Dziś przyszła pora, by podsumować literacko mijający miesiąc, podsumowanie roku wrzucę jutro, albo pojutrze. Grudzień był bogaty w książkowe zdobycze i przyzwoity pod względem ilości przeczytanych książek.
A w liczbach wygląda to tak:
Przeczytałam dokładnie 12 książek, z których osiem doczekało się recenzji, co w sumie dało: 2358 strony, czyli ok: 76 stron dziennie. Nie jest to zbyt imponujący wynik, ale najgorszym też bym go nie nazwała.
W grudniu moja biblioteka wzbogaciła się o: 48 tytułów, cześć z nich już zdążyła opuścić moje progi, ale i tak jest ich bardzo dużo.
A przechodząc do opinii:
Młody samuraj Chris Bradford
Nie urzekły mnie przygody młodego Anglika w kraju Kwitnącej Wiśni, o czym przekonać mogliście się z recenzji. Książka szuka nowego domku.
Kolejny zbiór opowiadań Królowej kryminału, wiele z nich można znaleźć w innych zbiorach wydawanych przez Wydawnictwo Dolnośląskie i choć miałam już z nimi styczność wcześniej i tak przeczytałam z wielką przyjemnością. Niezawodny Hercules Poirot z typowym dla siebie zaangażowaniem rozwiązuje rozmaite kryminalne przypadki, ratując swoich klientów z mniejszych, bądź większych oprecji.
Nie zawiodłam się na niej, tak bardzo, jak się tego spodziewałam. Odbiega poziomem od wcześniejszych przygód Geralta z Rivii, ale i tak uważam, że warta jest przeczytania.
Cudowne ilustracje, które przeglądałam już nie wiem ile razy, to główna, ale nie jedyna zaleta tej książki, o czym poczytać możecie w recenzji.
Długo się przymierzałam do zrecenzowania tej powieści, ale nie dałam rady wyjść dalej niż za pierwszy akapit, w sumie nie wiem, czemu. Książka mi się podobała, choć nie była najlżejszą lekturą. Pozostało po niej pytanie o własną wolę i o to ile można, a ile trzeba poświęcić dla świata, a którym się żyje Gorąco polecam miłośnikom science fiction. oraz fanom autora.
To jedyny ebook przeczytany w tym miesiącu. Zachwycona powieścią Żony i córki sięgnęłam po tę nowelkę. Jest to historia nieszczęśliwego małżeństwa opisana w liście matki do córki. Teoretycznie historia, jakich w dziewiętnastym wieku nie brakowało, jednak oddana została z wielkim wyczuciem. Napięcie budowane jest powoli i do samego końca nie można mieć pewności, jaki będzie finał tej historii i co było pierwotną przyczyną napisania listu. Pochłonęłam ją błyskawicznie i szczerze polecam miłośnikom XIX wieku.
Pokochałam tę książkę od pierwszej chwili, gdy po nią sięgnęłam, Przecudne ilustracje sprawiają, że mogłaby istnieć również bez zawartych w niej tekstów. Więcej o niej znajdziecie tu.
To pierwsza książka popularnonaukowa w dzisiejszym zestawieniu. Przeczytałam z niemałym zainteresowanie, dowiedziałam się z niej kilku ciekawych rzeczy, choć raczej nie zapadnie mi w pamieć. Odsyłam do recenzji. Książka znalazła już nowy domek, ja bym raczej do niej nie wróciła, typowa pozycja na jednorazową lekturę.
Była to przyjemna, nie za długa lektura. Wspominam ją miło, choć nie wyryła się w mojej pamięci. Trafiła w dobre ręce, w wieku znacznie bardziej odpowiednim na taką książkę, niż moje. Zainteresowanych odsyłam do recenzji.
Kolejna popularnonaukowa pozycja w dzisiejszym zestawieniu. Niezmiernie ciekawa, choć nie podejmę się stwierdzenia na ile wiarygodna, jak źródło wiedzy historycznej. Jest interesującą opowieścią, o wielu różnych okolicznościach, kształtujących pierwszą Rzeczpospolitą. Również zrecenzowana.
Nie jest to zła książka, ale nie jest też porywająca. Wierszyki sympatyczne, zabawne i prawie zawsze z jakimś morałem, jednak nie wzbudziły większych emocji. W porównaniu z klasyka poezji dziecięcej wypadają jednak dość słabo. Ilustracje barwne, nieco zbyt chaotyczne, w pewnym sensie oddają sposób, w jaki rysują przedszkolaki są w sumie miłe dla oka. Przedszkolakom mogę polecić, choć gdybym sama miała kupić jakąś książkę dla młodego czytelnika pewnie zdecydowałabym się na inną pozycję.
Również zrecenzowana, pochłonęłam ją jednego dnia. Jest to ciepła i słodka, ale nie przesłodzona, opowieść, napisana w bardzo dobrym stylu. Konieczne muszę poszukać pozostałych odsłon przygód Kati.
Jak widać był to bogaty i różnorodny miesiąc, choć z pewną przewagą literatury dziecięcej i młodzieżowej. Większość książek przeczytałam w ramach współpracy, choć znalazłam też czas, by sięgnąć po swoje książki.
Też czytałem Glizdawce, świetny wynik czytelniczy Basiu :))
OdpowiedzUsuń'Sezon burz' mam w planach, a 'Tajemnice pachnidła' również mi sie podobały :)
OdpowiedzUsuńO, umknął mi fakt istnienia "Szarej damy", muszę to nadrobić, bo bardzo lubię Gaskell (a do przeczytania już tylko dwie jej książki mi na półce zostały).
OdpowiedzUsuńPolecam, choć nie wiem, czy znajdziesz ja w formie nie ebookowym :)
Usuń