Tytuł oryginału: Cheri
Tłumaczenie:
Anna Topczewska
Rok wydania:
2010
Wydawnictwo:
W.A.B.
Stron: 236
Książki, które wychodziły spod
pióra Colette zawsze otaczała atmosfera skandalu. Podobnie jest z tą powieścią
i nie można się temu dziwić, gdyż zarówno tematyka jak i sposób napisania tej
historii są dość odważne, zwłaszcza patrząc na datę jej premiery, czyli rok
1920. Nie jest to moje pierwsze
spotkanie z tą autorką i na pewno nie będzie też ostatnim.
Nie dziwię się skandalowi, który
tę powieść otaczał, gdyż świat kobiet upadłych, których na jej kartach nie
brakuje przedstawiony jest w bardzo pociągający sposób. Są to kobiety zamożne i
decydujące same o swoim życiu, zupełnie różne od takiej Damy Kameliowej wykreowanej
prze Alexnadre’a Dumasa syna. Dekadencja i zepsucie wyłaniają się z kolejnych
stron, bohaterowie żyjący własnymi przyjemnościami za nic mając moralność i
przyzwoitość. Fabuła oscyluje wokół tematu trudnej miłości między kochankami,
których dzieli duża różnica wieku. I choć wszystko na pozór wydaje się
nieskomplikowane, zakończenie może zaskoczyć.
Historia skupia się wokół dwóch
bohaterów. Freda Peloux, zwanego Cheri, który jest synem kurtyzany i wręcz
wzorem zepsutego młodzieńca oraz Lei, niemłodej już, ale pełnej godności
kobiety, dla której epikureizm jest jak religia. Obie postacie są zarysowane w
szczegółach i z dokładnością, która pozwala czytelnikowi poznać je na wskroś, a
jednak i tak potrafią zaskoczyć. Cheri od dziecka na przemian rozpieszczany i
zapominany jest człowiekiem miękkim i bez jakiegokolwiek kręgosłupa moralnego.
Ciężko polubić jego narcyzm i miłość własną, gdyż na każdym kroku zachowuje się
jak rozkapryszone dziecko. Lea zaś pod płaszczem wyniosłości i dumy kryje swój
lęk przed przemijaniem i starością, która coraz bardziej obejmuje ją w swe
władanie. Ich wzajemna miłość jest trudna i mimo siedmioletniego stażu wciąż
niedojrzała. Pełna egoizmu z jednej strony i chęci rozpieszczania obiektu swych
uczuć z drugiej. Pozostałych postaci nie poznajemy aż tak dobrze, jednak idealnie
wpasowują się w przedstawiony świat i dekadencji klimat Paryża.
Wielkim walorem powieści jest
jej język, bardzo poetycki lecz również prosty i przyjemny w odbiorze,
pozbawiony zbędnych ozdobników. Colette przyzwyczaiła mnie do pisania w sposób
subtelny i malowniczy. Tu oprócz tych cech z każdej strony przebija niezwykła
zmysłowość. Śledząc wzajemne relacje między bohaterami odbieramy kipiące w nich
emocje, którym nie zawsze dają wyraz. Opisy przedstawiają otoczenie w sposób
wyszukany i sugestywny, można wręcz poczuć zapach perfum w buduarze Lei, czy
usłyszeć zgiełk paryskich knajpek.
Na zakończenie dodam jedynie, że
polecam tę powieść wszystkim, którzy lubią skomplikowane miłosne historie
przedstawione w sposób wysoce emocjonalny a jednocześnie czuły i pozbawiony
zbędnej afektacji. Jest to chyba najlepsza, po za Kaludyną, okazja do poznania
twórczości tej pisarki, która nie bez powodu została oznaczona Orderem Legii
Honorowej. Na uwagę zasługuje również
film z 2009 roku Stephena Frearsa z Michelle Pfeiffer w roli głównej, gdyż
wiernie oddaje nastrój, w który wprawia lektura książki.
Lubię poetycki język w lekturze, z chęcią przeczytam.
OdpowiedzUsuńO ciekawe! Lubię komplikacje w związkach i lubię Michelle Pfeiffer - może się skuszę:)
OdpowiedzUsuńszerze mówiąc pierwszy raz słyszę o tej książce bo owszem Colette znam dzięki Klaudynie, więc tym bardziej jestem ciekawa tej książki!
OdpowiedzUsuńMiałam podobnie :) Najpierw widziałam film, potem poznałam Colette i jej Klaudynę, a dopiero dużo później, jak zaczęłam szukać innych jej książek odkryłam, że Cheri to też powieść :)
Usuń