Tytuł oryginału: The Pawn of
Prophecy
Cykl: Belgariada- Tom I
Cykl: Belgariada- Tom I
Tłumaczenie:
Piotr W. Cholewa
Rok wydania:
2000
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Stron: 240
To pierwsza wydana w naszym kraju powieść Davida Eddingsa i
jednocześnie początek jego najsłynniejszego cyklu: Belgariady, który został
zaliczony do kanonu fantastyki przez Andrzeja Sapkowskiego. Natomiast ja, znam
go już z cyklu o rycerzu Sparhawku, na który składają się dwie trylogie:
Ellenium i Tamuli. Są to młodsze dzieła tego autora i widać to, gdy porównać ze sobą chociażby pierwsze tomy obu serii.
Jest to
fantastyka w klasycznym, nieco epickim stylu. Eddings stworzył rozbudowany
świat, którego geografię można poznać dzięki załączonym mapom, rojący się od
bogów. I chociaż ich nie spotykamy, to zdecydowanie wywierają wpływ na swoich wyznawców wyraźnie
ich różnicując. Historię stworzonego uniwersum możemy poznać z prologu, w
którym dowiadujemy się jak powstało i jakie moce się starły u jego zarania.
Prolog nie jest oczywiście tylko oderwaną opowieścią, ale o tym, jaki jest
wpływ poznanego fragmentu historii na losy bohaterów, będziemy dowiadywać się stopniowo.
Na pierwszych
kartach książki poznajemy młodego chłopca- Gariona, który jako czternastoletni młodzieniec
wyrusza w świat, gdy dom będący wszystkim co jest mu znane, okazał się dla
niego zbyt mały. Został wplątany w wydarzenia, o jakich nie ma pojęcia i w
których los najwidoczniej przeznaczył mu jakąś rolę, skoro zaburzył jego spokojny
żywot. Razem ze swoją ciocią Pol oraz wędrownym bajarzem, zwanym przez niego
panem Wilkiem opuszcza dobrze sobie
znaną farmę i wybiera się świat, nie domyślając się nawet dokąd zaprowadzi go podjęta wędrówka.
Ogromną zaletą
książki są jej bohaterowie, zresztą znając Ellenium i Tamuli, właśnie tak dopracowanych
postaci się spodziewałam. Każda z nich ma dość wyrazisty charakter i choć w
gruncie rzeczy wszyscy dążą do tego samego, różnią się znacznie zachowaniami i sposobami osiągania założonych celów. Polubiłam prawie wszystkich.
Zdecydowanie najmniej do gustu przypadła mi Polgara, dumna i przekonana o
własnej wyższości lubi sterować ludźmi nie wyjaśniając im swoich motywów. I
choć najczęściej robi wszystko dla ich dobra, to jej protekcjonalne podejście do innych sprawia, że nie potrafię z nią sympatyzować. Garion też mnie nie zachwycił,
zachowuje się jak typowy małolat i jego dziecinna postawa często mnie irytowała.
Zdaję sobie jednak sprawę, że ma prawo być niedojrzały i mam nadzieję, że w
kolejnych tomach znajdę dla niego więcej tolerancji. Pozostali bohaterowie są
równie intrygujący i w pełni ukształtowani. Wyraźnie różnią się między sobą,
jednak łączy ich przyjaźń i widać ją odczuć w relacjach między nimi.
Język książki mnie nie oczarował, brakuje tu popisów literackich czy poetyckich metafor,
które wprowadzałyby odpowiedni nastrój. Jest jednak bardzo dobry i przez
kolejne strony mknie się błyskawicznie. Osobę tłumacza znam też z przekładów powieści
Terry’ego Pratchetta i cieszę się, że to właśnie on tłumaczył Belgariadę.
Eddings doskonale konstruuje dialogi, są spontaniczne i często wieloznaczne.
Łatwo wyłapać wszystko, co bohaterowie chcą przekazać, choć nie zawsze mówią to
wprost. Potyczki słowne postaci wzbudzają uśmiech i pozwalają rozluźnić się po
epickich wydarzeniach,
których echo wciąż grzmi w dość
przyziemnych losach wędrowców.
Kończąc tę
recenzję, mogę jedynie dodać, że polecam zapoznanie się z pierwszym tomem
Belgariady wszystkim miłośnikom klasycznego fantasy, gdzie dopracowany w
szczegółach świat okraszony został ciekawymi i niebanalnymi bohaterami. Kolejne cztery tomy przede mną i mam
nadzieję, że dostarczą mi równie dobrej rozrywki.
Serdecznie dziękuję Serenity i Oceansoul za korektę.
Recenzja opublikowana została również na stronie Twierdzy Insimilion
Recenzja opublikowana została również na stronie Twierdzy Insimilion
Czuję się zainteresowana :)
OdpowiedzUsuńBrzmi zachęcająco, może kiedyś sięgnę :)
OdpowiedzUsuńJa po prostu ostatnio chlone powiesci fantasty! ;)
OdpowiedzUsuńBędę tego szukał w bibliotece, fajna recenzja, a fantastyka jest mi bliska :-)
OdpowiedzUsuńCałkiem mnie zainteresowałaś!
OdpowiedzUsuńListę Sapkowskiego znam i chcę całą zaliczyć, więc pewnie i to znajdzie się kiedyś na mojej drodze. Cieszę się, że czeka mnie coś przyjemnego:)
OdpowiedzUsuńJuż sama rekomendacja Sapkowskiego mnie zaintrygowała, nie wspominając już o Twojej recenzji... będę miała tę książkę na oku :-)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam nigdy wcześniej o tej książce, ale widzę, że zapowiada się całkiem ciekawie, więc rozejrzę się za nią w wolnym czasie.
OdpowiedzUsuńWarto :) Choć polowanie na cykl łatwe nie jest. Jest to aż pięć tomów, w bibliotekach bywają, dostępne są też na rynku wtórnym, ale skompletowanie całości może być kłopotliwe.
UsuńAkurat ostatnio tesknie za ksiazkami z gatunku fantsty ! :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, jak spodobałaby mi się ta seria, nalezy raczej do tego starszego pokolenia fantasy, ale w końcu powinnam sie za nie wziąć. ;) Choć zacznę od książek Tolkiena ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ale to jest właśnie piękne. Książki zostały wydane w czasach, w których literatura fantastyczna cieszyła się dużo mniejszym poparciem. Tworzono mniej i wydawano mniej, za to w lepszej jakości :) Gdy się poczyta nieco dobrego. starego fantasy te współczesne wypadają blado i wtórnie :)
UsuńKsiążka raczej nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńCo prawda nie gustuję w książkach fantasty, ale na tą chyba się skuszę
OdpowiedzUsuń