Autor: David Eddings
Tytuł oryginału: Castle of Wizardry
Cykl: Belgariada- Tom IV
Cykl: Belgariada- Tom IV
Tłumaczenie:
Paulina Braiter
Rok wydania:
2001
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Stron: 344
Poprzedni tom zakończyło starcie dwóch mocy i odzyskanie skradzionego
klejnotu, jednak jak się okazało, do końca przygody Gariona jeszcze daleko. W prologu
dowiadujemy się więcej na temat Rivy oraz jej namiestników. O tym, jak wiąże
się to z poznanymi bohaterami, przekonamy się dopiero w drugiej połowie
książki.
W tym tomie zdecydowanie więcej miejsca zajmuje polityka i dworskie
rozgrywki. W poprzednich księgach takie kwestie zostały tylko delikatnie
wspomniane i nie poświęcono im zbyt wiele uwagi. Wcześniej najważniejsza była
wędrówka oraz jej cel, a także drużyna złożona z odpowiednich osób, o których
wspominało proroctwo. Wyjaśnia się w końcu to, czym jest Kodeks Mriński i co z
niego wnika. Wszystko zmierza do wielkiej wojny, do której nikt nie jest tak naprawdę
gotowy. Ale o tym, jak będzie wyglądało starcie wschodu z zachodem dowiemy się
dopiero w ostatniej odsłonie Belgariady.
W tej księdze pojawia się kilka nowych postaci, jednak stanowią raczej
tło, które dopełnia całość stworzonego świata i role, jakie mają w nim do
odegrania, są zdecydowanie drugorzędne. Powróciło też sporo starych znajomych,
poznanych we wcześniejszych tomach. Jednak, choć każdy z nich jest ważny, a
nawet niezbędny, to są to bohaterowie drugiego planu. Miło ich spotkać
ponownie, zwłaszcza, że dzięki ich obecności lepiej możemy zrozumieć, tych, których
poznaliśmy dotychczas.
Oprócz Gariona, na pierwszy plan wysunęła się CeNedra. W tym tomie ma
dużo do powiedzenia i jeszcze więcej do zrobienia. Dojrzewa, a choć nie była na
to przygotowana, musi porzucić maskę rozpieszczonej księżniczki i przybierać
dużo poważniejsze oblicze. Garion również dorasta i choć przychodzi mu się
zmierzyć z czymś, czego się nie spodziewał, a do czego czuje wielką niechęć,
daje z siebie wszystko i odpowiedzialnie stawia czoła temu, co go spotkało.
Książkę czyta się wyśmienicie i nie przeszkodziła mi nawet zmiana
tłumacza. Eddings udowadnia, że równie dobrze radzi sobie z opisami wyprawy i
przypadkowych spotkań, jak i z wielką polityką. Niuanse dyplomatycznych traktatów,
jak i kwestie przejmowania władzy zostały dopracowane w najdrobniejszych
szczegółach, dzięki czemu sprawiają wrażenie wiarygodnych i sensownych.
Na zakończenie, dodam jedynie, że z niecierpliwością czekam na ostatni
tom. Ciekawa jestem, jak zakończy się przygoda Belgariona i choć wynik starcia,
które będzie mieć miejsce w „Ostatniej rozgrywce czarodziejów”, można
przewidzieć, wierzę, że autor niejednym mnie jeszcze zaskoczy.
Za korektę i poprawki serdecznie dziękuję Serenity i Oceansoul.
Recenzja ukazała się również na stronie Twierdzy Insimilion.
Recenzja ukazała się również na stronie Twierdzy Insimilion.
To raczej nie mój gust, może kieeedyś sięgnę po pierwszą część
OdpowiedzUsuńZdecydowanie cos dla mnie :)
OdpowiedzUsuń