Autorzy:
Mercedes Lackey, Larry Dixon
Tytuł
oryginału: Owlsight
Tłumaczenie:
Katarzyna Krawczyk
Cykl:
Trylogia Sowiego maga - Tom II (Kroniki Valdemaru)
Wydawnictwo:
Zysk i S-ka
Rok
wydania: 2015
Stron: 452
Pierwszy
tom „Trylogii Sowiego Maga” zawierał w sobie pełną, zamkniętą
historię. Darian stał się świadkiem napadu barbarzyńców na
rodzimą wioskę, po czym przy wsparciu niespodziewanych sojuszników
udało mu się pokonać najeźdźców. Niewiele innych wątków
poruszono w pierwszej części tego cyklu i trudno było mi sobie
wyobrazić z czym spotkam się w kolejnej odsłonie serii.
Historia
opowiedziana w „Oczach sowy” dzieje się cztery lata po
wydarzeniach przedstawionych w „Locie sowy”. Darian podrósł i
podszkolił swoje magiczne umiejętności pod okiem Sokolich Braci,
trafiając w końcu do rodzimej doliny Śnieżnego Ognia. Zagajnik
Errolda powoli otwierał się na świat, w wiosce coraz częściej
zjawiali się kupcy, a mieszkańców zaczęło przybywać. Pojawiły
się kolejne rodziny osadników, a do jednej z nich należały Keisha
i Shandi Alder. Pierwsza z nich odkryła w sobie talent uzdrowicielki
i stała się jedynym medykiem we wsi. Po jej młodszą siostrę
przybył śnieżnobiały koń - Towarzysz, co było równoważne z
wyborem na Herolda. Przed Shandi zarysowała się perspektywa
długiego i wymagającego szkolenia w Kolegium Heroldów, udała się
więc w głąb Valdemaru, by rozpocząć nauki.
Starsza z
sióstr to najważniejsza nowa postać, jaką mamy okazję poznać w
tym tomie. Panna Alder to dziewczyna mocno zamknięta w sobie i
stroniąca od ludzi. Zawód uzdrowicielki wymusza na niej częste
kontakty z ludźmi, jednak z nikim poza młodszą siostrą nie łączy
jej bliższa więź. Darian dorasta, nabiera doświadczenia oraz
staje się rozsądniejszy i mniej impulsywny. Oswaja się ze swoim
magicznym darem, choć w dalszym ciągu jest na początku drogi do
bycia wielkim magiem. Znacznie lepiej też odnajduje się w
towarzystwie innych ludzi, nie obawia się już niezrozumienia i nie
ma oporów przed przedstawianiem własnego zdania. Oprócz Keishy w
książce pojawiają się kolejni Sokoli Bracia i przedstawiciele
nieludzkich, rozumnych ras, jednak nie będzie nam dane bliżej
poznać żadnego z nich.
Wydarzenia
w tej powieści toczą się bardzo leniwie, a akcji uświadczymy tu
naprawdę niewiele. Poszczególne wątki nie porywają, nie wymagają
też wielkiego skupienia od czytelnika. Można nawet odnieść
wrażenie, że w tej książce nic się nie dzieje, gdyż bohaterów
nie spotyka nic nadzwyczajnego. Nawet wybór Shandi na Herolda jawi
się jak coś naturalnego, a brak kontynuacji tego wątku sprawia, iż
dość szybko zapomina się o tej scenie. Zdecydowanie większy
nacisk położono na przybliżenie czytelnikowi kulisów
przedstawionego świata. Mamy dobrą okazję poznać obyczajowość
Valdemarczyków i Tayledrasów, a te w pewnych aspektach mocno się
między sobą różnią, jak chociażby w sprawie konwenansów oraz w
podejściu do spraw damsko-męskich.. Mieszkańcy wsi są znacznie
bardziej pruderyjni od Sokolich Braci, którzy
sprawy seksu i nagości traktują jak coś zupełnie naturalnego.
Wydarzenia
powiązane z Zagajnikiem Errolda poznajemy z perspektywy Keishy,
oczami Dariana zaś obserwujemy to, co ma związek z Sokolimi Braćmi.
Nie znajdziemy tu jednak żadnego wyróżnienia, które pozwoliłoby
od razu stwierdzić, z jakim narratorem mamy w danym momencie do
czynienia, gdyż kolejne fragmenty niczym
się między sobą nie różnią.
Język tego tomu jest identyczny, z jakim mieliśmy do czynienia w
części pierwszej. Bardzo dyskretnie wspomniane są erotyczne
zachowania bohaterów, równie lakoniczne są opisy brutalnych
wydarzeń. Nie znajdziemy tu też zbyt wiele humoru. Jest to
poprawnie napisana historia, której ciężko porwać czytelnika.
Po całkiem
dobrze przyjętym tomie pierwszym spotkało mnie pewne rozczarowanie,
gdy sięgnęłam po „Oczy sowy”. Zastanawiałam się, czy wątki
enigmatycznie wspominane w „Locie sowy”, jak choćby idea
oczyszczania Lasu Pelagirskiego ze skutków magicznych burz, znajdą
tu swoją kontynuację. Tak się jednak nie stało, w tej części
powoli odkrywamy kolejne wydarzenia, a akcja
zawiązuje się bardzo powoli. Nie jest to zła książka, jednak
przez swoją monotonię i niespieszny rozwój zdarzeń, trudno było
mi doczytać ją do końca. Przedstawiony dość szczegółowo świat
to nieco za mało, by skusić się na kontynuowanie przygody z
poznanymi bohaterami, zwłaszcza, że kreacją nie oczarowują, a ich
losy wciąż pozostały mi całkowicie obojętne. Ponadto,
zakończenie sprawia wrażenie napisanego nieco na siłę i na
skróty. Poruszone problemy nagle, wręcz magicznie, się rozwiązują;
zdecydowanie zabrakło mi stopniowania napięcia.
Czytelnikom
pierwszej części „Trylogii Sowiego Maga” mogę polecić jej
drugą odsłonę, o ile tylko nie spodziewają się galopującego
tempa i nagłych zwrotów akcji, Powoli rozkręcająca się fabuła,
całkowicie pozbawiona jakiegokolwiek napięcia, zdecydowanie nie
zachęca, by poznać zwieńczenie tego cyklu. Całkiem przyjemnie
jest zagłębić się w tak drobiazgowo przedstawionym świecie,
jednak jest to wycieczka zdecydowanie nudnawa i pozbawiona mocnych
wrażeń.
Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Insimilion.
Cóż, skoro tak, to nie zaczynam nawet tej serii, a przynajmniej nie w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuń