Pan
Lodowego Ogrodu. Tom IV
Autor:
Jarosław Grzędowicz
Cykl:
Pan Lodowego Ogrodu- Tom IV
Wydawnictwo:
Fabryka Słów
Rok
wydania: 2012
Stron:
870
To
już ostatnia część, obszernej powieści Jarosława Grzędowicza o
przygodach przybysza zza Morza Gwiazd na gościnne ziemie Midgaardu.
Czy Vuko wypełni powierzoną mu misję oraz czy jeszcze mu na niej
zależy? Z pewnością czeka go starcie z Wężowym Królem oraz
Ogniem Pustyni, czyli dwójką ziemskich naukowców: Dykenem i
Freihoff. Pomoże mu w tym Pan Lodowego Ogrodu, trzeci z ocalałych
badaczy.
Trzeci
tom zakończył się próbą wykradzenia Passionarii Callo z jej
samotni w Dolinie Pani Bolesnej i gdy misja już zbliżała się ku
końcowi na drodze Vuko i jego Nocnych Wędrowców stanął oddział
Węży, wykonujący identyczne zadanie dla van Dykena. Starcie do
którego doszło jest tylko skromną zapowiedzią tego, co znajdziemy
w dalszej części książki. Liczne potyczki, mniejsze i większe
konfrontacje wrogich sił oraz finałowa wojna między tymi, którzy
chcą podporządkować sobie Midgaard a tymi, którzy nie chcą w
nim zbyt wielu zmian.
W
tej części nie jest nam dane spotkać nikogo nowego, otaczają nas
wciąż te same postacie, z którymi można było się zżyć podczas
lektury poprzednich trzech tomów. Nieco zabrakło mi możliwości
spotkania kogoś innego, tym bardziej, że o wcześniej spotkanych
postaciach, z nielicznymi wyjątkami, też nie dowiadujemy się zbyt
wiele nowego. Swoistym dopełnieniem historii Filara było
odnalezienie ostatniego z jego ludzi, Snopa zagubionego gdzieś w
górach razem z ostatnimi ocalałymi Kirenenami.
Czytelnik
ma natomiast okazje poznać kulisy wykreowanego przez Grzędowicza
uniwersum. Począwszy od zaskakującego Robaka z Żarłocznej Góry
poprzez lepsze poznanie tajemnych sił rządzących całym
Midgaardem, doprowadzających w końcu do opadów martwego śniegu.
Wizja świata, który potrafi sam wybronić się przed zagładą ze
strony własnych mieszkańców jest bardzo pociągająca, zwłaszcza
gdy skonfrontować ją z naszą nieco już steraną przez ludzkość
Ziemią. Z drugiej strony zjawisko martwego śniegu wstrzymuje rozwój
midgaardzkich społeczności pozostawiając je gdzieś w mrokach
alternatywnego średniowiecza.
Vuko
i Filar pozostają głównymi narratorami opowiadanej historii i
chociaż połączyły ich wydarzenia, w jakich uczestniczą, to
fabułę wzbogacają wspomnienia Księcia z czasów, gdy musiał sam
oczekiwać na swoje przeznaczenie w Kawernach. Ponownie też
fragmenty, których narratorem był młodszy z bohaterów nie
przykuwają uwagi aż tak bardzo, jak te widziane z perspektywy Ulfa.
Kulminacyjny moment starcia między wszystkimi przybyszami z Ziemi
również poznajemy z kilku perspektyw, a samo zakończenie konfliktu
może zaskoczyć.
Lektura
upłynęła mi dość przyjemnie, choć z drobnymi przestojami, nie
znajdziemy tu atmosfery grozy, jaka oczarowała mnie w pierwszej
części, ale zabrakło też tego lekkiego chaosu, który nieco
zdominował sceny walk w poprzednich częściach. Liczne momenty
batalistyczne tu opisane zostały znacznie lepiej, zdecydowanie
łatwiej było się połapać kto z kim i dlaczego się starł. Sam
moment oblężenia cechuje pewien chaos, jednak jedynie taki, jakiego
można się spodziewać, gdy po dwóch stronach murów stają dwie
armie.
Zdecydowanie
polecam finał opowieści o Lodowym Ogrodzie, jest on idealnym
zamknięciem wciągającej i bardzo emocjonującej historii. Nie bez
przesady można nazwać wielotomową powieść Jarosława Grzędowicza
za jedno z ważniejszych dzieł polskiej fantastyki i każdy
prawdziwy jej miłośnik powinien sięgnąć po cały cykl.
Nie jestem pewna, czy to tak do końca moje klimaty, ale wiele osób mi poleca całą serię, więc nie wykluczam, że w końcu po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuń