czwartek, 18 lipca 2013

Cheri

Autor: Sidonie-Gabrielle Golette
Tytuł oryginału: Cheri
Tłumaczenie: Anna Topczewska
Rok wydania: 2010
Wydawnictwo: W.A.B.
Stron: 236

   Książki, które wychodziły spod pióra Colette zawsze otaczała atmosfera skandalu. Podobnie jest z tą powieścią i nie można się temu dziwić, gdyż zarówno tematyka jak i sposób napisania tej historii są dość odważne, zwłaszcza patrząc na datę jej premiery, czyli rok 1920.  Nie jest to moje pierwsze spotkanie z tą autorką i na pewno nie będzie też ostatnim.

   Nie dziwię się skandalowi, który tę powieść otaczał, gdyż świat kobiet upadłych, których na jej kartach nie brakuje przedstawiony jest w bardzo pociągający sposób. Są to kobiety zamożne i decydujące same o swoim życiu, zupełnie różne od takiej Damy Kameliowej wykreowanej prze Alexnadre’a Dumasa syna. Dekadencja i zepsucie wyłaniają się z kolejnych stron, bohaterowie żyjący własnymi przyjemnościami za nic mając moralność i przyzwoitość. Fabuła oscyluje wokół tematu trudnej miłości między kochankami, których dzieli duża różnica wieku. I choć wszystko na pozór wydaje się nieskomplikowane, zakończenie może zaskoczyć.
   Historia skupia się wokół dwóch bohaterów. Freda Peloux, zwanego Cheri, który jest synem kurtyzany i wręcz wzorem zepsutego młodzieńca oraz Lei, niemłodej już, ale pełnej godności kobiety, dla której epikureizm jest jak religia. Obie postacie są zarysowane w szczegółach i z dokładnością, która pozwala czytelnikowi poznać je na wskroś, a jednak i tak potrafią zaskoczyć. Cheri od dziecka na przemian rozpieszczany i zapominany jest człowiekiem miękkim i bez jakiegokolwiek kręgosłupa moralnego. Ciężko polubić jego narcyzm i miłość własną, gdyż na każdym kroku zachowuje się jak rozkapryszone dziecko. Lea zaś pod płaszczem wyniosłości i dumy kryje swój lęk przed przemijaniem i starością, która coraz bardziej obejmuje ją w swe władanie. Ich wzajemna miłość jest trudna i mimo siedmioletniego stażu wciąż niedojrzała. Pełna egoizmu z jednej strony i chęci rozpieszczania obiektu swych uczuć z drugiej. Pozostałych postaci nie poznajemy aż tak dobrze, jednak idealnie wpasowują się w przedstawiony świat i dekadencji klimat Paryża.
   Wielkim walorem powieści jest jej język, bardzo poetycki lecz również prosty i przyjemny w odbiorze, pozbawiony zbędnych ozdobników. Colette przyzwyczaiła mnie do pisania w sposób subtelny i malowniczy. Tu oprócz tych cech z każdej strony przebija niezwykła zmysłowość. Śledząc wzajemne relacje między bohaterami odbieramy kipiące w nich emocje, którym nie zawsze dają wyraz. Opisy przedstawiają otoczenie w sposób wyszukany i sugestywny, można wręcz poczuć zapach perfum w buduarze Lei, czy usłyszeć zgiełk paryskich knajpek.
   Na zakończenie dodam jedynie, że polecam tę powieść wszystkim, którzy lubią skomplikowane miłosne historie przedstawione w sposób wysoce emocjonalny a jednocześnie czuły i pozbawiony zbędnej afektacji. Jest to chyba najlepsza, po za Kaludyną, okazja do poznania twórczości tej pisarki, która nie bez powodu została oznaczona Orderem Legii Honorowej.  Na uwagę zasługuje również film z 2009 roku Stephena Frearsa z Michelle Pfeiffer w roli głównej, gdyż wiernie oddaje nastrój, w który wprawia lektura książki.

4 komentarze:

  1. Lubię poetycki język w lekturze, z chęcią przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. O ciekawe! Lubię komplikacje w związkach i lubię Michelle Pfeiffer - może się skuszę:)

    OdpowiedzUsuń
  3. szerze mówiąc pierwszy raz słyszę o tej książce bo owszem Colette znam dzięki Klaudynie, więc tym bardziej jestem ciekawa tej książki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam podobnie :) Najpierw widziałam film, potem poznałam Colette i jej Klaudynę, a dopiero dużo później, jak zaczęłam szukać innych jej książek odkryłam, że Cheri to też powieść :)

      Usuń

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.