poniedziałek, 15 czerwca 2015

Niespodzianka na 6 liter

Autor: Barbara Spychalska-Granica
Wydawnictwo: Zyska i S-ka
Rok wydania 2015
Stron: 376

   Niezbyt często sięgam po współczesne romanse, zdecydowanie wolę powieści, które lepiej pozwalają mi na oderwanie się od rzeczywistości, z jaką mam do czynienia na co dzień. Czasem jednak zdarza mi się sięgnąć po tego typu lekturę i w ten sposób trafiłam na debiutancką powieść Barbary Spychalskiej-Granicy.

   Bohaterką i jednocześnie narratorką opowieści jest Magda Zięba, około trzydziestoletnia rozwódka, ciężko pracująca w biurze projektowym swego starego znajomego. Jej jedynymi radościami w życiu, są spacery z suczką rasy bokser, okazjonalne zakupy oraz spotkania z przyjaciółmi. Gdy pewnego dnia przypadkiem spotyka Benedykta, nie podejrzewa nawet jak bardzo zmieni to jej codzienne, dość samotne życie.

   Książka charakteryzuję się typową dla romansu fabułą. Zwyczajna, szara codzienność zostaje zburzona przez spotkanie z kimś niezwykłym. Oczywiście w tym samym czasie da o sobie znać były mąż, który będzie próbował odnowić kontakty z bohaterką, co więcej jej przyjaciel i szef Andrzej, również nagle odkrywa, że Magda ma w jego życiu szczególne znaczenie. Zwrotów akcji znajdziemy tej powieści dość sporo, jednak nie mogę stwierdzić, by którykolwiek z nich mnie zaskoczył. Typowy schemat romansu jest tu wykorzystany w najdrobniejszych szczegółach, zburzona samotność, rozkwitająca nadzieja, rodzące się uczucie, trudność w podjęciu wyboru, zawiedzione zaufanie oraz rozterki wśród przyjaciół, to tylko część, tego co czeka czytelnika na kartach tej książki.

   Ponieważ to Magda opowiada swoją historię, jej charakterystykę poznajemy najlepiej, Jest kobietą skrzywdzoną przez nieudane małżeństwo, jednak wciąż nie wyzbytą nadziei i naiwności. Momentami zupełnie ślepa wobec tego co ją otacza, ma kłopoty by zrozumieć nawet to, co próbuje jej przekazać własny organizm. Teoretycznie bystra pracownica, bez której firmie ciężko byłoby się obejść w życiu osobistym i codziennych decyzjach cechuje ją krótkowzroczność i brak szerszej perspektywy, jest niedomyślna i ma problemy z oceną otaczających ją osób. Humor poprawia sobie kupując kolejne torebki, buty, apaszki, choć na dobrą sprawę wcale ich nie potrzebuje.

   Z pozostałych postaci z pewnością na wzmiankę zasługuje nieco tajemniczy Benedykt, który od początku historii przedstawiony jest w jak najlepszym świetle. Czytając między wierszami w domysłach Magdy, od razu możemy się domyślić czym się zajmuje, choć dla samej bohaterki do ostatnich chwil pozostało to tajemnicą. Kolejnym z mężczyzn pojawiających się wokół pani Zięby jest Andrzej, jej pracodawca i przyjaciel ze studiów, wraz z żoną Elżbietą stanowią paczkę dobrych znajomych, co nie przeszkadza mu po latach odkryć, że jednak Magda byłaby dla niego lepszą towarzyszką życia. Andrzej wydał mi się słabym człowiekiem, zdominowanym i uzależnionym finansowo od teścia, co wydało mi się absurdalne w świetle tego, że prowadzi biuro projektowe, współpracując z zagranicznymi kontrahentami. Jego żona Elżbieta jest typem wiernej i zawsze oddanej małżonki, której jedynym celem w życiu jest dbanie o siebie i pełny żołądek męża. Znudzona takim stanem rzeczy postanawia poszukać pracy, by ruszyć się z domu. Ostatnią z postaci, które przyjdzie nam spotkać jest Ewa, najlepsza przyjaciółka głównej bohaterki, szczęśliwa matka i żona, pozbawiona nadmiernych pretensji do świata, zawsze życzliwie służy pomocą, gdy tylko Magda jej potrzebuje.

   Językowo książka jest dość przeciętna, pomijając niezmiernie irytującą manierę narratorki, do nazywania swojej suczki „psią”. Narracja poprowadzona jest płynnie i dość wartko, nie znajdziemy tu jednak nic, co stylistycznie mogłoby zachwycić czytelnika. Bohaterowie zostali zarysowani powierzchownie a ich kreacja również nie jest nadzwyczajna. Wobec żadnego z nich nie poczułam nawet odrobiny sympatii, ciężko również powiedzieć, by ich charaktery zachwycały, o poszukiwaniu jakiejkolwiek głębi można zupełnie zapomnieć.

   Mimo wszystko spędziłam przy tej książki kilka przyjemnych chwil i chociaż mnie nie zachwyciła, to nie mogę stwierdzić, by budziła moją niechęć, bądź irytację. Jest typową przedstawicielką gatunku i choć można by jej zarzucić, że powinna bardziej wzruszyć, albo wzbudzić jakieś cieplejsze uczucia, jednak myślę, że miłośnikom tego typu lektur powinna sprawić sporą przyjemnością.

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Sztukater.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.