czwartek, 23 października 2014

Owca w krzaku dzikiej róży

Autor: Katarzyna T. Nowak
Wydawnictwo: Szara godzina
Rok wydania: 2014
Stron: 160

   Po typowo kobiecą literaturę współczesną nie sięgam zbyt często i w zasadzie robię to tylko w ramach współpracy recenzenckiej. W ten sposób natrafiłam na książkę, o której dziś zamierzam napisać. Jest to powieść pod pewnymi względami szalenie ciekawa, pod innymi niezmiernie irytująca.

   Ania i Michał zamieszkali w Osadzie, zamkniętym osiedlu gdzieś w pobliżu bałtyckiej plaży. Życie w Osadzie jest idealne, zgodne z jedną tylko definicją ideału. Pod pozorem bezpieczeństwa i dążenia do doskonałości wszyscy mieszkańcy równają do jednego standardu. Ania żyje, tak jak inni, do czasu, aż któregoś wieczora jej życie zostaje wywrócone do góry nogami.

   To był dzień, jak co dzień, Anna czekała z obiadem, jak zawsze, ubrana w pastelową sukienkę, jednak Michał nie wrócił z pracy. Postanawia na niego poczekać pomagając sobie alkoholem. Jednak jej mąż nie wrócił i kobieta była zmuszona zgłosić jego zaginięcie na policji. Z czasem odkrywa, że Michał był zupełnie inny, niż jej się zdawało.

   Anna przechodzi całkowitą przemianę. Waga wydarzenia wyzwoliła w niej chęć buntu. Łamie niepisane zasady panujące w Osadzie, powoli powracając do tego, kim była zanim tu zamieszkała. Poznanie Beaty, kochanki Michała, bardziej ją zaskoczyło, niż sprawiło jej przykrość. Kobiety dość szybko się dogadały i Beata stała się dla Anny jedynym łącznikiem z normalnym światem, odkąd bowiem zamieszkała w Osadzie, praktycznie jej nie opuszczała. Zniknięcie Michała jest jak wyzwalacz emocji, które Anna od dawna w sobie tłumiła, wpasowując się w idealne życie w Osadzie.

   Książkę czytało mi się bardzo dobrze, byłam zaintrygowana tym, jak ta historia się skończy i co tak naprawdę stało się z Michałem. Niewielka ilość bohaterów, daje złudne poczucie, że zdążyliśmy poznać ich bardzo dobrze. Dopiero, pełne niedopowiedzeń, zakończenie każe nam to zweryfikować.

   Powieść do końca trzymała mnie w napięciu, ciężko było mi się od niej oderwać, jednak mimo tego, mam wobec niej kilka zarzutów. Po pierwsze sam główny wątek zamkniętego osiedla, w którym mieszkańcy nie tolerują żadnej odmienności wydał mi się strasznie sztuczny i mało realistyczny, przynajmniej w polskich warunkach. Drugim mankamentem było zakończenie, pomijam to, że nie spodziewałam się takiego rozwiązania zagadki, bo to było by raczej pozytywne. Przeszkadzało mi natomiast to wielkie niedopowiedzenie, które nawet nie dało się logicznie wytłumaczyć. Ostatnie słowa czytałam kilkukrotnie z myślą: „ale jak to?!” i nie znalazłam w nich nic więcej, nic poprzednio.

   Lektura z pewnością pozwala się oderwać od codzienności, jednak błogość relaksu może zakłócić finał intrygi. Ogólnie całość, bardziej przypominała mi opis akcji amerykańskiego filmu, niż normalną książkę. Historia i sposób jej opowiedzenia wydały mi się od początku bardzo dobrym scenariuszem i podejrzewam, że gdyby historię uzupełnić obrazami, mogłaby być znacznie ciekawsza.

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Sztukater.

2 komentarze:

  1. To mi się wydaje jakimś dziwnym tworem, raczej z pogranicza fantastki, bo ja również nie wyobrażam sobie istnienia takiej enklawy w Polsce.

    OdpowiedzUsuń

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.