Autor:
Sidonie Gabrielle Colette
Tytuł
oryginału: Dialogues de betes
Tłumaczenie:
Beata Geppert
Wydawnictwo:
W.A.B.
Rok
wydania: 2012
Stron:
202
Żyjąca
na przełomie XIX i XX wieku Sidonie Gabrielle Colette to jedna z
najważniejszych francuskich pisarek. Najbardziej znanym jest jej
cykl o Klaudynie, choć autorka musiała stoczyć batalię z mężem,
który sobie przypisywał autorstwo serii. Inne powieści Colette są
równie godne uwagi, gdyż w zdecydowanej większości swoich dzieł,
pisarka celowo naginała granice tego, o czym wypadało pisać
kobiecie na przełomie wieków. Autorka konsekwentnie łamała
konwenanse, stwarzając nową jakość w kobiecej prozie.
„Dialogi
zwierząt” są przełomową powieścią w twórczości Colette.
Jest to pierwsza z książek wydanych pod jej własnym nazwiskiem i
stanowiła spory krok w procesie wyzwalania się autorki spod władzy
męża. Głównymi postaciami w tej pozycji są zwierzęta, które od
dziecka towarzyszyły autorce. Piesek Toby i kot Kiki, to jedynie
dwoje z jej czworonożnych przyjaciół. Prowadząc niezobowiązujące
rozmowy ujawniają bardzo wiele o samej pisarce.
Colette
jako znakomita obserwatorka i wielka miłośniczka przyrody idealnie
oddaje charaktery swych domowych pupili. Buldożek francuski Toby, to
wieczny szczeniak, który dla swej pani jest gotów zrobić wszystko.
Jego całkowitym przeciwieństwem jest kot Kiki, spokojnie patrzący
na świat, oszczędnie obdarza swymi względami Pana, od Pani nie
oczekując zbyt wiele. Znacznie bardziej cwany i wyrachowany od swego
psiego towarzysza nie waha się wykorzystać go do swych własnych
celów. W dalszej części książki mamy okazję poznać jeszcze
kilkoro innych, zwierzęcych bohaterów, a wszyscy zostali oddani z
równą pieczołowitością i świetnym zmysłem obserwacyjnym, co
Kiki i Toby.
Jest
to bardzo przyjemna lektura, napisana z humorem i pełna uroku.
Prosty, pełen subtelności język idealnie oddaje zachowania
zwierzęcych postaci. Wyjątkowe w tej książce jest przypisanie
zwierzętom całej gamy uczuć i wrażeń, gdyż było to dość
nowatorskie podejście. W czasach w jakich ta książka powstała,
kiedy nie podejrzewano zwierząt o zdolność odczuwania czegokolwiek
więcej ponad prymitywne popędy.
Miłośnikom
autorki gorąco polecam tę niewielką książeczkę, gdyż jest to
Colette w świetnej formie. Subtelność narracji oraz zmysł
obserwacji przyrody przywodzi na myśl jej „Narodziny dnia”, na
próżno szukać tu skandalizujących tematów, jak w „Cheri”,
czy serii poświęconej Klaudynie. Sympatycy zwierząt również bez
problemu znajdą w tej książce coś dla siebie.
Wstyd, że ta autorka jest mi obca... Muszę nadrobić zaległości!
OdpowiedzUsuńOstatnio rozpoczęłam wędrówkę po blogach i na szczęście trafiam na sporo ciekawych jakich do tej pory nie znałam. Jednak w przypadku Twojego bloga, nadrabiam to jak najszybciej. Jeśli chodzi o powyższą książkę, myślę, że mogłabym się na nią skusić jednak... Na obecną chwilę nie jestem przekonana w 100%, więc zapiszę do listy i zobaczymy. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dodaję się do obserwujących
A.
http://chaosmysli.blogspot.com - będzie mi miło jeśli zajrzysz.