Autor: Piotr Grzelak
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Rok wydania: 2019
„Horyzonty” Piotra Grzelaka to moje kolejne w ostatnim czasie spotkanie z polską współczesną poezją. Nie spodziewałam się wiele, nie miałam wygórowanych oczekiwać i mogę stwierdzić, że książka spełniła je w pełni. Wydała mi się tak zupełnie nijaka, że nawet w tej chwili, świeżo po lekturze trudno mi sobie przypomnieć o czym dokładnie były zawarte w niej wiersze.
W poezji kluczowa jest wrażliwość, zarówno poety jak i odbiorcy jego twórczości. Jeśli te wrażliwości nie mają choćby niewielkiego punktu wspólnego, trudno jest czytelnikowi odebrać wiersze poety w pełni a ich lektura sprowadza się do przerzucania wzroku wzdłuż kolejnych fraz, tworzących jakiś utwór. Trudno jest tak czytać poezję i niestety ten problem miałam z „Horyzontami”.
Z pewnością nie mogę zarzucić, by Piotr Grzelak poruszał w swojej poezji tematy mi obce, bądź zupełnie mnie nie interesujące, gdyż skupia się na tym, co jest niezwykle ważne. Na wewnętrznym życiu które każdy z nas przeżywa, w którym potrzeba się zanurzyć, by poznać prawdę o sobie i w pełni się zrozumieć. Niewiele osób potrafi zrobić to całkowicie, niewiele widzi w tym sens i znajduje na to czas w codziennym zgiełku. Jest to temat bardzo mi bliski, tym dziwniejszym wydało mi się, że miałam tak wielki problem z odbiorem wierszy Piotra Grzelaka.
Utwory podzielono na sześć rozdziałów, połączonych tematycznie. Spora część poruszanych tematów wychodzi poza człowieka i jego osobowość, by płynnie zanurzyć się w ludzkość i problem w jakim kierunku ona zmierza. Inny zaś z rozdziałów jest mocno osobisty, pełen wyznań podmiotu lirycznego, który otwiera przed czytelnikiem własne serce, transponuje mu swoje myśli, rozdrapując emocje i obdarzając nimi odbiorcę niczym najlepszego przyjaciela lub psychoterapeutę.
Co ważne, autorowi udało się dość zgrabnie uniknąć infantylizmu, który sprawiłby, że wiersze byłyby niestrawne. Nie jest łatwym pisać w sposób niebanalny o prostych rzeczach, nie popadać w przesadę czy zbędną zupełnie egzaltacje pisząc o rzeczach ważnych, nawet jeśli nie dostrzegamy ich na co dzień. Piotrowi Grzelakowi się to udało i strofy, które złożył sprawiają wrażenie dojrzałych, dokładnie przemyślanych, pozbawionych zbędnych ozdobników, skupiając maksimum znaczenia w minimalnej często formie.
Pod względem technicznym też ciężko mi cokolwiek zarzucić utworom zawartym w „Horyzontach”. To białe wiersze, pozbawione rymów, ze szczątkową interpunkcją i trudno dostrzegalną, czasem wręcz zupełnie nieobecną rytmiką. Jednak zarówno dobór słów, jak i sposób złożenia poszczególnych strof nie pozostawia zbyt wiele do życzenia.
Podsumowując to wszystko, ciężko mi właściwie stwierdzić, dlaczego „Horyzonty” mnie nie urzekły. Doceniam w pełni kunszt zawartych tu utworów, zgrabne operowanie słowem i umiejętne pominięcie słów, tam gdzie ich nadmiar byłby nie na miejscu. Nie potrafiłam jednak tych wierszy „poczuć”, odczuć tej niezwykłej więzi z poetą, gdy czyta się utwór i chce przytaknąć każdemu zawartemu w nim słowie. Zrozumieć nie tylko zamysł twórcy, ale i nieco bardziej odkryć siebie, zauważyć się w zwierciadle słów zebranych przez autora we frazy aż w końcu skomponowanych w wiersz. Jak w przypadku każdej poezji – nie tylko tej współczesnej – bez pewnego pokrewieństwa we wrażliwości, lektura „Horyzontów” może być nudna. Z drugiej zaś strony, dla kogoś czyja wrażliwość artystyczna jest zbliżona do tej prezentowanej w wierszach Piotra Grzelaka, lektura tego tomiku będzie czystą przyjemnością.
Recenzja powstała na zlecenie portalu Sztukater.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.