sobota, 20 lipca 2013

Pionek proroctwa

Autor: David Eddings
Tytuł oryginału: The Pawn of Prophecy
Cykl: Belgariada- Tom I
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Rok wydania: 2000
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Stron: 240

   To pierwsza wydana w naszym kraju powieść Davida Eddingsa i jednocześnie początek jego najsłynniejszego cyklu: Belgariady, który został zaliczony do kanonu fantastyki przez Andrzeja Sapkowskiego. Natomiast ja, znam go już z cyklu o rycerzu Sparhawku, na który składają się dwie trylogie: Ellenium i Tamuli. Są to młodsze dzieła tego autora i widać to, gdy porównać ze sobą chociażby pierwsze tomy obu serii.

   Jest to fantastyka w klasycznym, nieco epickim stylu. Eddings stworzył rozbudowany świat, którego geografię można poznać dzięki załączonym mapom, rojący się od bogów. I chociaż ich nie spotykamy, to zdecydowanie wywierają wpływ na swoich wyznawców wyraźnie ich różnicując. Historię stworzonego uniwersum możemy poznać z prologu, w którym dowiadujemy się jak powstało i jakie moce się starły u jego zarania. Prolog nie jest oczywiście tylko oderwaną opowieścią, ale o tym, jaki jest wpływ poznanego fragmentu historii na losy bohaterów, będziemy dowiadywać się stopniowo.

   Na pierwszych kartach książki poznajemy młodego chłopca- Gariona,  który jako czternastoletni młodzieniec wyrusza w świat, gdy dom będący wszystkim co jest mu znane, okazał się dla niego zbyt mały. Został wplątany w wydarzenia, o jakich nie ma pojęcia i w których los najwidoczniej przeznaczył mu jakąś rolę, skoro zaburzył jego spokojny żywot. Razem ze swoją ciocią Pol oraz wędrownym bajarzem, zwanym przez niego panem Wilkiem  opuszcza dobrze sobie znaną farmę i wybiera się świat, nie domyślając się nawet dokąd zaprowadzi go podjęta wędrówka.

   Ogromną zaletą książki są jej bohaterowie, zresztą znając Ellenium i Tamuli, właśnie tak dopracowanych postaci się spodziewałam. Każda z nich ma dość wyrazisty charakter i choć w gruncie rzeczy wszyscy dążą do tego samego, różnią się znacznie zachowaniami i sposobami osiągania założonych celów. Polubiłam prawie wszystkich. Zdecydowanie najmniej do gustu przypadła mi Polgara, dumna i przekonana o własnej wyższości lubi sterować ludźmi nie wyjaśniając im swoich motywów. I choć najczęściej robi wszystko dla ich dobra, to jej protekcjonalne podejście do innych sprawia, że nie potrafię z nią sympatyzować. Garion też mnie nie zachwycił, zachowuje się jak typowy małolat i jego dziecinna postawa często mnie irytowała. Zdaję sobie jednak sprawę, że ma prawo być niedojrzały i mam nadzieję, że w kolejnych tomach znajdę dla niego więcej tolerancji. Pozostali bohaterowie są równie intrygujący i w pełni ukształtowani. Wyraźnie różnią się między sobą, jednak łączy ich przyjaźń i widać ją odczuć w relacjach między nimi.

   Język książki mnie nie oczarował, brakuje tu popisów literackich czy poetyckich metafor, które wprowadzałyby odpowiedni nastrój. Jest jednak bardzo dobry i przez kolejne strony mknie się błyskawicznie. Osobę tłumacza znam też z przekładów powieści Terry’ego Pratchetta i cieszę się, że to właśnie on tłumaczył Belgariadę. Eddings doskonale konstruuje dialogi, są spontaniczne i często wieloznaczne. Łatwo wyłapać wszystko, co bohaterowie chcą przekazać, choć nie zawsze mówią to wprost. Potyczki słowne postaci wzbudzają uśmiech i pozwalają rozluźnić się po epickich wydarzeniach,  których echo wciąż grzmi w dość przyziemnych losach wędrowców.

   Kończąc tę recenzję, mogę jedynie dodać, że polecam zapoznanie się z pierwszym tomem Belgariady wszystkim miłośnikom klasycznego fantasy, gdzie dopracowany w szczegółach świat okraszony został ciekawymi i niebanalnymi bohaterami.  Kolejne cztery tomy przede mną i mam nadzieję, że dostarczą mi równie dobrej rozrywki.

Serdecznie dziękuję Serenity i Oceansoul za korektę.
Recenzja opublikowana została również na stronie Twierdzy Insimilion

14 komentarzy:

  1. Brzmi zachęcająco, może kiedyś sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja po prostu ostatnio chlone powiesci fantasty! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Będę tego szukał w bibliotece, fajna recenzja, a fantastyka jest mi bliska :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Całkiem mnie zainteresowałaś!

    OdpowiedzUsuń
  5. Listę Sapkowskiego znam i chcę całą zaliczyć, więc pewnie i to znajdzie się kiedyś na mojej drodze. Cieszę się, że czeka mnie coś przyjemnego:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Już sama rekomendacja Sapkowskiego mnie zaintrygowała, nie wspominając już o Twojej recenzji... będę miała tę książkę na oku :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie słyszałam nigdy wcześniej o tej książce, ale widzę, że zapowiada się całkiem ciekawie, więc rozejrzę się za nią w wolnym czasie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto :) Choć polowanie na cykl łatwe nie jest. Jest to aż pięć tomów, w bibliotekach bywają, dostępne są też na rynku wtórnym, ale skompletowanie całości może być kłopotliwe.

      Usuń
  8. Akurat ostatnio tesknie za ksiazkami z gatunku fantsty ! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wiem, jak spodobałaby mi się ta seria, nalezy raczej do tego starszego pokolenia fantasy, ale w końcu powinnam sie za nie wziąć. ;) Choć zacznę od książek Tolkiena ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to jest właśnie piękne. Książki zostały wydane w czasach, w których literatura fantastyczna cieszyła się dużo mniejszym poparciem. Tworzono mniej i wydawano mniej, za to w lepszej jakości :) Gdy się poczyta nieco dobrego. starego fantasy te współczesne wypadają blado i wtórnie :)

      Usuń
  10. Książka raczej nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Co prawda nie gustuję w książkach fantasty, ale na tą chyba się skuszę

    OdpowiedzUsuń

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.