poniedziałek, 15 lutego 2021

Śląski kopciuszek

 

Autor: Gabriela Anna Kańtor

Wydawnictwo: MG

Rok wydania: 2020


Pamiętając całkiem niezłe wrażenia z lektury „Ławeczki księżnej Daisy” po kolejną powieść Gabrieli Anny Kańtor sięgnęłam, może bez wielkiego entuzjazmu, ale z pełnym spokojem odnośnie tego, czego mogę się spodziewać. Oczekiwałam przyjemnej opowieści o autentycznej postaci, dość mocno opartej na historycznych źródłach, jednak pełną lekkiej swobody przyjemnie prowadzonej narracji. Dokładnie taka jest ta książka i mogę, co nie zdarza mi się często, z pełnym spokojem stwierdzić, że dostałam to, czego się spodziewałam.

Historia małej Joanny Gryzik jest prawdziwie baśniowa. Biedna półsierota porzucona przez matkę i oddana na wychowanie przyjaciółce, zdobywa serce starego magnata przemysłowego, który słynie w okolicy ze swej jawnie okazywanej mizantropii. Gdy po kilku latach bogaty Carl Godul umiera, swoją spadkobierczynią ogłasza dziewczynkę znikąd. Tym sposobem, mała Joanna staje się najbogatszym dzieckiem na Śląsku. Ta bajkowa opowieść jest o tyle niesamowita, że w sporej mierze jest autentyczna. Zarówno Carl, jak i Joanna żyli naprawdę w dynamicznie rozwijającym się   Górnym Śląsku.

Na ile prawdziwe są charaktery wykreowanych przez autorkę postaci można jedynie spekulować. Z jednej strony mamy dziewczynkę, która dobrym sercem zdobyła miłość starszego człowieka. Dziecko życzliwe światu, spokojne i inteligentne, stało się dla Carla pociechą na stare lata. Carl Godul z kolei pod niechętną światu powierzchownością (również fizyczną, na skutek napaści w młodości), skrywa w sobie prawdziwego humanistę. Biorąc pod uwagę fakt, że o jego pracy dla innych świadczą przede wszystkim czyny, których dowody można znaleźć w archiwach, nie wątpliwym jest jego podejście do pracowników w rozwijanych przez siebie interesach. Ci, pracując w interesach Godula, byli traktowani przyzwoicie. Lepiej opłacani, część wypłaty odbierając w produktach żywnościowych, z lepszą opieką i nadzieją na w miarę spokojną egzystencję. O tym, że system wprowadzony przez Carla nie był idealny, świadczyć może przypadek matki Joanny, która po śmierci męża pozostała bez środków do życia. 

Jaka naprawdę była relacja łącząca kilkuletnią dziewczynkę ze starszym, schorowanym i zgorzkniałym mężczyzną  ciężko się nawet domyślać. Czy mała Joanna była naprawdę tylko obcą dziewczynką, przypadkowo zbłąkaną w jego progach, czy może była w jakiś sposób z nim spokrewniona, nie sposób zawyrokować. Z jednej strony opowieść przytoczona przez Gabrielę Annę Kańtor jest wręcz naiwnie wyidealizowana, z drugiej zaś, w życiu zdarzają się i dziwniejsze rzeczy, więc nie można jej automatycznie skreślić. Sytuacji nie ułatwia fakt, że Carl Godul zadbał o to, by być pamiętanym przede wszystkim z tego co zrobił i czego dokonał, a nie z tego jakim był człowiekiem.

Powieść czyta się bardzo przyjemnie. Autorka posługuje się przystępnym językiem, którym w plastyczny sposób kreuje obraz rozwijającego się Górnego Śląska. Równie trafnie oddaje emocje z jakimi zmaga się Carl Godul. Jego samotność, zniechęcenie do ludzi oraz wzbudzoną dziecięcym uśmiechem nadzieję i chęć do życia. Miejscami styl staje się nieco kronikarski, co niekoniecznie musi się podobać, gdy ktoś woli galopujące tempo akcji oraz pełne ekspresji dialogi.

„Śląski Kopciuszek” to całkiem przyjemna bajka. O tyle ciekawa, że oparta o autentyczne postacie. To nieśpieszna opowieść o nadziei i niezwykłej więzi, jaka narodzić się może między starszym mężczyzną a małą dziewczynką. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że Carl jest dla Joanny kochającym dziadkiem, dbającym o to, by niczego jej w życiu nie zabrakło. To w końcu ciekawy fragment historii i obyczajowości Górnego Śląska z początku dziewiętnastego wieku.

Recenzja powstała na potrzeby portalu Sztukater.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.