Październik zaczął się dla mnie od deszczu propozycji recenzenckich, co dość dobrze odbiło się na moich wynikach w tym miesiącu. Udało mi się nawet wygospodarować nieco czasu i dokończyć jedną nierecenzencką pozycję. A liczbowo było tak:
Przeczytałam 11 książek, w sumie 3356 stron, więc piękny wynik dający aż nieco ponad 108 stron dziennie. Dawno już nie miałam tak dobrego wyniku. Z gatunków dominowała, wyjątkowo u mnie, literatura współczesna, ale muszę przyznać, że nie natrafiłam na żadną książkę, której przeczytanie byłoby dla mnie ciężkostrawne. Oczywiście 11 przeczytanych książek, przy 17, które do mnie zawitały i tak daje mi ujemny wynik, przy kurczeniu Poczekalni, ale mogło być gorzej... No i nie mogę nie wspomnieć o tym, że pożegnałam w tym miesiącu aż 8 książek, z których każda znalazła nowy, milutki domek.
A kolejno szło tak:
Ani słowa prawdy Jacek Piekara
Pierwsza z propozycji od Lubimy czytać. Bardzo przyjemna lektura, lekkostrawna i relaksująca, nieco poszerzona wersja książki "Arivald z Wybrzeża", którą kiedyś miałam okazję przeczytać. Zabawna i niejednokrotnie zaskakująca, stanowi miłą odmianę w porównaniu z mrocznym i brudnym cyklem o Mordimerze Madderdinie. Recenzja pojawi się jakoś wkrótce.
Powieść obyczajowa osadzona na irlandzkiej prowincji, pełna uroku z odrobiną gotyckiego klimatu, rodem z powieści "Wichrowe wzgórza". Bardzo miło spędziłam przy niej czas, choć nie mam zwyczaju wracać do takich powieści. Na recenzję również trzeba nieco poczekać.
Niewielka, ale za to bajecznie kolorowa książeczka o hipopotamie innym niż wszystkie. Bardzo mi się spodobała, o czym nie zapomniałam wspomnieć. Mojemu dziecku spodobała się również, a to chyba najlepsza rekomendacja.
To urokliwa opowieść dla dzieci osadzona w orientalnych klimatach. Pięknie ilustrowana i przede wszystkim pełna smoków. I to chyba właśnie ten klimat jest jej największą wartością.
Jakiś czas temu prosiłam o polecenie mi książki z Poczekalni i wybór padł na ten klasyk. Jedyna w tym zestawieniu nierecenzencka pozycja, Nie jest to łatwa lektura, a to konkretne wydania najeżone jest literówkami, co po prostu razi. Jednak cieszę się, że ją przeczytałam. Fabuła była mi dość dobrze znana, dzięki ekranizacji, ale nie znaczy to, że książka mnie nie zaskoczyła. Porwała mnie mnogość bohaterów, oczarowała atmosfera, tak pełna wyrafinowania. Zasmuciły i przeraziły mnie losy bohaterów, którzy, jak Borowiecki, żeby spełnić swoje marzenia, musiał być taki, jak inni. Mocna rzecz i polecam każdemu.
Turban mistrza Mansura Marek Kochan
Bardzo interesujący zbiór opowieści sufickich, czyli filozofii życia rodem z islamskimi korzeniami. Spodobała mi się ta książka i niejednokrotnie się uśmiechnęłam w czasie lektury. Zbiór anegdot przemyca zawsze aktualne prawdy opakowane w bardzo przyjemny sposób. Więcej o niej w recenzji.
Szczerze muszę przyznać, że spodziewałam się słabszej książki i gdyby nie zakończenie z pewnością spodobałaby mi się bardziej. Króciutka, w sam raz na jeden długi, jesienny wieczorek. Więcej w recenzji.
Bardzo lubię tę autorkę i cieszę się, że miałam okazję przeczytać jej najnowszą powieść. Choć zupełnie się nie spodziewałam tak fajnego kryminału, co więcej obawiałam się raczej książki bardziej młodzieżowej. Polecam, a więcej o niej pojawi się niedługo w recenzji.
To jedna z dwóch pozycji, nie będących literaturą piękną. Moja wiedza o alpinistach i himalaistach była bardzo znikoma przed tą lekturą, więc tym bardziej mnie zainteresowała. Można stwierdzić, że bohaterowie tej książki są szaleni, jednak bez takiego szaleństwa o ile smutniej byłoby na tym świecie. Polecam nie tylko miłośnikom gór.
To zdecydowanie najtrudniejsza z pozycji przeczytanych w tym miesiącu. Z drugiej strony szalenie ciekawa i inspirująca. Poszerza horyzonty i pozwala na chwilę zadumy, nad tym, czym jest wszechświat, który nas otacza. Nie wiem, czy bym się zdecydowała na lekturę tej książki, gdyby nie moje wcześniejsze spotkanie z "Nauką Świata Dysku", cieszę się jednak, że się skusiłam.
Ostatnia z książek przeczytanych w tym miesiącu. Z pośród powieści tej autorki wolę te, których akcja osadzona jest w dawnych Chinach, choć muszę przyznać, że świat artystycznego Chinatown również jest pociągający. Jest to przyjemna, odprężająca lektura i szczerze mogę ją polecić. Więcej o niej w recenzji, na którą niestety trzeba nieco poczekać.
Jak wspominałam na wstępie, dominuje współczesna literatura obyczajowa, czyli sytuacja dość nietypowa jak na mnie. Ale ponieważ każdą z książek będę dobrze wspominać, więc mnie to nie martwi. Jedyny smuteczek wiążę z niedoborem klasyków w tym październikowym zestawieniu, ale to mogę nadrobić w listopadzie.
O proszę, Piekara najnowszy... nie czytalam jeszcze żadnej jego powieści, ale od dawna jego twóczość mnie kusi. W końcu trzeba będzie się za jego książki zabrać ;)
OdpowiedzUsuń11 książek w miesiącu? *o* W moim przypadku o takim wyniku można tylko pomarzyć.
Zmieniłam adres i nazwę bloga - Dziecię mroku już nie obowiązuje, teraz obowiązuje nazwa POCZYTAlna umysłowo ;)
poczytalna-umyslowo.blogspot.com
Nie znam niestety ani jednej ksiażki :/
OdpowiedzUsuńGratuluje wyniku :)
'Wszechświat w skorupce...' szalenie mi się podobał :) odnalazłam w sobie zacięcie do fizyki :D
OdpowiedzUsuńGratuluję świetnego wyniku! :)
OdpowiedzUsuń