Paradoksalnie cała zwariowana sytuacja związana z przymusowym siedzeniem w domu wcale nie wpłynęła korzystnie na ilość czytanych przeze mnie książek. Głównym powodem jest tu fakt, że na chwilę przed wprowadzeniem obostrzeń, zaczęłam ogarniać przeprowadzkę. Tak więc, nie tylko pracuję zdalnie, ale i każdy wolny czas poświęcam na ogarnianie się w nowym miejscu. Stos marcowy jeszcze jest dość spory, ale to tylko dlatego, że większość prezentowanych w nim tytułów skończyłam czytać w pierwszej połowie miesiąca. Stosik prezentuje się następująco:
Od dołu licząc:
Historia kolorów Clive Gifford, Marc-Etienne Peintre To niewielka książka dla młodego czytelnika przybliżająca kolory i ich znaczenie w świecie. Bardzo przyjemna i interesująca lektura.
Czekając na Duida Stefan Czerniecki Opowieść o wyprawie w głąb Wenezueli, jaka odbyła się kilka lat temu. Z książki wyłania się świta okrutny, niebezpieczny i niezwykle egzotyczny.
Głupie łzy Jarosław Mikołajewski Zbiorek poezji, całkiem przyjemny, choć bez większej rewelacji, nie moja bajka po prostu.
Jeden dzień w starożytnym Rzymie Alberto Angela Bardzo ciekawa pozycja, wyprawa po codziennym życiu starożytnych Rzymian napisana niezwykle przystępnie.
Gniew imperium Brian McClellan Drugi tom nowej trylogii autora, tym razem nieco bardziej klasyczna w ujęciu.
Szpieg z Falklandów Marek Romański Nie tyle kryminał, co raczej historia upadku jednego człowieka.
Jak widać, jak zawsze różnorodnie, książki lepsze i gorsze. Ot miesiąc jak każdy, tym razem w całości recenzencki, by wygrzebać się z zaległości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.