Autor: Lisa See
Tytuł oryginału: China Dolls
Tłumaczenie: Maciejka Mazan
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2014
Stron: 472
Lubię orientalne klimaty
i z tą autorką miałam okazję spotkać się już wcześniej,
zaczęłam od Powieści „Kwiat śniegu i sekretny wachlarz”
wstrząsającej opowieści o praktyce krępowania stóp. Drugim
podejściem była bardzo poetycka i przepiękna historia „Miłość
Peonii”. W końcu przyszła pora na „Chińskie lalki” i ogólne
wrażenia mam po niej całkiem przyjemne.
W książce poznajemy
kulisy artystycznego świata końcówki lat trzydziestych
dwudziestego wieku. Akcja rozpoczyna się w San Francisco, a
dokładniej w tamtejszym Chinatown, gdzie młodziutka adeptka tańca
rozpoczyna poszukiwania pracy w rozrywce. Grace, pochodząca z
zupełnej prowincji powoli stawia pierwsze kroki w wielkim mieście.
Wspomaga ją w tym Helen, wychowana w tradycyjnej chińskiej
rodzinie, w której kobiety mają zupełnie podrzędne znaczenie.
Dość szybko dołącza do nich Ruby, roześmiana i uwodzicielska, za
wszelką cenę próbuje ukryć, że ma japońskie, a nie chińskie
korzenie. Dziewczęta szybko się zaprzyjaźniają, każda z nich
chce odmienić swoje życie, wszystkie są głodne sukcesu. Jednak,
czy przyjaźń w takim świecie ma szanse przetrwać?
Powieść aż kipi od
emocji, dziewczęta doświadczają przeróżnych uczuć a ich
wzajemne relacje nie należą do łatwych. Każda chowa w sercu jakąś
mroczną tajemnicę, która ma ogromny wpływ na ich zachowanie i
naznaczyła je na całe życie. Powoli odkrywamy przeszłość Grace,
Helen i Ruby, dzięki czemu ich motywy stają się bardziej jasne,
możemy lepiej zrozumieć dlaczego postąpiły tak, a nie inaczej.
Z trójki dziewcząt
najbardziej polubiłam właśnie Grace, z jednej strony, słodka,
naiwna dziewczyna z małego miasta, z drugiej jako jedyna zawsze
pozostała w porządku wobec swych przyjaciółek. Nie potrafiłam
natomiast przekonać się do Helen, w której znaleźć można było
mieszaninę dumy z tego kim jest, z całkowitym brakiem
przynależności do rodziny, w której traktowana była, jako
utrzymanka, której należy się wstydzić. Ponura przeszłość
zaburzyła jej psychikę, powodując, że za wszelką cenę szukała
akceptacji i przyjaźni. Ruby początkowo kierująca się tylko
wyrachowaniem, z czasem odkryła jak cenna może być prawdziwa
bliskość innych, podobnych do niej dziewcząt.
Powieść czytało się
bardzo dobrze, rozdziały pisane są z perspektywy każdej z trzech
bohaterek, dzięki czemu dowiadujemy się, jak wydarzenie wyglądają
w oczach każdej z nich. Wartka akcja wciąga, sprawiając, że
trudno jest oderwać się od lektury. Świetnie została oddana
atmosfera Chinatown i specyfika branży rozrywkowej. Nieco zirytował
mnie absolutny brak wzmianki o drugiej wojnie światowej przed
atakiem na Pearl Harbor, choć z drugiej strony rozumiem czemu tak
się stało, wszak dla Amerykanów wojna zaczęła się dopiero
wtedy, a trudno oczekiwać, by artystki studiowały wydarzenia,
mające miejsce w Europie. Zaskoczyła mnie natomiast wzmianka o
obozach dla Japończyków, w których zamykano wszystkie osoby z
japońskim korzeniami, nawet jeżeli urodzili się w Stanach.
Spodobała mi się ta
powieść, choć nie mogę powiedzieć, by mną wstrząsnęła, bądź
mnie oczarowała. Jest to dobrze napisana książka, od której
ciężko się oderwać, niesie również spory ładunek emocji, a
dokładnie wyrysowane realia przenoszą czytelnika w inny świat.
Myślę, że spodoba się wielbicielom obyczajowych opowieści z
egzotyką w tle i takim czytelnikom szczerze ją polecam.
Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Lubimy czytać.
O tej książce ostatnio głośno. Uwielbiam okres II wojny światowej, więc prawdopodobnie się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com/
Myślę, że książka by mi się spodobała, ale czy prędko po nią sięgnę nie jestem w stanie powiedzieć...
OdpowiedzUsuńOoooj, zaczynam poszukiwania "Kwiatu sniegu...".
OdpowiedzUsuńMyślę, że postać Grace jest tak skonstruowana, że dała się lubić najbardziej ;) Również dopiero skończyłam ten tytuł i bardzo mi się podobał. Polecam Ci też pozostałe książki autorki, których jeszcze nie miałaś okazji czytać. Mi zostało niestety tylko "Na Złotej górze".
OdpowiedzUsuń