Autor: Elizabeth Gaskell
Tytuł oryginału: The Grey women
Tłumaczenie: J.F.
Wydawnictwo: Nakład księgarni Św.
Wojciecha
Rok wydania: 1926
Stron: 87
Szukałam czegoś
niewielkiego, tak w sam raz na jedno popołudnie, przegląd
posiadanych e-booków dość szybko wytypował kandydata na lekturę.
Autorkę bardzo dobrze wspominam, z prawie dziesięciokrotnie
dłuższej powieści „Żony i córki”. Byłam niezmiernie
ciekawa, jak poradziła sobie w krótszej formie.
Akcja noweli
umiejscowiona jest we Francji, gdzieś w latach czterdziestych
dziewiętnastego wieku, by szybko przenieść się kilkadziesiąt lat
wcześniej. Historię poznajemy z listu matki do jedynej córki, w
którym powoli odkrywamy karty z jej dramatycznej przeszłości.
Wielką siłą tej
opowieści są emocje. Elizabeth Gaskell z maestrią buduje klimat,
prowadząc czytelnika przez szereg nastrojów. Począwszy od
ciekawości: dlaczego z pięknej dziewczyny autorka listu stała się
niepozorną szarą damą? Wprowadza następnie nastrój grozy- puste,
ponure zamczysko z dala od świata i ludzi. Niekochający mąż,
kontrolujący każdy aspekt jej życia i izolujący swą żonę od
towarzystwa innych. Gdy dochodzi do punktu zwrotnego w opowiadanej
historii, akcja nabiera tempa, a wydarzenia stają się bardzo
dramatyczne. I tak już do samego końca, z którego można się
dowiedzieć, dlaczego matka postanowiła wyznać córce całą
dotyczącą jej przeszłość.
Przez te kilkadziesiąt
stron mknie się w błyskawicznym tempie. Nie ma tu zbyt wielu
opisów, czy dogłębnej charakterystyki przedstawionych postaci, są
natomiast ich uczucia i dylematy. Autorka listu od dawna nosi w duszy
tajemnicę, która wyczerpuje ją psychicznie. Postanawia więc
podzielić się nią z córką, ale czy jest to słuszna decyzja? Czy
córka faktycznie musiała znać prawdę o wydarzeniach, które nie
dotyczą jej bezpośrednio, ale za to mogą całkowicie odmienić jej
relacje z osobami, których sekret matki dotyczył?
Odniosłam wrażenie, że
wyznanie dokonane przez matkę, jest pewną formą oczyszczenie,
przerzucenia ciężaru odpowiedzialności na osobę trzecią. Czy
jest to wynik miłości do córki, czy bardziej chęć ulżenia sobie
w duchowym cierpieniu? Z jednej strony mamy szczerość, zaś z
drugiej sekret, którego ujawnienie w takim momencie przynosi więcej
cierpienia, niż pożytku.
Gorąco polecam tę
krótką nowelkę zarówno miłośnikom autorki, choć ci pewnie
obędą się bez polecanie, jak i każdemu fanowi
dziewiętnastowiecznej literatury, który lubi czasem zastanowić się
nad przeczytaną książką.
Nie przepadam za nowelami, jednak kiedy będę potrzebował czegoś krótkiego, acz refleksyjnego, zastanowię się nad tą książką.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Gaskell i koniecznie muszę to przeczytać. Widzę, że w tej noweli pisarka wykazała się podobną maestrią w budowaniu fabuły, co w swoich dużych powieściach.
OdpowiedzUsuńCi, jeśli nie jest zwrotem grzecznościowym bezpośrednio do kogoś, to w języku polskim nie pisze się dużą literą :-)