Autor: Joe Alex
Cykl: Joe Alex. Tom V
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Rok wydania: 1990
Wydawana pod pseudonimem seria Macieja Słomczyńskiego Joe Alex, to zbiór ośmiu opowieści kryminalnych, w których tytułowym bohaterem jest alter ego autora. „Zmącony spokój pani labiryntu” to piąta książka przygód pisarza detektywa, która odrobinę wyróżnia się spośród pozostałych, będących klasycznymi kryminałami w stylu Agathy Christie.
Jak w poprzednich odsłonach, tak i tutaj poznajemy historię, której narratorem jest Joe Alex. Tym razem opowieść ściśle wiąże się z jego przyjaciółką Karoliną Beacon, która natrafia na trop wielkiego archeologicznego odkrycia. W związku z tym przez pierwszą połowę powieści dominuje wątek przygodowy, gdy para bohaterów próbuje wysnute wnioski przełożyć na rzeczywistość, by w końcu zorganizować wyprawę, która pozwoli dowieść, czy domysły młodej archeolożki były słuszne. Gdy bohaterowie w końcu trafiają na niewielką wysepkę na Morzu Śródziemnym pojawia się sceneria idealna pod zbrodnię z gatunku: „zabiło jedno z nas”.
O ile przygodowa część książki nie przykuła specjalnie mojej uwagi, wydała mi się wręcz nieco przydługim wprowadzeniem do właściwego tematu powieści, o tyle już kryminalny aspekt książki w zupełności spełnił moje oczekiwania. Przez długi czas, możemy się jedynie domyślać, kim jest sprawca i jakie miał motywy, a poznając bliżej niewielką grupkę zamkniętych na wyspie osób odkrywamy, że prawie każda z nich mogła mieć powód, by dokonać zbrodni. Joe Alex, będący jedną z dwóch osób spoza członków archeologicznej wyprawy musi odkryć nie tylko to jak dokonano zbrodni ale i dlaczego, by mieć pewność co do tego, kim jest zabójca.
Jak zawsze u Joe Alexa akcja osadzona jest w początkach drugiej połowy dwudziestego wieku. W czasach wciąż jeszcze dość bogatych w możliwości dokonania wielkich odkryć i na tyle słabo skomunikowanych, zwłaszcza w rejonach dalekich od cywilizacji, że zamknięcie w niewielkiej przestrzeni kilkorga osób na parę dni jest czymś zupełnie zrozumiałym. Dobre wrażenie robi historyczne przygotowanie autora do zarysowania tła intrygi, trudno tu o nieścisłości i niedomówienia i choć uważam, że tak szczegółowe rozbudowanie wstępu do kryminalnej zagadki za nieco nadmiarowe, to nie mogę nie docenić wkładu pracy włożonej w to, by był on dobrze dopracowany.
W kontekście pozostałych tomów przygód Joe Alexa „Zmącony spokój pani labiryntu” wpasowuje się bardzo dobrze w kreacje postaci. Wydarzenia i przeżycia bohaterów konsekwentnie kreują ich charaktery, nie zaskakując. W piątym tomie zabrakło prawie zupełnie komisarza Parkera, bliskiego przyjaciela Joe Alexa, pracującego dla Scotland Yardu, co jest logicznym skutkiem przeniesienia akcji z Anglii na Morze Śródziemne, gdyż o ile obecność Joe Alexa w wyprawie archeologicznej została bardzo dobrze wyjaśnione, o tyle umieszczenie w niej policjanta nie miałoby większego sensu.
„Zmącony spokój pani labiryntu” czyta się dobrze, choć niezupełnie równo i choć w pierwszej części powieści dzieje się równie wiele, jak w drugiej, to jednak dynamika akcji oraz wrażenia jakie pozostawia lektura są zupełnie inne. Językowo książce nie można nic zarzucić. Znany ze świetnych tłumaczeń Shakespeare’a Maciej Słomczyński posługuje się piórem nad wyraz sprawnie i z wielką lekkością. Dzięki temu, z poszczególnych stron wręcz promieniuje rosnące napięcie, czy jest ono spowodowane nerwowym podnieceniem przed dokonaniem wielkiego odkrycia, czy też skutkiem niezwykle niesprzyjającej aury.
Piąta część przygód Joe Alexa to bardzo dobrze napisany kryminał w klasycznym stylu, który nieco tylko zbacza w stronę powieści przygodowej. Intryga i wynikająca z niej zbrodnia są dobrze przemyślane i zaplanowane, z drugiej zaś strony ślady i poszlaki pozostawione przez mordercę pozwalają w pełni zrozumieć tok myślenia pisarza detektywa. Jest on logiczny i sensowny, co zawsze cenię w powieściach kryminalnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.