Ten miesiąc jest o tyle przełomowy dla mnie, że każda przeczytana książka doczekała się recenzji, dlatego zrezygnowałam z tradycyjnego posta z opiniami o książkach i połączyłam go z podsumowaniem, bo nie mam ochoty się powtarzać i tworzyć nadamiarowych bytów w moim kawałku internetu, choć prozaiczna prawda mowi, że większy wpływ ma na to choroba, która mnie dopadła w środę (wstrętny, złośliwy paciorkowiec!) oraz śmierć mojego kochanego, stacjonarnego komputera, przez co korzystać muszę z malutkiego laptopika, za którym nie przepadam.
Zacznę od opinii:
Na początek, cztery (z pięciu) tomy Malloreonu Davida Eddinsa
Wszystkie przeczytałam i zrecenzowałam w tym miesiącu. Cóż więcej mogę dodać? Cykl uważam za kultowy w gatunku fantasy, napisany w czasach, gdy miesięcznie wychodziło najwyżej po kilka premierowych, fantastycznych powieści. Może nie odkrywczy, czy szokujący, ale pełen świetnie ukształtowanych bohaterów, których łączą bardzo dobrze opisane bliskie relacje. Ponad półtorej tysiąca stron wielkiej, epickiej, ale bez przesady, przygody w drobiazgowo wykreowanym świecie. I choć niełatwo ją zdobyć w formie papierowej i trzeba jej poświęcić nieco czasu, to po raz kolejny gorąco polecam. Kawał świetnie napisanej fantastyki.
Moja pierwsza książka otrzymana w ramach współpracy, ciekawa, choć nie do końca moje klimaty. Podoba mi się jej okładka, choć wydanie nie jest najlepsze i nie tyle chodzi mi o papier, gdyż tej jest przyzwoity, co o reklamowe wkładki pod koniec książki. Przeczytana, zrecenzowana i do przygarnięcia. Zachwycił mnie wiersz w niej zawarty, ale lektura niestety nie urzekła.
Kolejna pozycja od Sztukatera, przygranięta i preczytana z wielką ochotą. Recenzja sprawiła mi nieco kłopotów, gdyż nie recenzowałam wcześniej wierszy i było to dla mnie niejakie wyzwanie. Synowi bardzo się podoba, szczególnie polubił wiersze: Dwa Michały, Pan Maluśkiewicz i wieloryb oraz Lokomotywa. Świetna okazja, by pobawić sie intonacją przy głośnym czytaniu, co pobudza salwy śmiechu.
Książę cierni Mark Lawrence
Długo się zastanwiałam, jaką jeszcze książkę przygarnąć od Sztukatera. Trafiło na tę pozycję oraz jej kontynuację. Recenzja pojawi się już niedługo, póki co napiszę jedynie, że jest ciekawa. Mroczna i ociekająca krwią. Wydała mi się jednak nieco niepełna. Nie wrócę do niej na pewno i z czystym sercem odkładam ją na półkę wymianową.
A teraz już pora na statystyki:
W październiku przeczytałam raptem 7 książek, w sumie: 2272 strony, co daje niecałe 73 strony dziennie. Wynik dość przeciętny, ale w sumie satysfakcjonujący, obawiałam się, że będzie gorzej odkąd poszłam do pracy. Recenzje sześciu książek już można przeczytać, a Książę cierni Marka Lawrence'a pojawi się na dniach.
Przybyło do mnie aż 14 książek, więc stosunek przeczytanych do nabytych znów jest niezbyt korzystny, choć bywało gorzej. Z tych 14: cztery dostałam od Sztukatera do recenzji, cztery kupiłam w taniej książce, a pozostałe sześć przyszło do mnie z wymiany.
I już na sam koniec ogłoszenie, Sztukater wciąż poszukuje recenzentów do współpracy, więc śmiało piszcie na: info@sztukater.pl.
I już na sam koniec ogłoszenie, Sztukater wciąż poszukuje recenzentów do współpracy, więc śmiało piszcie na: info@sztukater.pl.
Świetny wynik ;)
OdpowiedzUsuńCałkiem zgrabny wynik:) Wiersze faktycznie mogą być trudne w recenzji, w końcu każdy odbiera je inaczej. A ten cykl fantastyczny czeka u mnie grzecznie w kolejce:)
OdpowiedzUsuńWynik faktycznie świetny :-)
OdpowiedzUsuńSiedem to świetny wynik :) gratuluję :)
OdpowiedzUsuńJest dobrze :)
OdpowiedzUsuńGratuluję wyników i czekam na wrażenia po Księciu Cierni, bo czytałam i bardzo mi się spodobała książka. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Gratuluję! Nie liczy się ilość tylko jakość:P U mnie podobny wynik:)
OdpowiedzUsuńGratuluję;)
OdpowiedzUsuń