czwartek, 6 sierpnia 2015

Ania z Szumiących Topoli

Autor: Lucy Maud Montgomery
Tytuł oryginału: Anne of Windy Poplars
Tłumaczenie: Aleksandra Kowalak-Bojarczuk
Cykl: Ania Shirley Tom IV
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 1990
Stron: 222

   To już czwarty tom przygód rudowłosej dziewczyny, która skradła serca kolejnym pokoleniom czytelniczek. Jesteśmy w połowie przygód Ani Shirley, która powoli zmierza do zmiany swego panieńskiego nazwiska. Co spotkało Anię jako kierowniczkę szkoły w Summerside?

   Panna Shirley po przybyciu do Summerside zamieszkała u dwóch starszych wdów, z którymi błyskawicznie znalazła wspólny język i tylko z Rebeką Dew ich krewną i gospodynią, poszło Ani odrobinę trudniej. Jednak kłopoty z pozyskaniem sympatii i uznania w oczach Rebeki były niczym w porównaniu z przekonaniem do siebie rodu Pringle'ów, będących wielką rodziną, której korzenie sięgają samych początków Summerside. Ania z wrodzonym wdziękiem i dobrocią próbowała przekonać do siebie wrogo nastawionych Pringle'ów, którym niewiele brakowało, by dziewczyna poddała się i zrezygnowała z posady w szkole. Jednak z pomocą przyszedł jej przypadek oraz nieufność samych zainteresowanych, którzy oczekiwali od panny Shirley nieprzyjemności, jakie nie przyszły jej nawet do głowy.

   W Summerside spotykamy całą gromadkę nowych postaci, tylko gościnnie zaglądając na Zielone Wzgórze do starych znajomych. Obie wdowy, choć różniące się w drobnostkach są dość podobne do siebie, życzliwie nastawione do świata znajdują w Ani świetną towarzyszkę rozmów, dzięki czemu dziewczyna nie czuje się osamotniona na wynajmowanej stancji. Rebeka Dew to kobieta zasadnicza, której sympatię znacznie trudniej pozyskać, jednak dla panny Shirley stanowi tylko nieco większe wyzwanie. Największą trudnością okazało się zjednanie sobie nieco starszej nauczycielki, prowadzącej dość odludny tryb życia, jednak cierpliwość dziewczyny została wynagrodzona i Ania zyskała kolejną przyjaciółkę. Sama panna Shirley coraz bardziej dojrzewa, jest coraz bliższa zamążpójścia i podjęcia nowych obowiązków, jednak nie obawia się ich i z pełnym spokojem patrzy w przyszłość, skupiając się na czerpaniu radości z tego, co ma w danym momencie. Wciąż tli się w niej niepoprawny, romantyczny duch, każąc cieszyć się z drobnych, codziennych rzeczy i zachwycać okruchami piękna, które potrafi znaleźć praktycznie wszędzie.

   Kolejny tom przygód Ani czytało się równie dobrze, co poprzednie, choć nieco zaskoczyła mnie forma narracji. Stanowczą większość książki zajmują listy panny Shirley do Gilberta, w których opisuje mu swoje zmagania z nową posadą w Summerside. W jej korespondencji celowo pominięto wszelkie słowa świadczące o silnym uczuciu, jakim dziewczyna darzy swego narzeczonego, jedynie momentami przytoczono kilka słownych zabaw, świadczących o tym, jak oboje pewni są tego, co ich łączy.

   Dla wielbicieli rudowłosej marzycielki jest to pozycja obowiązkowa. W powieści dzieje się sporo, a urok dziewczyny i jej wyjątkowy talent w zjednywaniu sobie innych sprawia, że nie sposób się nudzić w trakcie lektury. Oceniam ten tom równie pozytywnie, jak drugi i trzeci, więc nieco wyżej niż samą „Anię z Zielonego Wzgórza”, zdecydowanie wolę Anię, jako dojrzałą pannę, niż podlotka, jakim była, gdy zawierałam z nią znajomość. Wprowadzenie nowych postaci i miejsc, a także zmiana sposobu narracji nadały powieści odpowiedniej świeżości, dzięki czemu nie wydała mi się wtórna. Szczerze polecam tę część każdemu, kto zdążył nabrać sympatii do panny Shirley, tym którzy nie mieli okazji się z nią zapoznać, nie powinno przeszkadzać to, że jest to już czwarta odsłona jej przygód, gdyż spokojnie można zignorować kolejność i równie dobrze rozpocząć swą przygodę od tego tomu.

3 komentarze:

  1. Tak, to zdecydowanie lektura obowiązkowa. Kocham całą serię o Ani!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak byłam młodsza zaczytywałam się we wszystkich tomach o Ani. Muszę powrócić do jej przygód :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja chyba musiałabym wrócić do Ani by sprawdzić, czy tym razem przez nią przebrnę - pamiętam, że kilka lat temu się poddałam, aczkolwiek było to pod presją szkoły, to czytało się to inaczej :)

    OdpowiedzUsuń

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.