środa, 17 czerwca 2015

Złota skóra

Autor: Carla Montero
Tytuł oryginału: La piel dorada
Tłumaczenie: Wojciech Charchalis
Wydawnictwo: Rebis
Rok wydania: 2014
Stron: 372

   To trzecia powieść tej hiszpańskiej autorki, której pewien rozgłos przyniosła jej poprzednia książka „Szmaragdowa tablica”. Dla mnie było to pierwsze spotkanie z Carlą Montero i mimo początkowych wątpliwości, że będę mieć do czynienia z lekturą nieco nijaką, muszę zaliczyć je do udanych.

   Scenerią przedstawionych wydarzeń jest Wiedeń z początku XX wieku i w powieści znajdziemy bardzo dokładne opisy światka wiedeńskich artystów. Przez powieść przewijają się malarze, rzeźbiarze, mecenasi oraz co najważniejsze modelki, które mimo wątpliwej reputacji są chętnie witane w artystycznych kręgach. Na kartach książki mamy też okazję spotkać się z arystokracją, której głównym przedstawicielem jest Hugon von Ebenthal. A dzięki działalności głównej bohaterki, nieco tajemniczej Ines poznajemy również te mniej pociągające dzielnice, gdzie nędza walczy o lepsze z głodem.

   Historię poznajemy z perspektywy Karla Sehlackmana, detektywa, którego zadaniem jest przeprowadzenie śledztwa w sprawie brutalnego zamordowania jednej z modelek. Dla pochodzącego z mieszczańskich kręgów Karla, świat artystycznej bohemy jest czymś zupełnie nowym. Przepustką do niego staje się postać Hugona, z którym łączą detektywa więzy przyjaźni oraz typowo feudalna zależność, w jakiej pozostawali rodzice obojga. Na obu ogromne wrażenie wywarła Ines, modelka pasjonująca się fotografią, która dzięki swojemu życiowemu towarzyszowi, malarzowi Aldous stawia pierwsze kroki jako artystka.

   Sprawa brutalnych morderstw wstrząsa Wiedniem, dla Karla jest tym bardziej kłopotliwa, że wyraźnie wiąże się zarówno z Hugonem, jak i Ines. Detektyw jednak musi pozostać obojętnym wobec uroku, jaki wzbudziła w nim modelka oraz względem przyjaźni jaka łączy go z Hugo, gdyż tylko dzięki temu będzie w stanie odkryć, kto stoi za szeregiem brutalnych zabójstw, które zdają się mieć swoje korzenie w przeszłości.

   O ile rozwiązanie kryminalnej zagadki mnie zaskoczyło, o tyle zwieńczenie obyczajowych wątków powieści już nie. Czułam wręcz pewne zażenowanie, gdy po wyjaśnieniu, kto był sprawcą morderstw, losy pozostałych bohaterów ułożyły się najlepiej, jak tylko mogły. I nawet nie chodzi o to, że nie lubię szczęśliwych zakończeń, raczej o to, że rozwiązywanie wszystkich wątków w sposób najbardziej przewidywalny z możliwych uważam za lekkie pójście na łatwiznę.

   To co mnie nieco irytowało w książce, to wstawki pisane z perspektywy mordercy. Dokładnie ten sam zabieg zastosował Boris Akunin w powieści „Dekorator”, z którą od razu skojarzyłam tę lekturę, z powodu samego motywu zabójstw nawiązujących do postaci Kuby Rozpruwacza. W tych wstawkach mamy okazję przyjrzeć się zaburzonemu umysłowi mordercy i jego szalonemu sposobowi patrzenia na świat, jednak moim zdaniem książka nie straciłaby w ogóle, gdyby tych wtrąceń nie było.

   Zaskoczyło mnie, że jest to tak dobra powieść, spodziewałam się bardziej ckliwej lektury, z bohaterami bez wyrazu, a otrzymałam trzymającą w napięciu historię, na kartach której przewija się barwny korowód postaci z krwi i kości. Trudno też pominąć nieco feministyczny wątek, powiązany z tym, jak trudno artystkom było zdobyć sławę i być kimś więcej niż modelką, czy panią mecenas roztaczającą ochronne skrzydła nad początkującymi artystami.

   Zdecydowanie polecam tę książkę każdemu miłośnikowi historycznych kryminałów, bo chociaż wątek morderstw nie jest jedynym, który w niej znajdziemy, jednak stanowi główną oś fabularną powieści. Fani powieści historycznych również znajdą w niej coś dla siebie, podobnie jak wielbiciele romansów. Może nie jest to powieść wybitna, czy zmuszająca do myślenia, jednak jako lektura rozrywkowa sprawdza się idealnie.

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Sztukater.

2 komentarze:

  1. Jakiś czas temu czytałam autorki "Szmaragdową tablicę" książka bardzo mi się podobała, chyba skusze się i na tą :)

    OdpowiedzUsuń
  2. :) ja z kolei pewnie skuszę się na Szmaragdową tablicę i Wiedeńską grę, jak mi wpadną w łapki :)

    OdpowiedzUsuń

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.