poniedziałek, 11 marca 2019

Mamusie z dziećmi

Autor: Guido van Genechten
Ilustracje: Guido van Genechten
Tytuł oryginału: Mama’s met kleintjes
Tłumaczenie: Katarzyna Piętka
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2017

   Twórczość holenderskiego pisarza książek dla dzieci, Guido’a van Genechtena miałam już okazję poznać z dwóch, wydanych u nas nakładem wydawnictwa Adamada, pozycji: „I co teraz?” oraz „Wielki konkurs kup”. Obydwie jako dedykowanego odbiorcę obierają dzieci już czytające, które powoli, literka po literce, potrafią składać słowa krótkich opowieści. Propozycja, jaka ukazała się nakładem wydawnictwa Nasza Księgarnia zatytułowana „Mamusie z dziećmi” to typowa książeczka obrazkowa dla niemowląt.

   Pierwszym, co zwraca uwagę, gdy sięga się po „Mamusie z dziećmi” to czarno-biała kolorystyka, obejmująca zarówno okładki, jak i wnętrze książeczki. Poza tym jest to typowy przykład lektury dla niemowląt. Niezbyt wielki format, grube tekturowe strony i niewielka objętość, to jej najważniejsze cechy charakterystyczne. Książka wygląda na wytrzymałą i o ile, jakiś zbyt gorliwy czytelnik nie będzie jej żuł, ani łamał poszczególnych kartek, powinna przetrwać bez zarzutu długie lata, przechodząc na kolejne pokolenia małych szkrabów pojawiających się w najbliższym otoczeniu.

   „Mamusie z dziećmi” są okraszone ilustracjami autora, w ten sposób Guido van Genechten miał wpływ nie tylko na warstwę literacką (bardzo skromną zresztą) niniejszej książeczki, ale też na jej całościowy wygląd. Nie jest to książeczka, która z daleka przykuwa uwagę. Monochromatyczna tonacja na to nie pozwala. Tym bardziej, że nasycenie barw nie jest bardzo intensywne, jej ciemne strony są raczej ciemnoszare, niż smoliście czarne. I choć koncepcja jest jak najbardziej spójna, to jednak zastanawiam się, czy jest to najlepszy z możliwych wyborów. Z jednej strony słychać głosy mówiące, że dla niemowląt najlepsze są monochromatyczne książeczki, gdzie poszczególne obiekty wyraźnie odcinają się od jednolitego tła. Z drugiej zaś, wykorzystano tutaj szarości, zarówno w tłach, jaki i jej jaśniejszych odcieni wykorzystanych do niektórych szczegółów poszczególnych zwierzęcych mam i ich maluszków, przez co kontrast ilustracji wcale nie jest tak wyrazisty, jak przy zastosowaniu jedynie czerni i bieli.

   Kot, koń, słoń, czy owca to tylko część ze zwierzęcych bohaterów tej książeczki. W przypadku wymienionych zwierząt nie ma wątpliwości jak wygląda opieka nad potomstwem i sytuacje, w których parę mam i dziecko są częste i jak najbardziej zgodne z naturą. Zupełnie inaczej zaś sytuacja prezentuje się w odniesieniu do innych przedstawionych bohaterów, takich jak ślimak, wąż, czy pająk. Jednak to nie aspekt edukacyjny jest w tej publikacji najważniejszy, a podkreślenie, że każde zwierzątko – znane dziecku z wizyt na wsi, w zoo, czy na łące – ma swoją kochającą mamę, by się nim zajęła.

   W przypadku tej książeczki trudno mówić w ogóle, o jakiejkolwiek warstwie językowej. Przedstawione są zwierzątka i ich młode, każde okraszone odpowiednim określeniem. Użyte zostały zarówno nazwy prostsze: (kotek, zamiast kocięcia lub kociątka), jak i te fonetycznie trudniejsze, jak jagniątko, czy słoniątko które równie dobrze mogłyby być owieczką i słonikiem. Zabrakło natomiast określeń typowych dla samic, takich jak: klaczy, czy kotki.

   „Mamusie z dziećmi” to idealna książeczka dla niemowląt, przeznaczona do wielokrotnego kartkowania i wskazywania, gdzie mama, a gdzie jej dziecko. Solidnie wykonana, powinna przetrzymać codzienną lekturę. Ilustracje choć monochromatyczne są pełne uroku i prezentują się bardzo sympatycznie, pozwalając wyróżnić się „Mamusiom z dziećmi” spośród wielu innych, tego typu publikacji. To jedna z tych książeczek, przy pomocy których można przekazać dziecku bardzo wiele, wspomagając od najmłodszych lat jego rozwój i wzbudzając już od kołyski miłość do książek.

Recenzja powstała na zlecenie portalu Sztukater.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.