Autor:
Orson Scott Card, Aaron Johnston
Cykl:
Pierwsza wojna z Formidami- Tom I
Tytuł
oryginału: Earth unaware
Tłumaczenie:
Agnieszka Sylwanowicz
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Rok
wydania: 2013
Stron:
374
Fanom
fantastyki, a w szczególności science fiction, nie trzeba
przedstawiać pierwszego z autorów. Jego „Gra Endera” podbiła
serca czytelników dużą dawką emocji i przede wszystkim
niebanalnym pomysłem, na pozornie tylko ograny, schemat fabularny. W
pracy nad książką „W przededniu” wspomagał go Aaron Johnston,
który od lat współpracował w Orsonem Scottem Cardem, przy
tworzeniu komiksowej opowieści o pierwszej bitwie z robalami.
Wspólnymi siłami postanowili zamknąć tę historię w ramach
powieści.
Akcja
powieści dzieje się w kilku płaszczyznach, niektóre z nich z
czasem się zazębiają, inne do końca funkcjonują jako oderwane od
siebie wątki. Pierwszą poznaną postacią jest Victor, wolny górnik
bytujący gdzieś w dalekim kosmosie w okolicach Pasa Kuipera,
pracujący wraz z rodziną nad wydobywaniem surowców z asteroid. W
dość niewielkiej, relatywnie patrząc, odległości na statku
Makarhu, Lem, dziedzic wielkiej fortuny, wraz z zespołem badawczym
prowadzi testy nad nowym sprzętem wydobywczym. Ostatnim z miejsc
akcji jest Ziemia, na którą trafiamy za pośrednictwem Wita
O'Toole'a dowódcy międzynarodowych sił specjalnych, elity wśród
zawodowców, Policyjnego Oddziału Polowego.
Zachwyciła
mnie precyzja w kreowaniu kosmicznej wizji, ciężko było mi znaleźć
w niej jakieś nieścisłości, choć nie wątpię, że jakieś
znaleźć można. Obraz Wszechświata w Pasie Kuipera jest bardzo
pociągający, choć warunki życia nie należą do najprostszych.
Grupy rodzinne wolnych górników opanowują wszelkie umiejętności
pozwalające im jak najlepiej wykorzystać swoje talenty w dalekim
kosmosie. To właśnie Edimar, jedna z załogantek El Cavadora,
genialna nawigator za pomocą specjalistycznego sprzętu
obserwacyjnego, jako pierwsza namierzyła obcy statek. Zupełnym
kontrastem dla świata wolnych górników, jest świat korporacji
Juke Limited, związany ze statkiem Makarhu. Ze względu na niewielką
odległość od El Cavadora, Lem i jego załoga dość, szybko
zostają poinformowani o potencjalnym zagrożeniu. Tym czasem odległa
Ziemia nic nie wie, o wydarzeniach w kosmosie, życie spokojnie toczy
się dalej, a ludzie nie przeczuwają nawet jak blisko czai się
niebezpieczeństwo.
Wśród
trójki głównych bohaterów, najsłabiej mamy okazję poznać Wita
O'Toole'a, nie dowiadujemy się prawie nic o jego przeszłości i
życiu poza POP. Zupełnie inaczej jest z Victorem i Lemem. Pierwszy
z nich, młodziutki, genialny mechanik, urodzony w kosmosie, z jednej
strony jest typowym nastolatkiem, buntującym się przeciwko decyzji
Rady- starszych załogantów El Cavadora, z drugiej strony posiada
wybitny, analityczny umysł, dzięki któremu potrafi stłumić
początkowy bunt, by działać na korzyść rodziny. Z czasem
odnajduje w sobie ogromne pokłady odwagi, dzięki którym porywa się
na niemożliwe. Lem Juke, syn wielkiego biznesmena, przez lata znosił
despotyzm ojca, poddającego go kolejnym próbom. Gdy w końcu ojciec
powierzył mu ważną i przełomową misję, postanowił wykorzystać
szansę, by udowodnić mu, że potrafi być kimś, niezależnie od
jego wpływów. Jest to około trzydziestoletni mężczyzna, geniusz
w zarządzaniu, jednak jego charakter silnie ukształtowała
niezdrowa relacja z ojcem, w której więcej jest rywalizacji, niż
czegokolwiek innego. W książce spotkamy też sporo bohaterów
pobocznych, między innymi znanego z „Gry Endera”, bohatera w
starciach z robalami: Mazera Rakhama, choć w tym tomie pojawia się
on epizodycznie i dość szybko musimy go pożegnać.
Fabuła
książki, dla czytelników „Gry Endera” tylko częściowo jest
przewidywalna. Wiemy, że dojdzie do starcia z Formidami i zdajemy
sobie sprawę, jak ono się skończy. Powieść ta opowiada nam o
kulisach pierwszego kontaktu, a reakcji świata na inne życie w
kosmosie i o tym, na jakim etapie technologicznym była ludzkość w
momencie kontaktu z obcą cywilizacją. Opowiedziana historia porywa,
ciężko się od niej oderwać, tempo akcji jest bardzo dobre i żaden
z wątków nie nudzi.
Nieco
obawiałam się tej powieści, dość alergicznie reaguję na takie
odcinanie kuponów od czegoś co sprzedało się świetnie, jednak
muszę przyznać, że wyjątkowo dobrze odebrałam tę książkę.
Brakuje w niej filozoficzno-religijnych rozważań, jakie można było
znaleźć w dalszych częściach Sagi o Enderze, które dla wielu
czytelników okazały się zbyt ciężkostrawne. Znajdziemy tu bardzo
wiele akcji, oraz wciągającą fabułę i interesujące postacie.
W
porównaniu z „Grą Endera” książka wypada słabiej, jednak
ciężko dorównać powieści, która wstrząsała czytelnikami na
kilku płaszczyznach. Podobała mi się zdecydowanie bardziej niż
cykl o Groszku, zapoczątkowany „Cieniem Endera”. Miłośnikom
świata Andrew Ksenobójcy, szczerze tę książkę polecam, gdyż
pozwala nieco odświeżyć wizję przekazaną w „Grze Endera”.
Równie mocno zachęcam, by ci, którzy z twórczością autora
jeszcze się nie zetknęli, sięgnęli po tę powieść, jest to
kawał dobrze napisanego science fiction i choć stanowi przede
wszystkim świetną rozrywkę.