Autor: Joe Abercrombie
Tytuł oryginału: The Heroes
Cykl: Uniwersum Pierwszego Prawa
Tłumaczenie: Robert Waliś
Wydawnictwo: MAG
Rok wydania: 2019
Trylogia „Pierwsze prawo” Joe’ego Abercrombiego przenosiła czytelników w fantastyczny świat, w którym autor stworzył cały zbiór dobrze dopracowanych postaci, o własnej historii, celach i ambicjach. Nie porzucił swoich bohaterów wraz z zamknięciem trylogii, tworząc liczne opowiadania osadzone w tych samych realiach. Kolejnym utworem uzupełniającym „Pierwsze prawo” jest powieść „Bohaterowie”.
W trylogii „Pierwszego prawa” zarówno wojna, jak i zbrojne konflikty wszelkich rozmiarów miały spore znaczenie. „Bohaterowie” to powieść poświęcona jedynie wojnie, na ponad siedmiuset stronach prezentująca raptem kilka dni trwania zbrojnego konfliktu między Unią, a Północnymi dowodzonymi przez Czarnego Dowa. Przyglądamy się krok po kroku kolejnym epizodom kampanii, z perspektywy bohaterów stojących po obu stronach konfliktu.
Część bohaterów mieliśmy okazję poznać wcześniej, to między innymi Bremer Gorst, Pierwszy z magów - Bayaz, czy Czarny Dow i Curnden Gnat. Gorst i Gnat obok kilkorga nowo nowych (bądź wcześniej jedynie wspominanych) postaci są narratorami opowieści, wraz z nimi wydarzenia poznajemy też z perspektywy Finre (córki marszałka Kroya), księcia Caldera (młodszego syna, nieżyjącego już Bethoda, dawnego władcy pólnocy), młodego rekruta północnej armii Becka, czy starego wyjadacza, wiecznego kaprala Tunny’ego z unijnej armii. Na każdego z nich czas spędzony z bronią w ręku miał ogromny wpływ. Widzimy ich w obliczu całkowitego chaosu, jaki zawsze pojawia się na polu bitwy oraz w czasach względnego spokoju, kiedy trzeba toczyć równie trudne polityczne spory.
Wojna w „Bohaterach” wałkowana jest na każdy możliwy sposób. Są tu wspaniałe czyny, jest okrucieństwo. Jest strach i miłosierdzie. Są ludzie wykuwający swój los w ogniu walki i tacy, którzy robią wszystko, by jej uniknąć. Nie znajdujemy odpowiedzi, która droga postępowania jest lepsza, znajdziemy jedynie myśl przewodnią, by zawsze postępować właściwie, w zgodzie z własnym sumieniem być po prostu człowiekiem, na którym można polegać. Tym co najbardziej uderza w powieści jest cały bezsens toczonego konfliktu. Gdy już dochodzi do rozejmu, prawie każdy z bohaterów zastanawia się, po co to wszystko było. Tysiące ofiar, ogromne straty i brak jakichkolwiek zysków. Oczywiście są jednostki, które się wybiły, inne zaś, cytując autora „wróciły do błota”. Jednak w szerszym spojrzeniu wojna niesie jedynie śmierć i zniszczenie. Paradoksem większości postaci, które biorą w niej udział jest to, że choć dostrzegają pełne okrucieństwo wojny, choć widzą jej ogromne koszty, nie potrafią z niej zrezygnować. Kierowani złością, chęcią zysku, czy po prostu brakiem umiejętności robienia czegokolwiek innego.
W pierwszej chwili „Bohaterowie” wydają się nieco męczący. Pewna statyka miejsc jest irytująca, wzgórze, na którym stoją ogromne głazy zwane Bohaterami jest kluczowe w powieści i wielu ludzi wspina się na nie kilkukrotnie. Gdy przez tak obszerną powieść prawie w ogóle nie ruszamy się z miejsca, nie opuszczając niewielkiego fragmentu na granicy Północy i Unii, ciężko utrzymać skupienie na wątkach. Jednak w drugiej połowie dynamika rośnie (choć od początku nie jest mała), zaczynamy też dostrzegać jakiś sens w postępowaniach bohaterów, dzięki czemu znacznie łatwiej utrzymać wątek.
„Bohaterowie” zostali napisany typowym dla autora językiem, z pełnym oddaniem brutalności, czasem wręcz z krwawym naturalizmem, tego czym jest wojna. Zgrzyt oręża, tętent koni, ludzkie krzyki przebijają się z większości stron powieści. Potyczki ujmowane z bardzo wielu perspektyw, znacząco wychodzących poza grupę narratorów opowieści, oddają pełnię przesiąkniętego chaosem dynamizmu zmieniającej się sytuacji pola bitwy.
„Bohaterowie” są z jednej strony porządnym kawałkiem militarystycznej fantastyki, poruszającej kwestie trudów dowodzenia oraz mobilizacji armii w czasie starcia z wrogiem. Z drugiej zaś są bardzo ciekawym studium dotyczącym sensu prowadzenia konfliktu wraz z pewną analizą psychiki ludzi w niego zamieszanych. Tych, co dopiero konfrontują swoje pełne heroicznych czynów wyobrażenia o wojnie, i tych, którzy znają ją na wylot, marząc by w końcu się od niej uwolnić. Jednak nie tak łatwo porzucić bitewny zgiełk, gdy przez lata nie robi się nic innego, lub zatraciło się sens innych działań. Dla miłośników Joe’ego Abercrombiego to książka wręcz obowiązkowa, tym zaś, co nie znają jeszcze jego twórczości, zalecam raczej rozpocząć od trylogii „Pierwszego prawa”, gdzie poznajemy znacznie większy kawałek wymyślonego przez autora świata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.