych ścianach, czy bezgraniczne pustkowia, jednym słowem: góry. Zawsze były inspiracją poetów, którzy stojąc na stromej grani czuli swą małość i bliską obecność czegoś nadprzyrodzonego. Nie inaczej jest z tomikiem wierzy Grzegorza Podsiadły zatytułowanym „Wyżej”. To wyraz zachwytu górołaza, który ucieka od codziennych trosk, by stanąć twarzą w twarz z Bogiem na górskim szczycie.

   Góry są tematem przewodnim zawartych w książce utworów. Te strome i wysokie, ale również te bardziej niepozorne. Tatry, Bieszczady, Pieniny, ale też zagraniczne pasma górskie, w których autor postawił stopę i które odcisnęły na nim swoje piętno. Znajdziemy to wszystko, co w górach jest pociągające,przepiękne krajobrazy i możliwość zmagania się z własnymi słabościami, by zdobyć kolejny szczyt. Nagrodą jest niesamowita satysfakcja i poczucie bliskości z Bogiem. 

   Bóg jest wszechobecny w wierszach Grzegorza Podsiadły zawartych w tomiku „Wyżej”. Jest tym, który stworzył góry i niebo, ale jest też tym, z którym można rozmawiać na szczycie, gdy człowiek staje sam mu naprzeciw. Góry są tym magicznym portalem, gdzie jego obecność jest wyjątkowo odczuwalna, gdzie staje się on bliskim rozmówcą, a nie odległą niebiańską istotą. To w górach można zadać mu trudne pytania i znaleźć na nie odpowiedzi.

Wiersze Grzegorza Podsiadły to prawie zawsze typowy wiersz biały, pozbawiony rymów oraz znaków interpunkcyjnych ciąg słów układających się w płynną opowieść o człowieku w górach. Słownictwo nie jest bardzo bogate, w użyciu są zwyczajne słowa, brakuje też zabawy językiem i wieloznacznością słów. Dzięki temu utwory są proste i łatwe w odbiorze, bez potrzeby zagłębiania się w meandry interpretacji. Ich przekaz jest jasny i zrozumiały dla każdego, nie tylko dla zapalonych górołazów.

  Tym, co sprawiło, że nie trafiły do mnie zupełnie wiersze zawarte w tomiku „Wyżej” jest wszechobecność Boga. Zdecydowana większość utworów jest jakąś formą modlitwy, jakąś rozmową z najwyższym. Zupełnie nie trafiło to do mojej wrażliwości lirycznej, wprawiając mnie w zniechęcenie rosnące z każdym kolejnym utworem. 

   Również artystyczna wrażliwość Grzegorza Podsiadły nie jest wspólna z moją. Z tego powodu ciężko było mi się zachwycić jego utworami, a słowa i frazy jakich użył wydały mi się albo zbyt wydumane, albo zanadto infantylne. I z jednej strony udało mi się w jego wierszach poczuć przestrzeń i urok gór, z drugiej zaś irytujące były ciągłe rozmowy z Bogiem. Jakby góry nie służyły głównie do lepszego poznania siebie a jedynie do utwierdzenia się w wierze. Zabrakło mi nieco tej nieporównywalnej z niczym autorefleksji, która włącza się zawsze, gdy człowiek sam musi się mierzyć ze sobą i gdy na codzienne trudy można spojrzeć z należytym dystansem. Bo skoro udało się zdobyć szczyt, to pokonanie ich wydaje się znacznie łatwiejsze, niż przed wypadem w góry.

   „Wyżej” Grzegorza Podsiadły to zbiór kilkudziesięciu niezbyt długich utworów w równej mierze poświęconych górom, co Bogu. Przepastne głębiny, strome turnie i niebo na wyciągnięcie ręki przeplatają się tu z rozmowami w Bogiem, którego bliskość w górach odczuwalna jest znacznie wyraźniej, niż na co dzień. Samotność górskiej wędrówki i możliwość zagłębienia się we własne myśli tworzą atmosferę sprzyjającą rozmowom ze Stwórcą.

Recenzja powstała na zlecenie portalu Sztukater.

1 komentarz:

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.