piątek, 12 lipca 2013

Gothic kiecka

  W końcu, po wielu, wielu miesiącach zrobiłam sesję zdjęciową mojej najświeższej kreacji. Uszyta została specjalnie na Closterkellerowe koncerty. A że na koncerty chadzam raz do roku, więc co najmniej raz do roku, jesienią wyciągam ją z szafy. 
   Jak zawsze najpierw szyłam prototyp, przy wymagających kieckach jest to o tyle fajne, że po pierwsze mam dwie sukienki, a po drugie mogłam już w trakcie szycia nanieść drobne poprawki do wykroju, które okazały się potrzebne. Ogólnie jeśli chodzi o wykrój, to kombinowałam go nieco sama. Jako wzór posłużyła mi bluzka gorsetowa, z gotowego wykroju z Burdy, wystarczyło kilka poprawek z rozmiarem. Dół zaprojektowałam sama, a było to bardzo proste. Ale koniec pisaniny, parę zdjęć w ramach przerwy:




Oraz detal, czyli to co mam we włosach, również moja produkcja:

   W ramach komentarza dodam jedynie, że kiecka jest dość uniwersalna, nie jest stricte Gothic, w przeciwieństwie do tej właściwej. Krój opierał się na klinach, gorset złożony z ośmiu klinów i odpowiadające im kliny spódnicy, która z przodu sięga do uda, a z tyłu lekko za kolano. Na podszewce doszyta została jedna warstwa tiulu obrębionego koronką oraz dwie zielone falbany. Tu spódnicę sukienki szyłam tylko z koronki, dlatego pod czernią nie prześwituje zieleń.

   Kiecka Gothic, w moim ulubionym Closterowym kolorze, czyli Cyan:

   Jest dokładnie taka, jaka miała być, na bawełnianej podszewce, na  której aż roi się od tiulowych falban- cztery warstwy i nieco więcej z tyłu. Spódnica jest uszyta z satyny pokrytej koronką, ma dwie warstwy, dzięki czemu spod czerni przebija żywy turkus. Kupowanie tych wszystkich tkanin, tasiemek i koronek, była bardzo przyjemne, duży kawał czarnej koronki nabyłam już wcześniej, pozostałe elementy nabyłam docelowo (Allegro rządzi, gdybym kupowała wszystko w sklepach, pewnie bym musiała zrezygnować z połowy drobiazgów, ceny potrafiły być trzy a nawet pięciokrotnie niższe). W każdym szwie górnej części jest podwójnie złożona bawełniana koronka. Ta sama koronka posłużyła wraz z szyfonową tasiemką do obrębienia rękawków, oraz tiulowych falban i koronki na spódnicy (zużyłam jej ponad 60 metrów!). W dekolcie jest inna taśma, nabijana koralikami. Tył zdobi gorsetowe wiązanie na szyfonową wstążkę, nie chciałam satynowej. Do tego taśma satynowa ze zwisającymi koralikami w linii łączenia spódnicy z górą oraz oczywiście odpowiednie guziczki. Za śmiesznie małe pieniądze udało mi się nabyć worek metalowych guzików, w których znalazły się różyczki- idealne by puścić je przez środek oraz dwa ażurowe guziki z motywem kwiatowym w sam raz na centralny punkt rękawiczek/karwaszy- nie wiem, jak je nazwać.

   A teraz czas na fotki:



   Oraz detale:
Koronka wykończająca dekolt:

Guziczki idące przez środek oraz taśma wzdłuż linii spódnicy:

Kokarda we włosach i rękawek/ramiączko:

I rękawiczka/karwasz:
 

  To tyle, była to zdecydowanie moja najbardziej skomplikowana kreacja, jak do tej pory. Bawełniana podszewka sprawia, że kieckę nosi się super i sprawdza się na koncertach. Koszt sukienki oszacowałam na jakieś 160-180 złotych nie licząc wszystkich godzin spędzonych przy maszynie do szycia. Ale jestem zadowolona z efektu, a to chyba najważniejsze.

14 komentarzy:

  1. Naprawdę, jestem pod wrażeniem :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo mi się kreacja podoba;) Moja przyjaciółka jest fanką Closterkellera :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Closterkeller raz byłam na ich koncercie przy okazji zlotu motocyklowego na które jeździmy rok rocznie.

    Piękne sukienki w klimacie!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem pod wrazeniem pomyslu i wykonania. Bardzo klimatyczne kreacje.
    I teraz siedze i slucham piosenek Closterkeller.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne wykonanie, druga kolorystyka bardziej mi się podoba, może dla tego, że jestem fanką błękitu, ale chyba ta druga forma spódnicy bardziej mnie urzekła. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuje wszystkim za miłe słowa :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ładna. Podoba mi się. Chociaż najbardziej by mi się spodobało połączenie czerni z bielą.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mogę się napatrzeć na te kiecki :) Brawo!

    OdpowiedzUsuń
  9. A te rękawiczki nazywają się mitenki/mitynki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie nie do końca. Z tego co znalazłam, to mitenki to takie bez palców, ale z pełną dłonią. (jak na przykład rowerowe). Takie chyba nie mają osobnej nazwy... (albo ja nie znalazłam ;))

      Usuń
  10. Czekam i czekam... Więcej ciuszków! ^^
    Przyznaj się, maszyna pewnie kurzy się w kącie? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maszyna, niczym wyrzut sumienia stoi na wierzchu :) Mam parę fotek do zrobienia, bo jeszcze nie wszystko wrzuciłam na bloga i jest to strasznie trudne :)

      Usuń
  11. Wow, extra. Dawno nie wrzucałaś żadnych notek związanych z szyciem, a szkoda. Masz ponadprzeciętne umiejętności :) Ja, jak większość ludzi, umiem tylko przyszywać guziki, cerować i robić szmaciane zwierzaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)

      A nie wrzuciłam, bo mi zapał do szycia padł na łeb na szyję :( no i nienawidzę wykończeń! Mam pół szafy materiałów... ale weny do szycia brak zupełny :/

      Usuń

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.