piątek, 7 sierpnia 2015

Dialogi zwierząt

Autor: Sidonie Gabrielle Colette
Tytuł oryginału: Dialogues de betes
Tłumaczenie: Beata Geppert
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2012
Stron: 202

   Żyjąca na przełomie XIX i XX wieku Sidonie Gabrielle Colette to jedna z najważniejszych francuskich pisarek. Najbardziej znanym jest jej cykl o Klaudynie, choć autorka musiała stoczyć batalię z mężem, który sobie przypisywał autorstwo serii. Inne powieści Colette są równie godne uwagi, gdyż w zdecydowanej większości swoich dzieł, pisarka celowo naginała granice tego, o czym wypadało pisać kobiecie na przełomie wieków. Autorka konsekwentnie łamała konwenanse, stwarzając nową jakość w kobiecej prozie.

   „Dialogi zwierząt” są przełomową powieścią w twórczości Colette. Jest to pierwsza z książek wydanych pod jej własnym nazwiskiem i stanowiła spory krok w procesie wyzwalania się autorki spod władzy męża. Głównymi postaciami w tej pozycji są zwierzęta, które od dziecka towarzyszyły autorce. Piesek Toby i kot Kiki, to jedynie dwoje z jej czworonożnych przyjaciół. Prowadząc niezobowiązujące rozmowy ujawniają bardzo wiele o samej pisarce.

   Colette jako znakomita obserwatorka i wielka miłośniczka przyrody idealnie oddaje charaktery swych domowych pupili. Buldożek francuski Toby, to wieczny szczeniak, który dla swej pani jest gotów zrobić wszystko. Jego całkowitym przeciwieństwem jest kot Kiki, spokojnie patrzący na świat, oszczędnie obdarza swymi względami Pana, od Pani nie oczekując zbyt wiele. Znacznie bardziej cwany i wyrachowany od swego psiego towarzysza nie waha się wykorzystać go do swych własnych celów. W dalszej części książki mamy okazję poznać jeszcze kilkoro innych, zwierzęcych bohaterów, a wszyscy zostali oddani z równą pieczołowitością i świetnym zmysłem obserwacyjnym, co Kiki i Toby.

   Jest to bardzo przyjemna lektura, napisana z humorem i pełna uroku. Prosty, pełen subtelności język idealnie oddaje zachowania zwierzęcych postaci. Wyjątkowe w tej książce jest przypisanie zwierzętom całej gamy uczuć i wrażeń, gdyż było to dość nowatorskie podejście. W czasach w jakich ta książka powstała, kiedy nie podejrzewano zwierząt o zdolność odczuwania czegokolwiek więcej ponad prymitywne popędy.

   Miłośnikom autorki gorąco polecam tę niewielką książeczkę, gdyż jest to Colette w świetnej formie. Subtelność narracji oraz zmysł obserwacji przyrody przywodzi na myśl jej „Narodziny dnia”, na próżno szukać tu skandalizujących tematów, jak w „Cheri”, czy serii poświęconej Klaudynie. Sympatycy zwierząt również bez problemu znajdą w tej książce coś dla siebie.

2 komentarze:

  1. Wstyd, że ta autorka jest mi obca... Muszę nadrobić zaległości!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio rozpoczęłam wędrówkę po blogach i na szczęście trafiam na sporo ciekawych jakich do tej pory nie znałam. Jednak w przypadku Twojego bloga, nadrabiam to jak najszybciej. Jeśli chodzi o powyższą książkę, myślę, że mogłabym się na nią skusić jednak... Na obecną chwilę nie jestem przekonana w 100%, więc zapiszę do listy i zobaczymy. :)
    Pozdrawiam i dodaję się do obserwujących
    A.

    http://chaosmysli.blogspot.com - będzie mi miło jeśli zajrzysz.

    OdpowiedzUsuń

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.